Pod koniec stycznia wpadła premia, a że właśnie czytałem wtedy o Steam Decku OLED i bardzo starałem się go sobie nie kupić, dało mi to pretekst do zignorowania głosu rozsądku. Podaruj sobie odrobinę luksusu czy jak to tam było w tej reklamie. Niby mam już Switcha OLED, ale OLED OLEDowi nierówny, o czym wiem już od dawna, bo w końcu moja ukochana Vita też miała ekran OLED i parę komórek w międzyczasie też. Poza tym różne rzeczy które wcześniej mnie od Steam Decka odstręczały zostały w nowym modelu poprawione niejako przy okazji: kontrolery, nagrzewanie, głośne wiatraczki, input lag, czas pracy na baterii, pojemność i szybkość dysku itp. itd. Jednak co Valve, to Valve. Podekscytowałem się, niemniej zapewne nie wydałbym tylu pieniędzy, ale akurat wpadła ta premia, no znak od niebios ani chybi. Klik, klik, kupione, zanim logiczna część umysłu zdążyła powstrzymać emocjonalną. “Aby gorącość serca nie przesłoniła ducha” mówi motto karate tradycyjnego, cóż, tu akurat przesłoniła.
Oczekując aż sprzęt dotrze do mnie, zacząłem czytać więcej o grach które użytkownicy Steam Deck polecają, a szczególnie o tych które obsługują HDR, ponieważ, uwaga, uwaga, ekran OLEDa udostępnia taki ficzer (!). Sprawdziłem również swoją biblioteczkę na Steamie pod kątem tego co w niej w ogóle mam (od dawna jestem proponentem GOG-a, więc dawno nie zaglądałem) i ogólnie przygotowywać się do godnego startu. Trochę zwątpiłem, gdy po lekturze Redditów i innych forów okazało się, że najpopularniejsze gry wśród posiadaczy Steam Decka to Hades, Ori, Hollow Knight, Vampire Survivors, Halls of Torment i różne tego typu dwuwymiarowe drobiazgi. Serio, ludzie kupują za niemały pieniądz jedną z najnowocześniejszych platform przenośnch, po to żeby grać na niej w rzeczy, które spokojnie można ogarnąć na Switchu za ułamek tej ceny. De gustibus non disputandum est, niemniej wydaje mi się to ciut niedorzeczne. Sam nie mam parcia na te tytuły, bo co fajniejsze przeszedłem już wcześniej. Zresztą jak już się daje za sprzęt ponad dwa koła, to przecież nie po to żeby na nim grać w dwuwymiarowe indyki, tak mi się przynajmniej wydawało.
Początkowo odpaliłem parę rzeczy ze swojej biblioteki na Steamie, bo znalazło się tam kilka fajnych gier sprzed paru lat, tak coś koło epoki PS3 i początków PS4. Castlevania: Lords of Shadow wyglądała bardzo ładnie, rozdzielczość wyższa niż na PS3, tekstury dokładniejsze, a klatek na sekundę coś koło 90-ciu, co ładnie demonstrowało możliwości wyświetlacza. Niemniej choć ładna, to nudnawa jednak jest ta gra, więc zaraz potem uruchomiłem Enslaved: Odyssey to the West. Tu też wersja przenośna tego, co kiedyś ledwie zipało na PS3 okazała się być płynniejsza i ładniejsza, z drobnymi tylko zgrzycikami w postaci filmików w 30fps oraz okazjonalnymi błędami w cieniowaniu twarzy postaci (zdarza się to i poza Deckiem). Pierwszy Dying Light też dawał radę, acz już Steam Deck trochę się spocił, a i gra taka bardziej pecetowa niż konsolowa, dużo guziczków trzeba używać, jakoś nie porwało. Dark Souls III również gustownie, tylko trzeba było ciut przyciąć ustawienia (na średnie) i zadowolić się 60-cioma klatkami (och, och!). Niemniej robi wrażenie, że gra, w którą po raz pierwszy grałem na PS4 Pro, potem na dedykowanym laptopie growym, teraz jest na handheldzie. Zadumałem się trochę nad postępem technologii, znowu jak przy PSP czy Switchu ze zdumieniem stwierdzam, że to w co kiedyś można było pograć tylko stacjonarnie, obecnie dostępne jest w wersji przenośnej.
Potem się trochę rozkokosiłem i zacząłem kupować gry pod kątem Steam Decka, a zwłaszcza HDR. Zweryfikowałem przy okazji ten częsty zarzut, że na konsolach to jest drogo, bo płacimy podatek konsolowy, a na PC gramy za grosze, bo przecież ciągłe wyprzedaże i wszystko po taniości. Popatrzyłem na ceny nowości, Persona 3 Reload 299zł, Persona 5 Royal 259zł, Diablo IV, bagatela, 349zł, Mass Effect Legendary Edition 269,90zł, Sekiro Shadows Die Twice 254zł… Jakoś nie widzę tej taniości. Trzeba się czaić i czatować na wyprzedaże, łapać okazje, kombinować – czyli zupełnie jak na konsolach. Patrząc na to, że ostatnie dwa moje zakupy gier pudełkowych na Switchu to odpowiednio 79zł i 139zł, a cyfrowych na PS4 to 64zł i 84zł, wychodzi że wcale niekoniecznie to PC jest najtańszą platformą. Oczywiście można kupować przez VPN w Turcji czy Argentynie, a na PC zbierać darmoszki na Epic Games Store czy grać w ramach Game Passa, ale jak chce się kupić coś relatywnie nowego na Steamie bez kombinowania, to jednak boli w portfel.
