Skok w trzy wymiary, czyli witajcie w nowym świecie (1)

Dziękuję za cierpliwość i przepraszam za zwłokę. Na szczęście nie jesteśmy fabryką depesz, raczej manufakturą refleksji; poniższe uwagi wciąż chyba, żywię nadzieję, mają rację bytu. Prawie domknąłem swoje strony „Przekroju” (dziś dzień deadline’u – jak zawsze horror), mogę już w miarę spokojnie spróbować podsumować to, co się stało.

Pierwsze wrażenie: o rany, to naprawdę wygląda fantastycznie! Przyznaję, leciałem do Holandii zaciekawiony, pragnąc poczuć ten dreszcz, który z wiekiem zdarza się coraz rzadziej, ale… w głębi serca pozostawałem sceptykiem. Myślałem, że to będzie taki trójwymiar, jak na pudełkach zapałek z czasów mojego dzieciństwa. Wiecie, to był głęboki PRL, pornografia według władzy ludowej nie była zgodna z linią partii, w związku z czym tak zwani prywaciarze – nieliczni dywersanci reprezentujący siły wrażego kapitalizmu – produkowali po prostu zapałki, bezsprzecznie niezbędne robotnikom i chłopom, a nawet pasożytniczej inteligencji. Rzecz w tym, że te szczególne zapałki miały na pudełkach gołe baby, prezentowane w jakimś szczątkowym trójwymiarze. Na moim podwórku wszyscy chłopcy mieli zapasy zapałek, które by wystarczyły na najsroższą zimę.

Trójwymiar Nintendo 3DS, choć mniej ekscytujący treścią, formą przebija jednak prywaciarskie zapałki zdecydowanie. Chciałem poczuć się znów chłopcem, i rzeczywiście – niczym chłopiec cieszyłem oczy tymi nowymi doznaniami, efektownymi jak orgia fajerwerków w sylwestrową noc. Musicie zobaczyć, by zrozumieć – to JEST nowa jakość. Porównałbym to do uczucia powrotu do domu. Mamy wrażenie, że wreszcie (no, z grubsza) jest tak, jak powinno być. Obraz prezentujący trójwymiarową przestrzeń nie jest przecież żadnym nowym kierunkiem, który może się podobać, sprawdzić wobec gustów – lub nie. Ma charakter organiczny. Tak przecież, stereoskopowo, postrzegają świat nasze oczy.

Obraz jest jasny, barwy żywe, kontrast nie budzi zastrzeżeń. Jak wiecie, popularne dziś technologie generowania obrazu 3D, wykorzystujące specjalne okulary, z zasady pogarszają te parametry (podobno w najnowszych hi-endowych telewizorach tak nie jest, ale dopóki sam nie ocenię, nie uwierzę propagandzie producentów). Kolejna przewaga technologii wykorzystanej przez Nintendo: mimo dość długiej zabawy z trójwymiarowymi grami nie czułem bólów głowy ani nudności, o które potrafią mnie przyprawić okulary migawkowe. Zaznaczam, że znani są światu nieszczęśnicy, którzy cierpią takie sensacje również przed konsolą N3DS, czytałem o tym w sieci. Ja zniosłem amsterdamską sesję całkiem nieźle, choć fakt – po wszystkim poczułem zmęczenie oczu (inna rzecz, że byłem totalnie wypruty już na starcie). Na pewno to dla nich większy wysiłek niż przy patrzeniu na tradycyjny ekran 2D. Nintendo oferuje remedium na opisany dyskomfort: suwak, którym płynnie wyregulujemy zakres głębi, aż do całkowitego wyeliminowania efektu 3D. Dobrze, że o tym pomyśleli.

Nad krzyżakiem okrągły manipulator pod lewy kciuk, do precyzyjnego sterowania. Po prawej stronie ekranu suwak do regulowania poziomu głębi. Górny ekran, 3D, ma przekątną 3,53 cala (90 mm) i rozdzielczość 800 x 240 pikseli (400 x 240 na oko). Dolny, dotykowy 2D: 3,02 cala (77 mm), 320 x 240.

Dopóki nie dostanę konsoli do zabawy na dłużej, wolę unikać finalnego werdyktu w kwestii ergonomii. Ale jest lepiej, niż się spodziewałem.

