Waszyngtońskie Smithsonian American Art Museum, jedno z najbardziej renomowanych i największych muzeów sztuki na świecie, włączyło gry wideo do swej stałej kolekcji. Tym samym oficjalnie, siłą autorytetu świątyni sztuk klasycznych, sankcjonując to, co zainteresowanym wiadome jest od dawna: gry wideo bywają sztuką.
Archiwa tagu: Kultura
Fedrujemy: Buszujący w zbożu
Mijając dziś ściernisko, zdałem sobie sprawę, że za pasem dożynki. Tak, tylko półtora tygodnia zostało do Święta Plonów. Proponuję, abyśmy zaczęli przygotowywać się mentalnie na 23 września już teraz.
Jedyny możliwy nastrój, godny tego święta, to podniosły, liryczny. Napisałem kiedyś w tym duchu artykuł do „Kultury”, zainspirowany wzruszającym doświadczeniem, które zawdzięczam niezwykłej grze „Symulator farmy”. Jestem tylko prostym dziennikarzem od gier, z trudem ubieram głębokie emocje w słowa, wybaczcie zatem, proszę, przaśną formę poniższej relacji prozą. Ale na tym – przepraszam raz jeszcze – nie koniec. Tylko wzruszeniem tak wielkim, że aż łzy wyciska, mogę wytłumaczyć śmiałość, która pchnęła mnie do pisania także wierszem. Wiem, że nieporadnym – wstyd mi przed duchami Słowackiego i Byrona – ale cóż począć, jak nie za pióro chwycić, gdy w duszy gra słodką melodią rozgrzanych tłoków silnik kombajnu Bizon?
Fedrujemy: „Heavy Rain” a sprawa powszechna (4)
Od Olafa: Głosem Marzeny Falkowskiej kończymy republikację dyskusji o „Heavy Rain”, która miała miejsce na łamach „Kultury” rok temu. Co prawda punktem wyjścia jest w tym tekście głośna niefortunna wypowiedź Rogera Eberta, ale i o produkcji Davida Cage’a pada parę mocnych zdań. Przedstawiłem czytelnikom „Kultury” poglądy Marzeny z tym większą satysfakcją, że były odmienne od moich. Cóż, przynajmniej w kilku istotnych kwestiach – jak wiecie, jestem entuzjastą „Heavy Rain” i łatwo wybaczam Cage’owi pomniejsze potknięcia, bo bilans projektu postrzegam jako zdecydowanie dodatni. Louvette jest wobec „Heavy Rain” dalece bardziej krytyczna. Reasumując: taka polaryzacja opinii jest generalnie dobra dla czytelnika, bo między opozycyjnymi sądami powstaje przestrzeń, w której można samodzielnie rozważać za i przeciw, wyrabiając sobie własne zdanie. Mam nadzieję, że i dla Was to zderzenie postaw okaże się ciekawe. Co prawda od tamtej dyskusji minął rok, ale temat nic nie stracił na aktualności.
Artykuł ukazał się w druku 16 kwietnia 2010 roku.
***
Zdarzyło się jutro: Stasiek i Geralt w jednym stali domu
Zazwyczaj zadaję zagadkę, ale tym razem odpowiedź jest z góry znana. Pisałem już, że w najbliższym „Przekroju” będzie parę słów o „Wiedźminie 2” – w rzeczy samej pełna strona. Aby jednak tradycji stało się zadość, wyimek na zachętę:
Miłośnicy gier fabularnych docenią dotrzymanie obietnic o różnorodności wyborów i rzeczywistych konsekwencjach podjętych decyzji. Przekonał mnie o tym test sprawdzający, jakim jestem Jaskrem – chutliwym i głupim czy tylko chutliwym.
Od razu wyznam, lekko zażenowany, że Jaskier ze mnie chutliwy i głupi. Ciekawość pierwszym krokiem do matecznika potwora.
Fedrujemy: „Heavy Rain” a sprawa powszechna (3)
„Heavy Rain” w ponad rok po premierze wciąż wzbudza silne emocje. Jak widać choćby po Jawnych Snach, polaryzuje postawy. Dzięki temu zresztą jest świetnym tematem do rozmowy – nie tylko o tym konkretnym tytule, ale i o perspektywach ewolucji nowego medium w kierunku wskazanym przez film. Dyskusja pod tekstami nie gaśnie, kolejny głos w tym wątku zapowiedział Jakub Tepper, znany Wam już zapewne nie tylko z dawnej Polygamii, ale i z nowego serwisu Niezgrani.pl – serdecznie pozdrawiamy!
Dziś kolejny odcinek minicyklu archiwów o grze Davida Cage’a, czyli artykułów, które pierwotnie ukazały się na łamach „Kultury”. Głos zabiera tym razem Wojtek Kałużyński – w mojej opinii jeden z najciekawszych rodzimych krytyków filmowych. Mogę dziś tak powiedzieć o Wojtku z czystym sumieniem, bo byłem tego zdania jeszcze zanim się poznaliśmy i skumplowaliśmy. Artykuł ukazał się w „Kulturze”, piątkowym magazynie „Dziennika”, 5 marca 2010 roku.
***
Fedrujemy: „Heavy Rain” a sprawa powszechna (2)
Dziś przypominamy drugi, krótszy tekst z materiału o „Heavy Rain” opublikowanego w „Kulturze” z 19 lutego ubiegłego roku. Uzupełniając się, tworzą całość. Więcej tu mówię o jednym z głównych powodów, dla których uważam omawiany tytuł Cage’a za tak istotny – mimo że, jak zwrócił uwagę w komentarzu FettNaKamieniu, wcześniej był przecież „Fahrenheit”. Tym wyróżnikiem jest gra aktorska, a ściślej – możliwość takiej animacji cyfrowych protagonistów, aby mowa ich ciał, przede wszystkim mimika, stosunkowo wiernie oddawały grę aktorów. Dlaczego według mnie to takie ważne, wyjaśniam poniżej.
Powód drugi to obecna sytuacja na rynku inwestycji w nowe medium. Budżety są znacznie większe niż kiedyś, zarazem większe jest ryzyko. Producenci coraz niechętniej je podejmują. „Heavy Rain” tworzony był w innych realiach niż choćby wspomniany „Fahrenheit” (o którym, w kontekście „HR”, jeszcze będzie mowa w tym fedrunkowym minicyklu). Za większe pieniądze. Jego ewentualna klęska lub sukces musiały mieć większe znaczenie.
***
Fedrujemy: „Heavy Rain” a sprawa powszechna (1)
To bardzo ważna cezura: „Heavy Rain” w rok po premierze znalazł już dwa miliony nabywców. Co to oznacza? Że istnieje zapotrzebowanie na podobne tytuły – z ambicjami, skierowane do osób dojrzałych, eksperymentujące z formą i przekazem śmielej niż jest to przyjęte na pułapie produkcji wysokobudżetowych.
Liczyliśmy na taki wynik. Milion to granica przyzwoitości. Dwa miliony – to już granica sukcesu. Sygnał dla producentów, że warto inwestować i w takie kreacje. Bo rynek dojrzał. Dojrzeli odbiorcy. Bo nie tylko „Call of Duty” i „Killzone”.