Z zakupów najbardziej rozczarowało mnie Diablo IV, jaka to fatalna gra jest, to jednak słów brak, na domiar złego HDR w niej wygląda bardzo dziwacznie, trzeba pewnie sobie “sfinetuningować” ustawienia i poeksperymentować, a ja akurat tego strasznie nie lubię. I drogie cholerstwo, bo choć kupione na przecenie, to nadal powyżej 200 złotych, złoszczę się na siebie że zdecydowałem się zaryzykować. “Nigdy już”, zakracze kruk. Ori Will of the Wisps każdy posiadacz Steam Decka używa do demonstrowania HDR i niebezpodstawnie, bo już ekran tytułowy robi mocne wrażenie. Najpierw jednak muszę przejść pierwsze Ori, które mam od lat w kolekcji, a jakoś ciągle nie wbiłem się weń na porządnie (tu tylko SDR). W Doom Eternal HDR zaimplementowany jest rewelacyjnie, płonące oczy demonów, rozcinające mroczne niebo błyskawice i świecące znajdźki nadają wszystkiemu niesamowity nastrój, ślinię się trochę na ich widok, ale granie za pomocą kontrolerów nie do końca mi wychodzi, nawet na Easy demony spuszczają mi co chwila manto. Tetris Efffect Connected w porównaniu ze Switchem to w ogóle nowa gra, płynność, rozdzielczość i do tego HDR wynoszą doznania na inny poziom, tym bardziej że rumble Steam Decka jakiś taki delikatniejszy jest i przyjemnie wreszcie czuć pulsowanie muzyki bez terkotania silniczków (a nie, przepraszam, to ostatnie to akurat Lumines Remastered). Need for Speed Heat prezentuje się całkiem ładnie z HDR, ale bez HDR też niczego sobie, a wymagania ma spore i te trzydzieści klatek na sekundę przy znacznym obcięciu detali na tle innych gier nie porywa. Świetnie HDR wygląda również w Immortals: Rise of Fenyx oraz Star Wars: Jedi Fallen Order (te miecze świetlne, mmm). Naprawdę zakochałem się w tym efekcie, zwłaszcza że to jest ekran urządzenia przenośnego.
Z ciekawostek, Plague Tale: Innocence niby nie ma HDR, ale silne kontrasty w grze wzmocnione wysokim kontrastem ekranu powodują, że wygląda jak miała. Trochę podobnie jest w tym nieszczęsnym Diablo IV, bez HDR też czary czy ogniska bardzo się odcinają od ciemnawych powierzchnie. Jeszcze jakby rozgrywka była ciut bardziej udana, to pewnie bym polecał. Wracając do Plague Tale: Innocence, niby trzeba przyciąć detale na minimum, ale nawet przy tym minimum całość wygląda bardzo ładnie na Steam Decku. Potestowałem jeszcze trochę innych gier, w tym i takich oficjalnie przez Valve niewspieranych, i jak dotąd jedyna z którą miałem trudności, to Spec Ops: The Line, co szkoda, bo chciałem sobie przejść ponownie.
Całą konkurencję pozamiatał jednak… Hades. Wprawdzie ukończyłem go już dawno i poprzechodziłem co było do przechodzenia, HDR nie ma, ani żadnych DLC, ale jakoś Hades na Steam Decku to nie ten sam Hades co na Switchu (większy ekran? 90 fpsów? czy już po prostu moje uzależnienie?), więc hajże od nowa Polska Ludowa. O ironio, chyba najwięcej godzin jak dotąd w nim spędziłem na tym nowym sprzęcie. Łatwo włączyć, jak się ma niedużo czasu, wciąga piekielnie (mnie przynajmniej), zatem choć początkowo naśmiewałem się z ludzi którzy na Steam Decku grają w dwuwymiarowe indyki, to okazało się, że jednak coś jest na rzeczy. To tak jak ze Skyrimem, zaczyna się z dowolną klasą, a kończy i tak z łucznikiem-skrytobójcą czającym się w cieniu. W kolejce czekają już zainstalowane Horizon Zero Dawn oraz Days Gone, wishlista steamowa liczy obecnie ponad dwadzieścia pozycji, z których część posiadam na innych platformach, ale chciałbym pograć na Steam Decku, a ja póki co napierniczam Zagreusem biedne cienie z Tartaru i częstuję nektarem kolejnych bogów Olimpu, bo chociaż rozumuję logicznie, to nie działam konsekwentnie.
A teraz jeszcze wystartowała wiosenna wyprzedaż na Steamie, nie powiem ile już na niej wydałem, bo mi wstyd, niemniej jeśli Valve dokłada do Steam Decka jak dawniej Sony do PlayStation celem odbicia sobie potem na sprzedaży gier, to w moim przypadku chyba już są na plusie. Kolejka do grania się powiększa, Hades ciągle kusi, miejsce na dysku się kończy, zaczyna się żonglowanie tytułami, jedno wielkie szaleństwo. Zatem póki co kurtyna, bo obawiam się, że jeśli nie opublikuję tego tekstu teraz, to następna okazja będzie w długi weekend majowy.