Jednego byłem pewien już po pierwszych minutach: Sony ma bardzo poważny problem. PlayStation Portable od dawna aż się prosiło o fuzję z telefonem, Sony podjęło jednak tę oczywistą zdawałoby się decyzję zaskakująco późno. Teraz trudno będzie przekonać nabywcę, że konsola z ekranem 2D to optymalne rozwiązanie. Każdy smartfon z dotykowym ekranem jest dziś dla PSP naturalnym rywalem, zwłaszcza że gry i na iPhone’a, i na maszyny z Androidem, są relatywnie tanie. Nintendo natomiast przeskoczyło z nadświetlną do zupełnie innej galaktyki. Serio. Żaden dzieciak, który zobaczy, co oferuje N3DS, nie będzie prosił świętego Mikołaja o konsolę 2D. Już dziś się mogę założyć, co będzie przebojem wśród prezentów komunijnych tej wiosny.

Na stole kładziemy prostokątną kartę (patrz niżej) i kierujemy na nią stereoskopową kamerę, by zsynchronizować z nią konsolę. Po chwili na blacie wyrosną drzewa, pojawią się tarcze do zestrzelenia, no i głęboka nora, z której zaraz zaczną wyłazić potwory.

No dobrze, a repertuar? Widać strategiczną zmianę punktu ciężkości – oferta będzie bardziej panoramiczna niż dotąd. Jasne, nie zaszlachtowano złotych krów, po prostu otworzono kolejne pastwiska. Raczej nie oszaleję na punkcie „Nintendogs + Cats”, choć nie mam wątpliwości, że dzieci to pokochają. Za świetny ruch uważam postawienie na remake’i. „The Legend of Zelda: Ocarina of Time 3D” na pewno skłoni licznych fanów tego klasyka do przypomnienia sobie przygód Linka – grałem, dobrze to wygląda. „Mario Kart 3D” to na pewno zaledwie pierwsze z długiej serii wskrzeszeń przebojowych tytułów z wąsatym hydraulikiem. Łatwo zauważyć, że tym razem Nintendo ma ambicję przekonać do siebie nabywców z głównego nurtu elektronicznej rozrywki, którzy dotąd nie dostrzegali w repertuarze tego wydawcy wielu atrakcji dla siebie. Nie wyszło przy okazji „GTA: Chinatown Wars” (dobre recenzje, ale sprzedaż poniżej oczekiwań), postawiono zatem na falę uderzeniową. Ubisoft szykuje m.in.: „Driver: Renegade”; „Assassin’s Creed: Lost Legacy”; „Tom Clancy’s Splinter Cell: Chaos Theory”, „Tom Clancy’s Ghost Recon”. Brzmi znajomo? Dodajcie do tego „Pro Evolution Soccer 2011” z nisko opuszczoną kamerą, by śledziła piłkarza z bliska – mamy teraz „wreszcie nie oglądać mecz, ale brać w nim udział” – „Super Street Fighter IV: 3D Edition” i kolejne mordobicie, zmartwychwstałe po latach specjalnie na premierę Nintendo 3DS: „Dead or Alive: Dimensions”. No i na deser „Metal Gear Solid: Snake Eater 3D”.

Właśnie jakieś bydlę wypełza z czeluści i szczerzy kły. Pewnie zaraz pogryzie lub spali ognistym zionięciem leżący obok zeszyt. Jak bardzo mogą przenikać się światy zderzone w rozszerzonej rzeczywistości?

Sądzę, że Nintendo trafnie oszacowało swe szanse. Tym razem może im się udać. Cholernie uwodzi ten ich trójwymiarowy ekran, naprawdę.

Pani Beata Dudzic z reprezentującej Nintendo w Polsce firmy Stadlbauer zapewniła mnie, że będziemy mieć pełny dostęp do internetowego sklepu z grami (i nie tylko, ale o tym później) na N3DS. I że generalnie Japończycy patrzą dziś na nasz rynek z większym zainteresowaniem niż w momencie podejmowania decyzji, że chcą tu zaistnieć. Cóż, każde odbicie od dna będzie istotną zmianą na lepsze. Ja w każdym razie jestem ciekaw, w co zaowocują szanse, jakie daje twórcom cyfrowa dystrybucja. Czy pojawią się na N3DS propozycje offowe? Trójwymiarowe adaptacje klasycznych, jakże niejapońskich, dungeon crawlerów? Ożywcze, otwierające – nomen omen – nowe przestrzenie eksperymenty z trójwymiarową przestrzenią?

