Chwilę temu moją uwagę przykuł drobny news, w zasadzie niezauważony przez polską prasę branżową i portale o grach: BioWare ogłosiło, że kobieca wersja komandora Sheparda z „Mass Effect” znajdzie się na okładce edycji kolekcjonerskiej trzeciej części, a także otrzyma własny trailer. Do tej pory bowiem we wszystkich materiałach marketingowych (reklamy w prasie, internecie, telewizji, screenshoty, trailery, pudełka z grą) mieliśmy do czynienia z Shepardem mężczyzną, klasycznym spaceoperowym bohaterem o szerokiej szczęce i ponurym wejrzeniu.
Uważam, że jest to krok w dobrym kierunku – przełamania męskiego monopolu na bohaterów i próby wciągnięcia kobiet w świat cyfrowej rozrywki. Sugerowanie domyślnego męskiego protagonisty zapewne nie pozostaje bez wpływu na populację graczy z podwójnym chromosomem X – nie widząc ani razu żeńskiej Shepard, można w ogóle nie domyśleć się, że „Mass Effect” udostępnia możliwość gry kobietą.
Jak się okazuje, jedynie 18% graczy wcieliło się w żeńską bohaterkę, co może (acz wcale nie musi) potwierdzać tę tezę. Pokazanie, że i panie mogą mieć swojego awatara w świecie gry powinno zachęcić je do sięgnięcia po ten tytuł i zwiększyć tę liczbę. Fakt, że 13% grających w „Mass Effect” nie dokonało żadnych zmian i grało domyślnym komandorem Shepardem również wskazuje na to, że łatwo zasugerować graczom „oficjalny” wygląd bohatera (choć oczywiście może to też świadczyć o ich wyjątkowym lenistwie).
Z przykrością jednak stwierdzam, że tego rodzaju oczywistości ciężko przebijają się do świadomości twórców gier. Potrzeba było całej fanowskiej kampanii już po wydaniu „Mass Effect 2”, by skłonić BioWare do dopuszczenia do głosu pani komandor Shepard. Jednym z elementów tej kampanii była nieoficjalna „kobieca” wersja trailera gry, w której bohater zastąpiony został bohaterką (zauważcie życzliwy komentarz Jennifer Hale, która podkłada pod nią głos), a innym film pokazujący wiele twarzy żeńskiej Shepard. Dopiero pod naporem fanów BioWare ugięło się i ustami swojego dyrektora marketingu, Davida Silvermana, obwieściło równouprawnienie Shepardów.
Co ciekawe, podobna sytuacja miała miejsce już wcześniej, przy okazji wydania drugiej części „Dragon Age”. Na prawie wszystkich przedpremierowych screenach główna postać z gry, Hawke, była pokazana jako biały mężczyzna z ciemną brodą i niebieskimi oczami; ten sam „domyślny” model pojawił się też później w trailerach, demie i na okładce gry. Fani zaczęli protestować – czy kobieta Hawke jest w jakiś sposób gorsza? Na ich pretensje odpowiedział Jesse Houston, producent z BioWare: stwierdził, że męski bohater jest bardziej rozpoznawalny i kojarzony z „Dragon Age” (Jesse użył słowa „iconic”, ale sens był dokładnie taki), tak więc choć fani wolą kobietę, to dział marketingu postawił na mężczyznę.
Pięknie, tylko że wszystko to miało miejsce jeszcze przed premierą gry – a co za tym idzie, o rozpoznawalności protagonisty decydowały materiały udostępniane przez kogo? Brawo, zgadliście: przez dział marketingu BioWare. Szczyt hipokryzji i samospełniająca się przepowiednia: najpierw na zrzutach ekranu i filmikach z gry pokazujemy światu wyłącznie męską wersję Hawke’a, później zaś mówimy: „no przecież wszyscy wolą faceta” i pakujemy go do reklam i na okładkę.
A wystarczyło przecież do kwestii okładki podejść jak Bethesda: na pudełku z „Oblivionem” znajduje się postać w pełnej zbroi płytowej i w hełmie, przez co nie sposób określić, jaka jest płeć i rasa osoby znajdującej się w środku. Podobnie zresztą BioWare zrobiło przy pierwszym „Dragon Age” – na okładkach widnieje grafika ze smokiem, Morrigan i bliżej niesprecyzowaną postacią w zbroi. Nie mówiąc już o absolutnie neutralnych wariantach, jak przedstawienie na pudełku abstrakcyjnej grafiki lub symbolu („Morrowind”), czy też szwarccharaktera („Dungeon Siege: Throne of Agony”).
Wracając do tematu, widać tu ewolucję postawy BioWare: decyzja firmy, by uznać kobiecą wersję komandora Sheparda za równie kanoniczną jak męska, jest wprawdzie rezultatem mocnego nacisku fanów, niemniej jest też krokiem naprzód w stosunku do podobnej sytuacji sprzed zaledwie pół roku. Podsumowując: żeńska Shepard na okładce trzeciej części to znak postępu i potwierdzenie, że BioWare słucha głosu fanów, co napawa optymizmem na przyszłość.
Niestety od momentu napisania tego tekstu do momentu jego wrzucenia na Jawne Sny sytuacja już uległa zmianie:
http://polygamia.pl/Polygamia/1,107162,9998521,Jak_bedzie_wygladac_Shepard__Wy_wybieracie.html
Sześć modeli pani komandor przedstawionych do wyboru nie przypomina domyślnej Shepard z Mass Effect 1 i 2, a najpopularniejszy jest model „blondyna z bujną grzywą”, trochę kojarząca się się z dziewoją z pierwszego obrazka.
Cóż, dwa kroki w przód, jeden krok do tyłu…
Prawidłowo, w końcu Komandor Christie Shepard jest blondynką. Nie rozumiem, czemu BioWare upiera się, że Shepard to facet.
Z punktu widzenia lokalizacji, gra w której główny bohater moze byc albo kobieta albo mezczyzna, to absolutny koszmar. Tworcy najczesciej maja gdzies, ze istnieja na swiecie jezyki, gdzie plec jest rozrozniana przez odmiane i nie daja mozliwosci stworzenia dwóch wersji wypowiedzi, osobno dla kobiety i dla mezczyzny. I tu zaczyna sie zabawa tlumacza: Gdy bohater/ka mówi „Zrobiłem/zrobiłam” trzeba to przerobić na coś w stylu „udało mi się zrobić”, gdy mówi „zabiłem/zabiłam kogoś” to trzeba zrobić z tego coś w stylu „zginął[albo zginęła? też czasami nie wiadomo] z mojej ręki”. Trzeba być kreatywnym, ale chyba nie do końca w tym kierunku w ktorym tłumacze chcieliby być kreatywni. Dziękuje, dobranoc ;)
Shepard jest mężczyzną, bo większość graczy to faceci. Sam przytoczyłeś statystyki, a warto uwzględnić, że czasem i faceci grają kobietami (czasem to przecież zmienia nieco fabułę! np. Fallout 2). Analogicznie, w grach skierowanych do kobiet (np. komórkowe „Miami Nights 2”, okładka: http://source.mobileddl.com/files/image/Miami-nights-2.jpg ) centralną postacią jest kobieta. Nawet, jeśli można stworzyć swojego avatara męskiego, albo nawet dwa, to kobiety są tymi ważniejszymi: http://img.clubic.com/photo/00126316.jpg
Tak więc, inicjatywa fajna, ale nie widzę powodu do oburzenia, że Shepard jest mężczyzną. Większość męskich graczy identyfikuje się z facetem.
Shepard jest mężczyzną, bo większość graczy to faceci.
Jeśli idzie o fakty, to nie ma żadnej rozbieżności między nami, ale różnią nas wyciągane z nich wnioski.
Twoje podejście jest ekskluzywne: skoro większość graczy to faceci, to róbmy okładki/trailery tylko dla nich, bo kobiety i tak nie grają, więc nie ma co się nimi przejmować.
Moje zaś jest inkluzywne: skoro większość graczy to faceci, to róbmy okładki/trailery dla obu płci, bo kobiety wprawdzie nie grają, ale może warto je przyciągnąć.
Tak więc, inicjatywa fajna, ale nie widzę powodu do oburzenia, że Shepard jest mężczyzną.
Nie oburza mnie to, że Shepard jest mężczyzną, ale irytuje mnie, że w grze w której można grać oboma płciami, w żaden sposób nie jest to pokazane w materiałach marketingowych. Natomiast cieszy mnie i też uważam za fajną inicjatywę, której celem jest zmiana tego stanu.
Ja wybrałem domyślnego Sheparda. Nie z lenistwa lecz dlatego, że „Mass Effect” odbieram trochę jak film – z charyzmatycznym, dobrze zarysowanym głównym bohaterem. Nie pasuje mi do tej idei kreowanie jego wyglądu np. na swoje podobieństwo. Co innego gry MMORPG, czy „piaskownice” pokroju „Obliviona”. Tam nawet mój Ork nosił irokeza wtedy, gdy ja sam miałem takowego na łepetynie :)
Pingback: Komandor Shepard: konkurs piękności « Altergranie