…i na każdy inny dzień tygodnia, rzecz jasna, też. No, ale dżentelmeni nie dyskutują o rzeczach oczywistych, bo to bezproduktywne. Dziś z dumą wszem i wobec ogłaszamy wesołą nowinę: Jawne Sny doczekały się właśnie swego miejsca w historii. Piszą o nas w książkach! Radujmy się!
OK, na razie tylko w jednej, ale od czegoś trzeba zacząć. Zwłaszcza że książka to bardzo popularna, do której chętniej zazwyczaj się wraca niż do Żeromskiego: „Polska na weekend” Pascala, najnowsze wydanie.
Dowód poniżej. Na lewo od paszczy. Na tak zwany krzywy ryj załapałem się do grona, jak czytam w jednym miejscu: „znanych i lubianych” – lub po prostu „interesujących”, jak stoi w książce gdzie indziej. To trochę konsternujące; powoduje drobne, acz irytujące problemy z tożsamością. Jaki w końcu jestem? Ostatecznie salomonowym swym umysłem doszedłem do konstatacji, że jestem zarazem znany, lubiany, jak i interesujący. Hell, yeah!
Wraz z Elżbietą Dzikowską, Markiem Niedźwiedzkim, Adamem Gesslerem, Igorem Zalewskim i innymi celebrytami polecamy swoje ulubione szlaki. Ja – trójmiejską plażę. Spójrzcie no tylko:
Być może zastanawiacie się, co spowodowało, że znalazłem się w takim gronie. Przystojne oblicze? Zniewalający błysk w oku? Przenikliwy intelekt? Zasługi wobec wdów i sierot? Porażająca charyzma i dowcip? A może, jak pewnie podejrzewacie, wszystko naraz?
Chętnie uwierzyłbym, że właśnie dlatego, ale… ale… zerkam ci ja na stronę redakcyjną, a tu proszę, znajome skądś nazwisko: redaktorem prowadzącym „Polski na weekend” jest niejaki Roman Książek! Znany w pewnych kręgach jako Redaktor Wielu Książek (nic dziwnego, że i tę redagował), a w jeszcze innych jako aktywista Jawnych Snów.
Olaboga! Czyżbyśmy mieli tu do czynienia z jawnym przypadkiem kumoterstwa? Skandal! Ktoś powinien za to odpowiedzieć!
O rany, czas zejść na ziemię. Jeszcze trochę, a naprawdę bym uwierzył, że jestem „znany i lubiany” :). Czytelników „Polski na weekend”, goszczących tu po raz pierwszy, pozdrawiam równie serdecznie, co stałych bywalców. I serdecznie przepraszam – doprawdy nie wiem, gdzie dziś można znaleźć w Trójmieście najlepszą smażalnię ryb. Najbardziej psychodeliczna stała kiedyś w Jelitkowie.
Po, nomen omen, weekendzie ma w tej sprawie zebrać się komisja sejmowa. Z przecieków wynika, że Jawne Sny zostaną podzielone na kilka mikroblogów*. Chyba będzie też po „Weekendzie” (ze względu na postanowienia rzeczonej komisji, a nie udział Olafa). A już całkiem serio: dziękuję, Olafie! :-) To dla mnie zaszczyt gościć Cię w tej książce.
*szukajcie nas na Twitterze i Blipie!
Miło mi to czytać. Im więcej promocji Jawnych Snów, tym zrobi się ciekawiej :)