…powrócimy do Kentucky.
Archiwa tagu: Kentucky Route Zero
Skanujemy: trochę muzyki, trochę obrazków i samopolecanki
Zamiast zwyczajowo otworzyć notkę narzekaniem na to, że zbyt dawno nie dzieliliśmy się na Jawnych Snach kolejną porcją ciekawych artykułów, przejdźmy od razu do rzeczy.
Zawsze zazdrościłem zachodnim serwisom growym bardzo długich i często bardzo osobistych artykułów okołogrowych, jak na przykład “Becoming the Dark Soul” Richa Stantona opisujący zdobycie najwyższego trofeum w mojej ulubionej grze ostatnich lat. Na szczęście Polacy nie gęsi i od jakiegoś czasu również na naszych portalach pojawiają się teksty tego kalibru. Bardzo spodobał mi się zwłaszcza “Do widzenia, Dark Souls” Pawła Kamińskiego, traktujący niby o tym samym – ale jednak inaczej. Muszę się tu przyznać, że mimo napisania fafnastu artykułów o cyklu “Souls” w żadnej jego części nie zdobyłem tego trofeum. Czytaj dalej →
„Kentucky Route Zero” – Akt III
Tytuł notki mówi sam za siebie: Jake Elliott i Tamas Kemenczy opublikowali trzeci akt „Kentucky Route Zero”. To gra rzadkiej klasy, o której Paweł pisał już wielokrotnie na łamach Jawnych Snów (tutaj, tutaj i tutaj), a i ja dorzuciłem swoje trzy grosze na Technopolis. W skrócie: bardzo warto. W decyzji o zakupie może pomóc fakt, że dzisiaj cena jest zauważalnie obniżona. A na zachętę, trailer:
Rok 2013: subiektywne podsumowanie – gry
Tegoroczne podsumowanie podzieliłem na dwie części. W pierwszej zajmuję się konkretnymi tytułami, wymieniając ich zasługi i wady. Można ją przeczytać poniżej. W części drugiej zajmę się szerszymi tendencjami i zjawiskami – powinna być gotowa jutro-pojutrze. Przejdźmy więc do wyliczenia gier, które mnie w tym roku zachwycały (tych będzie sporo) lub irytowały (tych będzie znacząco mniej).
Podsumowanie 2013
Na Jawnych Snach w ostatnich latach powstała nowa świecka tradycja robienia podsumowania roku. Paweł Schreiber dostarcza celne obserwacje trendów w świecie gier, ja zaś quasi-blogaskowe wstawki o tym, w co grałem i co mi się spodobało lub nie spodobało. Uprzedzam z góry, żeby uniknąć kwaśnych komentarzy, bo ktoś spodziewał się czegoś innego: jeśli chcecie treściwą listę best of, zapraszam do Pawła, tu jest mój kawałek podłogi. Tekst może być długi, a ponadto zawierać śladowe ilości kotów, dramy i rzewnego pitolenia. Innymi słowy, zostaliście ostrzeżeni.
Parafrazując Sapkowskiego, wbrew przepowiedniom Majów świat nie skończył się w 2012. Ale i tak było ciekawie.
Gra na czytanie wierszy
Dokładnie sześćdziesiąt lat temu, 6 grudnia 1953 roku, zmarł Konstanty Ildefons Gałczyński. Autor wielu genialnych wierszy, jeden z najwybitniejszych polskich twórców, a zarazem jedna z niewielu osób, o których bez cienia wątpliwości można powiedzieć – wielki poeta. Dlaczego jednak piszę o tym na Jawnych Snach? W jaki sposób łączy się to z grami wideo?
Gra z perspektywami (1)
O „Kentucky Route Zero” już swego czasu na Jawnych Snach pisałem – po premierze pierwszego aktu gry. Trochę ostrożnie, nie wiedząc jeszcze, co przyniosą kolejne części, ale już z zalążkami zachwytu, zwłaszcza nad oprawą – prostą, ale piękną jak mało co w świecie gier wideo. Teraz – po kilkukrotnym (bo warto!) przejściu aktu drugiego i wersji demo, „Limits and Demonstrations”, czuję, że wolno mi się już zachwycać bez zbytniej ostrożności. Gdyby „Kentucky Route Zero” było tylko kolejną surrealistyczną historią z piękną grafiką, pewnie nie byłoby aż takich powodów do entuzjazmu. Ale „KRZ” to stanowczo coś więcej – rzecz nie tylko urocza i nastrojowa, ale też piekielnie inteligentna i przecierająca nowe szlaki w opowiadaniu za pomocą gier, z pełną tego świadomością.
Zielona Góra – post scriptum
Kłaniam się jeszcze raz nisko w pas Panu Wojciechowi Kozłowskiemu, szefowi Galerii BWA w Zielonej Górze, za zaproszenie. Myślę, podobnie jak on, że im więcej takich spotkań między światem gier a światem sztuk wizualnych, tym lepiej dla obu stron. Ci, którzy do Zielonej Góry nie dotarli, niech się nie przejmują – spotkanie było nagrywane, więc w niedługim czasie powinno być w całości dostępne na łamach Jawnych. A dla tych, co dotarli – obiecany zestaw tytułów, przypisów i linków.
Droga, której nie ma
Ukazał się właśnie pierwszy odcinek gry „Kentucky Route Zero”. Trudno jeszcze do końca powiedzieć, czego się po niej spodziewać. Pierwsza część jest bardzo, ale to bardzo intrygująca – i bardzo, ale to bardzo króciutka (daje się przejść w godzinę z kawałkiem). Główny bohater, Conway, rozwozi antyki, którymi handluje towarzyszka jego życia. Zawiązanie fabuły jest proste – jest adres (Dogwood Drive), jest ciężarówka, jest stacja benzynowa, gdzie można zapytać o drogę. Potem proste nie jest już nic. Poczynając od tego, że Dogwood Drive być może nie istnieje, a na pewno można tam dojechać tyko drogą stanową ZERO, która być może nie istnieje jeszcze bardziej. Ale w końcu przecież tłumaczy nam to niewidomy mężczyzna, który cały czas ogląda telewizję.