O „Kentucky Route Zero” już swego czasu na Jawnych Snach pisałem – po premierze pierwszego aktu gry. Trochę ostrożnie, nie wiedząc jeszcze, co przyniosą kolejne części, ale już z zalążkami zachwytu, zwłaszcza nad oprawą – prostą, ale piękną jak mało co w świecie gier wideo. Teraz – po kilkukrotnym (bo warto!) przejściu aktu drugiego i wersji demo, „Limits and Demonstrations”, czuję, że wolno mi się już zachwycać bez zbytniej ostrożności. Gdyby „Kentucky Route Zero” było tylko kolejną surrealistyczną historią z piękną grafiką, pewnie nie byłoby aż takich powodów do entuzjazmu. Ale „KRZ” to stanowczo coś więcej – rzecz nie tylko urocza i nastrojowa, ale też piekielnie inteligentna i przecierająca nowe szlaki w opowiadaniu za pomocą gier, z pełną tego świadomością.
Archiwa tagu: Gabriel Garcia Marquez
Droga, której nie ma
Ukazał się właśnie pierwszy odcinek gry „Kentucky Route Zero”. Trudno jeszcze do końca powiedzieć, czego się po niej spodziewać. Pierwsza część jest bardzo, ale to bardzo intrygująca – i bardzo, ale to bardzo króciutka (daje się przejść w godzinę z kawałkiem). Główny bohater, Conway, rozwozi antyki, którymi handluje towarzyszka jego życia. Zawiązanie fabuły jest proste – jest adres (Dogwood Drive), jest ciężarówka, jest stacja benzynowa, gdzie można zapytać o drogę. Potem proste nie jest już nic. Poczynając od tego, że Dogwood Drive być może nie istnieje, a na pewno można tam dojechać tyko drogą stanową ZERO, która być może nie istnieje jeszcze bardziej. Ale w końcu przecież tłumaczy nam to niewidomy mężczyzna, który cały czas ogląda telewizję.