Zachwyty: patrzeć, jak wszystko zostaje w tyle

Przy okazji ostatniego tekstu z cyklu „Zachwyty”, w którym opisywałem scenę operową z „Final Fantasy VI”, zacząłem sobie dokładniej przypominać, co też się w FF6 działo. I przypomniałem sobie kolejną scenę, która w pełni zasługuje na to, żeby ją umieścić pod szyldem „Zachwytów”. Otóż pojawia się w FF6 pociąg przewożący umarłych na Drugą Stronę. I jest prawie tak ciekawy, jak pociąg na Drugą Stronę w „Grim Fandango”.

Wszystko zaczyna się, kiedy Cyan, Shadow i Sabin, bohaterowie gry, przedzierając się przez las, trafiają nagle na dziwną, opuszczoną stację kolejową. Na niej stoi pociąg. Z początku nasze postaci są trochę zdezorientowane, bo żaden pociąg, prawdę mówiąc, nie ma prawa tam stać. Wchodzą do środka, żeby wybadać sprawę. A pociąg rusza. Rozlega się dziwaczny walczyk, z kątów wychodzą duchy, a bohaterowie zdają sobie sprawę, że właśnie wpakowali się w pociąg, którym zmarli dostają się w zaświaty. Oczywiście, niespecjalnie się tym przejmują, tylko ruszają przed siebie, bijąc wszystko, co się rusza (jak to w japońskim RPGu), aż do lokomotywy, którą też trzeba pokonać. Gracz może podziwiać w związku z tym następującą scenę tryumfu człowieka nad (metafizyczną) technologią:

Kiedy wreszcie przychodzi pora wysiąść z pociągu, rozprostować kości i pogratulować sobie sukcesu, coś nagle sprawia, że cały tryumf naszych bohaterów traci znaczenie. Pociąg stoi na peronie, na którym czekała kolejna grupa jego pasażerów. Cyan rozpoznaje wśród nich swoją żonę i syna. Na poniższym filmie – od 1:45:

Oczywiście, trzeba by dać linijką po łapach kochającym tani melodramat ludziom ze Square za dodanie łzawych pożegnań od żony i synka.

Ale potem – kapelusze z głów przed momentem, w którym milknie muzyka, a słychać tylko gwizdek i przyspieszające tuk-tuk, tuk-tuk pociągu. To minimalistyczne mistrzostwo. Do dziś mało jest w grach scenek przerywnikowych, które mogłyby z nim konkurować.

I jeszcze jedno – ten poetycki/bezlitosny obrazek śmierci mógłby być nieznośnie kiczowaty, gdyby nie konwencja, w której został pokazany. Podskakujące i robiące wielkie oczy ludziki oraz rozpikselizowana grafika świetnie rozbrajają sentymentalizm całości. Ci, co narzekają, że złote czasy FF zakończyły się wraz z rozwojem grafiki konsol, mają trochę racji. FF6 nie była smutnym kompromisem między ambicjami twórców a możliwościami sprzętowymi – była wspaniałym wykorzystaniem prostej, troszkę puszczającej do gracza oko formy.

3 odpowiedzi do “Zachwyty: patrzeć, jak wszystko zostaje w tyle

  1. SumioMondo

    Uwielbiam Phantom Train i jestem przeszczęśliwy, że jest jedną z lokacji w Dissidia Duodecim. Sam jednak nie zniszczyłem go w tak efektowny sposób – użyłem na nim po prostu Phoenix Down. Powstawszy z martwych, pociąg skonał. Pewnie jest w tym ukryta jakaś głęboka treść związana z metafizyką.

    Jeśli już mówimy o sposobach, w jakich FFVI wyprzedziło swoje czasy, to warto także wspomnieć o tym: http://www.destructoid.com/final-fantasy-vi-s-dancing-mad-a-critical-analysis-157570.phtml

    Może już gdzieś tu się pojawiło, jednak mnie ten tekst zachwycił. Nie przypominam sobie podobnego.

    Odpowiedz
  2. Borys

    Oba „Zachwyty” bardzo dobre, i jako samodzielne teksty, i dzięki temu, że przypomniałeś mi genialną grę, jaką była FF6 (chociaż moim skromnym „Suikoden 2” daleko od niej nie odstawał). Wątek Cyana był bardzo wzruszający. Pamiętam, że ogromne wywarła na mnie wrażenie SPOJLER SPOJLER SPOJLER lokacja „Sen Cyana” jakoś blisko finału, kiedy to bohater stawia wreszcie czoło swoim demonom. Faktycznie metafizyczne. ;) KONIEC SPOJLERA

    Poza tym: Przepraszam, że offtopicznie, ale czy i kiedy ukaże się dawno temu zapowiedziana recenzja / omówienie „Światów z pikseli”? Wiem, że już o to pytałem w komentarzach, ale jak dotąd rzeczony tekst się nie ukazał. :/ A ja bardzo lubię czytać o książkach o grach. :)

    Odpowiedz
  3. Olaf Szewczyk

    @Borys

    Zaległy tekst o „Światach z pikseli” to jeden z moich największych wyrzutów sumienia na długiej liście spraw, których z najrozmaitszych powodów nie udało mi się załatwić na czas :/. Zawsze priorytet miały tematy, którym, jak mi się zdawało, szybciej groziło zestarzenie, i tak spychałem i spychałem te „Światy…”, aż im broda urosła. I nie bardzo już nadawały się na tradycyjną recenzję/relację.
    Mam pomysł, jak to obejść, i do końca maja powinno się coś w Snach na ten temat pojawić. Chwilowo gonię horyzont i walczę o przetrwanie. Przepraszam.

    Odpowiedz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *