Od bardzo dawna szukałem pretekstu żeby pokazać na Jawnych Snach (czy też, szczerze mówiąc, gdziekolwiek indziej gdzie pisuję) fantastyczną animację pod tytułem “The Cat Piano”. Kiedy zaś wreszcie nadarzyła się okazja i to taka z naszego growego podwórka – o mało co jej nie przegapiłem. Na szczęście jednak zorientowałem się w chwili gdy nie minęło zbyt wiele czasu od premiery pewnej gry, ba, zdążyłem nawet przed wydaniem jej na kolejną platformę. Dlatego z czystym sumieniem mogę podzielić się “Kocim fortepianem”, a potem opowiedzieć Wam co ten krótki metraż ma wspólnego z naszym ulubionym hobby.
Parlours paraded purring glamorous songstresses.
Smoky hookahs and smoking hookers.
Strays strummed string and sung a cocktail of cat’s tails.
(Może ktoś z zaglądających na Jawne Sny anglistów podejmie się karkołomnego zadania przetłumaczenia tego? Za wysokie to progi na moje krótkie nogi.)
No dobrze, wiersze wierszami, ale co to ma wspólnego z grami wideo? Otóż współtwórcą “Kociego Fortepianu” jest Ari Gibson, utalentowany grafik i animator, który od paru lat wchodzi w skład zespołu Team Cherry. To malutkie australijskie studio stworzyło niezależną metroidvanię “Hollow Knight” – jeśli podobnie jak ja przegapiliście ten tytuł, polecam recenzję Pawła Olszewskiego na Polygamii.
W każdym razie swój charakterystyczny styl wizualny “Hollow Knight” zawdzięcza właśnie Ariemu Gibsonowi. To jego ilustracje, szkice i koncept arty nadały kształt zakręconemu podziemnemu światu, który przemierza główny bohater – można je obejrzeć między innymi w galerii na RockPaperShotgun. Dodatkową frajdę daje odnajdywanie motywów pojawiających się w innych utworach Ariego, na przykład teledyskach do piosenek The Audreys czy Gotye (nie skreślajcie tego wideoklipu, jest piękny i wzruszający, jak “Mój sąsiad Totoro” skondensowany do trzech minut).
To tylko taka ot ciekawostka, informacyjny drobiazg. Ale o ile mi wiadomo, w żadnej polskiej recenzji nie pojawiła się wzmianka o Arim Gibsonie, a moim zdaniem warto o nim wspomnieć. Ponadto dzięki temu wreszcie miałem pretekst by pokazać “Koci fortepian” paru kolejnym osobom.
Mówisz – masz:
Salony wypełnione mruczącymi wytwornymi śpiewaczkami.
Dymiące szisze i palące ladacznice.
Dachowiec szarpie struny i zawodzi kocimi opowieściami.
Chyba odkryłem w sobie talent. =)
Swoją drogą podwójna gra słów „cocktail of cat’s tails” to koszmar tłumacza rodem z Alicji w Krainie Czarów: http://podrugiejstroniekrainy.blogspot.com/2011/03/supeki-na-ogonie-czyli-o-sztuce.html
Z całym szacunkiem, ale „Smoky hookahs and smoking hookers” brzmi lepiej niż „Dymiące szisze i palące ladacznice” (moja żona mówi że się czepiam).
A mógłbyś objaśnić „cocktail of cat’s tails” – w jaki sposób to jest podwójna gra słów?
Tails – ogony, tales – opowieści, a cocktail brzmi prawie jak cat’s tail/tale.
Ale w animacji chyba jest tale, a nie tail.
Ja tu w zasadzie tylko czytam i zupełnie nie jestem anglistką, ale mnie zadanie zaintrygowało. To się jednak podzielę:
Paradowały prześwietne prychające primadonny
Szisze dymiły a dymane ćmiły.
Szwędacz struny szarpał i śpiewał koci hit: wiązankę kocich kit.
I przy okazji dzięki za Jawne Sny
Hej, dzięki wielkie za komentarz (i zdelurkowanie się).
Podoba mi się Twoja wersja! Są aliteracje i prawie-że-homonimy, stosownie szeleści, .
Mnie najlepsze co przyszło do głowy to „Dymiące ćmiki i ćmiące dziwki”, ale jak już mówiłem, za wysokie progi jak dla mnie.
Nie ma za co. Cieszę się, że się podoba.
A co do wysokich progów, to całkiem jak z grami: jest wyzwanie, jest zabawa.