Jest taka akcja, żeby rzucić dziesiątaka (w dolarach) na ten oto projekt. Tak, wiem, Kickstarter to zło, Tim Shaffer nie dowiózł, jak można płacić za coś co nie jest skończone, jesteś frajerem, Bartku. A teraz, kiedy przewentylowaliśmy sobie to, co zostało powiedziane już piętnaście tysięcy razy pod każdym postem o Kickstarterze, przejdźmy do meritum. Dlaczego powinieneś / powinnaś natychmiast wesprzeć “Rain World”?
– bo jego bohaterem jest urokliwy Ślimakot, Ślimkot, Kotślimak, Śkotlimak czy jakkolwiek inaczej przetłumaczymy Slugcat. Serio, popatrzcie tylko na ten ogon! U mnie ma dodatkowe punkty za to, że przypomina kota moich rodziców (z dokładnością do puchatego ogonka).
– bo widzę śliczny pixel art, a ślicznego pixel artu nigdy za wiele. Do tego przyjemna chiptune’owa muzyczka i jesteśmy w domu. Tak, jestem nostalgikiem i taka oprawa mnie kupuje, vide “Fez” i “Hyper Light Drifter”.
– bo to, co pokazali autorzy, ocieka klimatem. Piksele pikselami, ale w grach cenię sobie nastrój, atmosferę, ten ulotny i ciężki do zdefiniowania element bez którego doskonała wizualnie i technicznie produkcja mi nie wchodzi, bo brakuje jej tego czegoś. W “Rain World” to coś występuje.
– bo kosztuje tylko 10USD, co na tle rozmaitych innych kampanii, gdzie gry kosztują trzydzieści i więcej dolarów, jest kwotą wielce rozsądną. Trzy dyszki w polskich nowych złotych to naprawdę nie jest bardzo duży pieniądz.
– bo „Rain World” to więcej niż tylko klasyczna platformówka z przygłupimi przeciwnikami. Przeciwnicy mają stożki widzenia i całkiem zaawansowaną sztuczną inteligencję, przez co mogą ścigać biednego bohatera po całym poziomie, pojedynczo bądź stadnie. Sam ślimakot nie jest li-tylko prostym spritem – za jego płynny ruch odpowiada system animacji szkieletowej z punktami kluczowymi, vide poniższy obrazek. W zasadzie każdy element gry zawiera znacznie więcej niż widać na pierwszy rzut oka.
– bo gra jest już w dużej części zrobiona, więc nie płacimy za obietnice na piękne oczy. “Rain World” ma drastycznie większe szanse na ukończenie i uniknięcie przeistoczenia się w vapourware niż wiele innych projektów na Kickstarterze. Dotychczasowy przebieg procesu tworzenia można prześledzić w tym wątku i jest to fascynująca lektura: znajdziemy tam informacje o projektowaniu poziomów, struktury gry, sztucznej inteligencji i mnóstwo innych ciekawych wiadomości.
A zatem drogi czytelniku, droga czytelniczko: nie bądź kutwa uprzejmie proszę, rzuć w autorów pieniążkiem. Ślimakot Ci za to pięknie podziękuje.
O lol, ale rozstawienie w rozkroku.
Z jednej strony grafika i animacja wyglada ślicznie oraz twórcy gry nic nie zawinili, z drugiej strony jedyną możliwą rekacjią na przedostatnie zdanie notki jest powiedzenie „spadaj”.
Hmm, nie sądziłem że żartobliwe „nie bądź kutwa” może kogoś urazić. Poprawiłem zatem to sformułowanie.
Ja natomiast chciałbym zwrócić uwagę, że to chyba pierwsze w historii Jawnych Snów użycie animowanych gifów w notce. Świat właśnie stał się troszkę lepszy.
Wahałem się, ale one są TAKIE ŁADNE.
gif-y na właściwym miejscu. Działa dzięki temu nawet w RSS.
O kutwę się nie obrażam, gra wygląda ślicznie. Mnie jednak bardziej kusi nowa gra od Klei, Incognita. Preorder pozwala grać w wersję alpha: http://youtu.be/ZwmDeIJ-LHw
Świat właśnie stał się troszkę lepszy.
+1, gustowne gify zawsze chętnie. Jakby co wiecie gdzie szukać inspiracji, Polygon itp.
W incognitę chętnie zagram, zwłaszcza że Mark of the Ninja ogromnie mi się podobał (w odróżnieniu od Shanków). Wyraźnie wyrabiają się.
Czy tylko ja mam wrażenie, że w świecie indie platformówki są tym, czy FPSy w świecie gier AAA? Na litość boską, ile można grać w prawie takie same gry?!
Ja tego nie napisałem wyżej, ale to nie jest klasyczna platformówka przecież (trochę widać to na drugim obrazku). W dodatku ma naprawdę niezłe AI, które poluje stadnie bądź nie, robi zasadzki, grasuje po poziomach… Poczytaj ten wątek o tworzeniu „Rain World”, sam zobaczysz, że Cię zaciekawi.
Ha, te dzienniki to rzeczywiście świetna sprawa. Aż do teraz miałem podobne nastawienie jak deem, i nie bardzo widziałem co takiego w tym Ślimakocie niezwykłego, ale teraz już zobaczyłem.
Może ten argument z AI powinieneś dopisać do swojej listy powodów, dla których warto wrzucić pieniążek, bo jak dla mnie jest silniejszy niż wszystkie pozostałe razem wzięte.
Dopisałem. Przepraszam, że dopiero teraz, ale niestety, życie ciężkie, brak czasu, itepe.
100% zgoda. Ileż można? Nie lubiłem tego gatunku (albo raczej przesyciłem się nim) jeszcze w czasach ośmiobitowców…
Podzielam te wrażenia… Przez ten renesans indyków, twórcy biją głową w mur. Z jednej strony szalona różnorodność wizualna i stylistyczna, z drugiej zaś niemiłosierne wtłaczanie większości produkcji w formuły platformówek. Narzekam, choć sam z wytęsknieniem wyczekuje produkcji korzystających z formuły „Dear Esther”. Każdy ma swoje indycze korytko i krytykuje krewnych z sąsiednich gałęzi tego samego drzewka ;)
http://www.rockpapershotgun.com/2014/01/15/wot-i-think-trihaywbfrfyh/
Dzięki!
Co do produkcji bliskich wielkiego finiszu, to moje myśli krążą wokół „The Town Of Light”.
http://steamcommunity.com/sharedfiles/filedetails/?id=186846366
Marzy mi się jakaś produkcja na bazie prozy Edgara Allana Poe, Philipa K. Dicka. Rozłożyć książki na czynniki pierwsze i stworzyć z tego narracje. Bomba.
Bardziej niż platformówki odrzuca mnie aktualnie temat zombie. Wszędzie zombie…
Spoko, ostatnio space-simy stają się powoli nowymi zombie.
Tylko, że de facto to tylko zapowiedzi. No chyba, że liczysz premierę (nieudaną) X4.
Prawie każdemu, łącznie ze mną, marzy się nowy MoO2.
Racja. Nie tylko w grach, przykładowo „Przedwiośnie żywych trupów” na podstawie Żeromskiego. (!!!)
Gram od paru dni i muszę powiedzieć – jest to, co obiecywali. Symulacja, improwizacja, dziwaczny ekosystem i poczucie zagubienia w obcym świecie. Jestem zachwycony. Najlepiej zainwestowane 30PLN w moim życiu.