Po spirali

Jakoś tak się złożyło, że dotąd tego nie zrobiłem, a zatem: serdecznie zapraszam Was do lektury tygodnika „Wprost”, albowiem pismo to niedawno zauważyło gry wideo (i formy pokrewne, patrz niżej :). Pracuję tam od mniej więcej miesiąca, powolutku próbując coś ugrać na poletku, które nas interesuje. Formalnie jestem zatrudniony jako gość od innych historii, ale dział kultury, tak się składa, tworzą fajni, sensowni ludzie, są zatem perspektywy. Dość rzec, że szefową działu jest Marta Strzelecka, pierwsza naczelna „Kultury”; zresztą pisuje na tych stronach wielu dawnych autorów „K”: przykładowo, o sztuce Ania Theiss i Stach Szabłowski. Odtworzenie dawnej formuły możliwie nie jest – brak miejsca na rozmach – ale co nieco chyba da się zrobić.

Jutro w kiosku mój tekst o „Journey”. Poniżej próbka, abyście mogli ocenić, czy macie ochotę przeczytać całość.

[AKTUALIZACJA:]

Jak pisałem w komentarzu, coś poszło nie tak, tekst ukazał się w wersji mocno niepełnej. Doklejam zatem poniżej zakończenie. Była też rozbiegówka: o tym, że jak przekonują twórcy „Podróży”, „Tożsamość jednostki jest złudzeniem. Iluzoryczny jest też jej Cel. Jeśli cokolwiek nas określa, to sposób, w jaki do niego dążymy”.

***

Jedynym godnym artysty tematem jest śmierć. Ową tezę, formułowaną najróżniejszymi słowy, wyrażało wielu uznanych twórców. Ekipa studia ThatGameCompany zdaje się z nią zgadzać. „Podróż” to kolejne po „Flower” (2009) interaktywne doświadczenie audiowizualne zaaranżowane przez Kellee Santiago i Jenovę Chena, które mówi o sprawach najważniejszych łagodnym językiem pasteli. „Flower”, z powodu łudzącej formy właśnie, krytycy i odbiorcy błędnie zlekceważyli jako uroczą błahostkę – relaksacyjną zabawę w zbieranie kwiatów na łące – nie rozpoznając jej głównego przesłania. Autorzy wyciągnęli z tego wniosek. Język symboli „Podróży”, także wysmakowanej plastycznie, z kojącą muzyką Austina Wintory’ego, jest już o wiele łatwiejszy do odczytania.

To prosta parabola, choć z wydzielonym marginesem na interpretację: dążymy do góry majaczącej na horyzoncie, z której bije ku niebu słup światła. Oto „Podróż” przez życie. Przez rozgrzane piaski pustyni i śnieżne bezdroża lodowych wichrów. Wśród przypominających o nietrwałości i przemijaniu doczesnego świata ruin, dziedzictwa zapomnianej przeszłości, wśród spowalniających nas zagrożeń. Bez względu na to jednak, jakim szlakiem dojdziemy do Celu, dla wszystkich jest on jednaki. Jednacy jesteśmy i my wobec niego. Ale czy to koniec podróży? A może wędrówka na szczyt była tylko rytuałem przejścia do innego świata, bardziej dojrzałej egzystencji?

Chen, Santiago i inni autorzy „Podróży” nie proponują żadnej rewolucyjnej, autorskiej ontologii. Eksploatują odwieczną wizję świata jako bytu cyklicznego, złożonej polirytmii nakładających się pulsów. Koniec jest zatem nowym początkiem, rytuał przejścia się powtarza, co jednak nie znaczy, że wszystko już było. W „Podróży” pojawiają się postacie patronów – duchy opiekuńcze, których wyższy od naszego status symbolizują biały kolor szat i potężna postura. To byty jawnie aspiracyjne. Znak i nadzieja, że mamy szansę uwolnić się z rutyny cyklicznych narodzin i śmierci. Jak jednak tego dokonać?

Jedynym jakościowym wyróżnikiem naszego doświadczenia w „Podróży” jest stosunek do innych. Gdy konsola PlayStation 3 jest podpięta do internetu, najpewniej ujrzymy w naszym świecie towarzysza wędrówki (też przez kogoś sterowanego). Wygląda tak jak nasza postać – antropomorficzna lalka, poza płcią, bez rysów twarzy – nie mamy szansy zamienić z nią słowa, ale możemy jej pomóc. Razem, ogrzewając się swą bliskością, łatwiej przebrniemy przez śnieżną zawieję. Wspierając się, szybciej dotrzemy w trudno dostępne miejsce. „Podróż” uczy nas znaczenia empatii niczym Pawłow psy, ale trudno winić twórców za dosłowność. Ta lekcja, wyrażona językiem interaktywnego wideo, doświadczająca odbiorcę konsekwencją podejmowanych decyzji, ma realną wartość. Świetna rzecz.

16 odpowiedzi do “Po spirali

    1. Brogming

      Czy to pewna informacja?
      Jak przeczytałem tutaj: , niezgrani.pl/journey , Q-Games, mimo ścisłego związania z Sony, zdołał wydać PixelJunk Eden po pewnym czasie również na PC.

      Jeśli jednak Journey naprawdę nie wyjdzie na PC, długo już nie wytrzymam, i będę zmuszony dla Quantic Dream oraz ThatGameCompany zakupić konsolę Sony. Próbuję sobie to tłumaczyć, trochę sztucznie, w ten sposób, że Sony jest swego rodzaju teatrem publicznym, który podpisuje umowy na wyłączność z konkretnymi dramaturgami. Dlatego konkretna sztuka może być ograniczona do przestrzeni Sony, dlatego niektórzy mają trudność z dostępem do dzieła.

      Co do tekstu Olafa, (Ostatnio o nie trudniej) urzekło mnie ukazanie w Podróży oblicza jednostki dążącej do celu. „Jednacy jesteśmy” w odpowiedniej perspektywie, „Jednaki jest szlak” w odpowiedniej perspektywie.
      Piękne.

      Odpowiedz
      1. Void

        Informacja pochodzi z oficjalnego źródła:
        http://thatgamecompany.com/games/journey/
        sekcja FAQ.
        Widocznie wiele osób o to pytało. Ja byłem temu bliski.

        Układ był taki że Sony pokrywa koszt produkcji trzech gier, a twórcy nie wydają ich poza PS3.
        Może z czasem Sony zmięknie i zmieni zdanie, ale nie zależy to od twórców tej gry. Oni by chętnie wypuścili wersję na PC.

        Podany przez Ciebie artykuł odnosi się do przyszłych produkcji tego studia.

        Odpowiedz
  1. Barts

    Przybyłem, kupiłem, przeczytałem.

    I chciałbym złożyć reklamację: otóż on jest bardzo krótki ten tekst (ten na 92str, innego nie znalazłem). Tutaj na Jawnych jest chyba więcej literek niż tam. Po zademonstrowanym fragmencie spodziewałem się małego eseju, a tam jeno króciutka mini-recenzja. :-(

    Odpowiedz
    1. mrrruczit

      Będzie pozew zbiorowy jak nic! Powyższy tekst bardzo miły memu oku, a ten drobiazg we Wproście niespecjalny jest i niegrającego (lub mało grającego) raczej nie zachęci. Przekręt jakiś jak nic.

      Odpowiedz
  2. Olaf Szewczyk Autor tekstu

    Piszę w biegu, a zatem pokrótce: tak, tekst, który ukazał się we „Wprost”, nie jest tym tekstem, który zapowiadałem – przepraszam. To jakiś mocno okrojony kadłubek. Okazało się, że w ostatniej chwili wygryzła mnie Szymborska i trzeba było ciąć tasakiem – koleżanka odpowiedzialna za tę operację bardzo przepraszała, ale cóż. Stało się. Nie pierwszy raz przegrałem z chochlikiem.

    W związku z tą sytuacją mogę, jak sądzę, dokleić fragment, który się nie ukazał, nie naruszając zasad gry ustalonych przez wydawcę. Zrobię to dziś, gdy tylko będę miał luźną godzinę, pewnie około północy.

    Odpowiedz
        1. Barts

          Fun fact:

          W liceum kolega brał udział w olimpiadzie polonistycznej i chciał pisać pracę o Hebercie. Ponieważ był prześmiewcą i fanem sci-fi, pani polonistka bardzo się zdziwiła, ale i uradowała, że podjął temat poważny i ambitny – analiza poezji Herberta zamiast jakiś powiastek o zielonych ludzikach. Czekało ją wielkie rozczarowanie: kolega chciał pisać o Franku Herbercie i jego „Diunie”…

          Odpowiedz
        2. Roman Książek

          @Aleksander

          Zbigniew Herbert nie byłby tu wcale nie na miejscu. Vide jego wspaniały wiersz „Podróż” („prawdziwa podróż z której się nie wraca”). Początek:

          „Jeśli wybierasz się w podróż niech będzie to podróż długa/wędrowanie pozornie bez celu błądzenie po omacku/żebyś nie tylko oczami ale także dotykiem poznał szorstkość ziemi/i abyś całą skórą zmierzył się ze światem”

          Odpowiedz

Skomentuj Barts Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *