Dawno, dawno temu, w listopadzie 2012 roku pojawił się pierwszy numer magazynu “LAG”, który zawierał mój tekst o tym jak wiedźmin Sapkowskiego towarzyszył mi od wczesnej młodości i o jego związkach z elektroniczną rozrywką. Co ciekawe, artykuł ten powstał o rok wcześniej – tyle mniej więcej trwał cykl produkcyjny “LAG-a”, nie dziwi więc zbytnio, że magazyn padł. Za zgodą Arka Bartnika, redaktora i wydawcy, pozwalam sobie na recykling po dłuuuugim czasie, bo i okazja ku temu doskonała. Jako ukłon w stronę osób, które już kiedyś czytały ten tekst, wrzuciłem go w wersji oryginalnej z listopada 2011 roku – porównanie go z tym co później ukazało się w druku jest dodatkowym bonusem. Po kolejnych latach można by zapewne dopisać kilka akapitów o dalszych dziejach wiedźmina i wpływie dzieła Sapkowskiego na życie Nagórskiego. Kto wie, może kiedyś jeszcze to zrobię. A póki co – zapraszam do lektury.
Archiwa tagu: Andrzej Sapkowski
„Wiedźmin 3: Dziki Gon”, czyli Płotką jazda próbna
Wyrywkowy, pobieżny test – zwłaszcza czekającej jeszcze na szlify wersji roboczej – to w przypadku gry fabularnej wyjątkowo niewdzięczne wyzwanie. Największe atrakcje tego gatunku, czyli opowieść i protagoniści, nie mają szans należycie wybrzmieć w naskórkowym kontakcie. Za to nawet kwadrans wystarczy, by dostrzec techniczne ułomności produktu i przeżyć rozczarowanie eksploatowaniem przez autorów opatrzonych rozwiązań konstrukcyjnych. Nie da się więc ocenić gry RPG po trzech spędzonych z nią godzinach. Nie sposób przesądzić, że będzie świetna. Co najwyżej – jeśli test pozostawił dobre wrażenie – można uznać, że gra dobrze się zapowiada i nadal trwać w nadziei.
To właśnie przypadek mojego doświadczenia z „Wiedźminem 3”. Sympatycznego, mimo paru zgrzytów, które na szczęście o niczym jeszcze nie przesądzają.
Zachwyty: opowieść karczmarza z Odmętów
Z ludźmi i nieludźmi spotkanymi w karczmie trzeba rozmawiać, a z karczmarzem to już na pewno. To prawda powszechnie znana od początku istnienia gier RPG. Trzeba się dowiedzieć, co się dzieje w wiosce i okolicy, jakich zadań można się podjąć, jak zbudowana jest społeczność – kto robi broń, kto sprzedaje eliksiry, gdzie mieszka pustelnik, która niewiasta ma najbardziej podejrzaną reputację. Oprócz tego karczma to miejsce wymiany opowieści, często przesadzonych, podkoloryzowanych, pijackich. Takich, w których jest zawsze jakieś ziarno prawdy, ale zasypane pod warstwami przechwałek, przekłamań, rubasznych żartów, zatopione gdzieś głęboko w kiepskim piwie.
Najlepsza modelka od Jarugi po Buinę
„Wiedźmin 2” jest teraz wszędzie. Na sklepowych półkach, w statusach na fb, w serwisach internetowych, na wszystkich chyba okładkach pism o grach, na okładce „Przekroju”, na kwejku, dostał się nawet do felietonu Jacka Dehnela w „Polityce” (choć niestety, przy pełnej zgodzie co do pozostałych tez tekstu i przy całym szacunku do samego autora, trochę zapędził się jednak z diagnozą targetu „Wiedźmina”).