Premiera w sklepach Europy (tak, Nintendo i nas uznaje za Europejczyków) 25 marca. Cena detaliczna: jeśli wierzyć przesłankom, zapewne circa 1050 zł. Gry najwygodniej kupimy przez internet. Polacy nie będą traktowani w sklepie Nintendo jak ludzie gorszej kategorii. Takie usłyszałem zapewnienie, trzymam za słowo

Bo to jednak jest zupełnie nowe środowisko, daleko przesuwające horyzont. Widać to było w Amsterdamie już po prościutkich zręcznościowych grach opartych na mariażu dwóch światów: naszego, realnego oraz nadbudowującej go i przenikającej cyfrowej nierzeczywistości (Augmented Reality). Musiałem ruszać konsolą, przemieszczać się wraz z nią wokół stołu, na którym działy się niewidoczne gołym okiem cuda. Było to niezbędne, by dwa obiektywy umieszczone w pokrywie konsoli zobaczyły teatr zdarzeń pod właściwym kątem – tylko to umożliwiało mi podjęcie wymaganych działań. Jeśli pamiętamy, że oprócz kamery stereoskopowej N3DS ma żyroskopy, łatwo sobie wyobrazić, co może z tego wycisnąć pomysłowy projektant.

Choć nie, przepraszam, wcale nie łatwo. Dopóki tego nie doświadczyłem, nie miałem pojęcia, co mnie czeka.

I jeszcze słowo o innym bardzo ważnym novum. Konsola Nintendo ma teraz nad krzyżakiem okrągły analogowy manipulator umożliwiający precyzyjne sterowanie ruchem awatara, obrotami przestrzeni etc. Kolosalna różnica. Bez tego rozwiązania, znanego choćby z PSP, wiele gier zapowiedzianych już na N3DS nie miałoby racji bytu.

Aha, Nintendo 3DS to nie tylko gry. Szczerze mówiąc, myślę, że dla wielu nabywców tej konsoli gry w ogóle nie będą najważniejsze. O pozostałych atrakcjach napiszę później.

12 odpowiedzi do “Skok w trzy wymiary, czyli witajcie w nowym świecie (1)

  1. glowa711

    Jakby się udało po drzemce, tak jak już pisałeś gdzieś-tam, nasmarować Ci, Olafie o samym evencie i jego budowie, i organizacji. Byłoby smacznie. :)

    glowa711

    Odpowiedz
    1. Olaf Szewczyk Autor tekstu

      @Glowa711

      Przepraszam za poślizg, problemy techniczno-logistyczne :/. Zaproszono podobno około 1200 osób, głównie dziennikarzy. Z Europy, ale warto dodać, że Nintendo do Europy zalicza także Afrykę Południową. Zdecydowanie najliczniej reprezentowana była Wielka Brytania, ze względu na pozycję gier wideo na tamtejszym rynku. Ja co prawda bym nie powiedział, że po halach krążyły aż takie tłumy, ale mam kiepską miarkę w oku. Może i.
      Z Polski było czterech dziennikarzy. Oprócz mnie jako reprezentanta „Przekroju”: z „Rzeczpospolitej”, Agory i „CD-Action”. Ewidentny akcent na główny nurt.
      Sprawna rejestracja przy jednym z kilku stanowisk, pasek na przegub jako identyfikator, chwila na kawę i ciastko, pokaz transmitowany na żywo w sieci, jacyś celebryci z angielskiej TV, szychy ze studiów produkujących gry i programy telewizyjne, potem do późna w nocy – jeśli ktoś miał siły – pokaz gier na licznych stanowiskach obsługiwanych przez hostessy i paziów. Dużo punktów z czymś na ciepło donoszonym non stop, drinkami soft i nie soft, takie tam. Zero gadżetów na wynos, materiały prasowe wyłącznie w formie elektronicznej, do pobrania z FTP nazajutrz. Z tym zawsze jest jakiś problem, marketingowcy regularnie zapominają o podstawach. Tym razem, choć nie brakowało packshotów sprzętu i zdjęć lifestyle’owych, zapomniano o pliku tekstowym opisującym urządzenie, zdradzającym parametry itd. Dla mnie to problem mały, ale było trochę zdezorientowanych owieczek, którym taka pomoc ewidentnie by się przydała.
      No i zabrakło na FTP-ie screenshotów z zapowiedzianych gier, nie od rzeczy byłyby prezentacje wideo, by nie wysilać potem wzroku na YouTube przy filmikach nagrywanych komórką.
      Nigdy jeszcze nie byłem na pokazie, po którym dostałbym w pełni profesjonalnie przygotowany press-pack. Jakaś klątwa.
      Poza tym organizacja bez zarzutu.

      Odpowiedz
  2. Antares

    Tak jak przewidywałem, 3DS zrobił na Tobie dobre wrażenie :) Ja mimo wszystko wstrzymam się z zakupem dopóki cena choć odrobinę nie znormalnieje, pojawi się większa ilość gier i wyjaśni się kwestia krótkiego żywota baterii.

    Odpowiedz
  3. Paweł Schreiber

    Pewnie warto trochę poczekać z zakupem, bo jak znam producentów konsolek przenośnych, za rok pojawi się sensowniejsza, bardziej zoptymalizowana wersja. A tymczasem mam nadzieję, że lada chwila na pysk poleci cena NDS, który coraz bardziej mnie ciągnie…

    Odpowiedz
    1. Antares

      Pawle, NDS można bardzo tanio wyrwać używany na allegro. Ja kupiłem dwa lata temu wersję lite za 350zł, w idealnym stanie. DSi i DSiXL nie warto moim zdaniem kupować, bo bajery którymi się różnią od lite’a nie są warte różnicy w cenie. Poza tym DSL ma slot na gry z GBA, a na tę konsolkę wyszło kilka reedycji wspaniałych 16-bitowych tytułów. Nie trzeba się bać używanych egzemplarzy, bo Nintendo tworzy konsole „pancerne” – sam mam ciągle pierwszy model Game Boya, który po 20 latach od produkcji nadal elegancko gra i buczy :)

      Odpowiedz
      1. Paweł Schreiber

        Myślę nad tym – i pocieszasz mnie porównując trwałość DSa do GBA. Tę ostatnią znam – też mam GBA, które wiele już w życiu przeszło – ale zakładałem, że DSa duużo łatwiej zepsuć, bo to dużo bardziej skomplikowany stwór.

        Odpowiedz
        1. Antares

          Jedyne co się może zepsuć to zawias, co kończy się jedynie drobnym zepsuciem estetyki urządzenia – gdy pęknie. Nie wpływa to jednak w żaden sposób na komfort grania.

          Odpowiedz
  4. Louvette

    Dla mnie NDS był konsolką wymarzoną wprost do przygodówek z dużą ilością tekstu (kształtem przypominał nawet książkę) i niebanalnymi, wykorzystującymi właściwości sprzętu zagadkami, w których trzeba było np. dmuchać w mikrofon, obracać ekranik, zamykać i otwierać konsolę w odpowiednim momencie (Hotel Dusk, Another Code i oczywiście Phoenix Wright).

    Olafie, czy na amsterdamskim pokazie pojawiła się jakakolwiek przesłanka wskazująca na to, że są jakieś pomysły w związku z wykorzystaniem trójwymiaru do interaktywnych opowieści?

    Odpowiedz
    1. Olaf Szewczyk Autor tekstu

      @Louvette

      Bardzo Cię przepraszam za odpowiedź z opóźnieniem, ale sporadyczny dostęp do sieci w te dni nie na wiele mi pozwala :/. W Amsterdamie prezentowano niemal wyłącznie tradycyjne gry oraz typowo nintendowe zabawy, jak choćby ta z Mii pokazana na zdjęciu w drugiej części mojej relacji. Najciekawsze były zabawy z Augmented Reality. Co nie znaczy, że gier, o które pytasz, nie będzie w ofercie. Na tego typu pokazach z zasady uderza się tytułami o największej sile rażenia, i tak odbieram też założenia pokazu Nintendo 3DS. Myślę, że możemy spodziewać się bardzo różnych projektów tworzonych z myślą o tej platformie. Nie wiem, jak bardzo otworzyło się tym razem Nintendo, ale zwrot jest wyraźny – studia zewnętrzne szykują wiele gier. Może zatem i do internetowej dystrybucji trafiać będą propozycje mniej oczywiste niż piłka nożna w trójwymiarze.

      Odpowiedz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *