Teksty, które dzisiaj przywołam, nie są już pierwszej świeżości – sierpień i maj 2012 przeszły już jakiś czas temu i mało kto o nich pamięta. Ale temat, który poruszają, jest jak najbardziej świeży, a może nawet z każdym dniem świeższy. Chodzi o gry, co do których wielu zastanawia się, czy można i warto je jeszcze nazywać grami. I o to, w jakim sensie się w nie GRA. O ile w ogóle. I czy jest to jakieś GRANIE krańcowo odmienne od tego, do którego jesteśmy przyzwyczajeni. Autorzy: Nathan Grayson z RPS i żywa legenda interactive fiction, Andrew Plotkin. Gry, o których się pisze: „Thirty Flights of Loving” i „Dear Esther”. A zatem – do rzeczy.
Archiwa tagu: The Path
Zielona Góra – post scriptum
Kłaniam się jeszcze raz nisko w pas Panu Wojciechowi Kozłowskiemu, szefowi Galerii BWA w Zielonej Górze, za zaproszenie. Myślę, podobnie jak on, że im więcej takich spotkań między światem gier a światem sztuk wizualnych, tym lepiej dla obu stron. Ci, którzy do Zielonej Góry nie dotarli, niech się nie przejmują – spotkanie było nagrywane, więc w niedługim czasie powinno być w całości dostępne na łamach Jawnych. A dla tych, co dotarli – obiecany zestaw tytułów, przypisów i linków.
„Tu chodzi o ludzi, nie o systemy”. Rozmowa z Michaëlem Samynem ze studia Tale of Tales
Od autora: Nie jest to typowy wywiad, gdzie zadający pytania przyjmuje rolę „obiektywnego dziennikarza”. To raczej dyskusja, w której dążyłem do wymiany spostrzeżeń, jako osoba mająca ukształtowane poglądy, w tym przypadku stosunkowo bliskie rozmówcy. Zawiera moje spojrzenie na dialog krytyka – twórcy. Polskie tłumaczenie jest swobodne, co zostało skonsultowane z rozmówcą. Zachęcam do porównania z wersją oryginalną, dłuższą o kilka akapitów, szczególnie przy pierwszej odpowiedzi. Zredagowanie wersji polskiej miało na celu zwiększenie zwięzłości tekstu i dostosowanie do specyfiki językowej.
„It’s about people, not about systems”. An interview with Tale of Tales’ Michaël Samyn
From the author: This is not a typical interview, where questions are being asked by an “objective” journalist. This is more of a discussion or an exchange of ideas, where the person asking questions has an established critical opinion, in this particular case – quite adjacent to the interlocutor. It is my point of view on dialogue between critics and artists.
Art Games vs Game Art
Na tegorocznym Biennale Sztuki w Wenecji dzieła włoskich artystów prezentowane są w dwóch pawilonach: oficjalnym, od którego estetyczno–personalna burza zdystansowała część środowiska artystycznego Italii, oraz „alternatywnym” – małej, darmowej wystawie „Neoludica”, gdzie rwetes wokół „wielkiej sztuki” nie dociera. Jest skromnie, inaczej i ciekawie. Ale i tu, pod powierzchnią, widać linie podziału.
Występy gościnne: Zagrajmy w Endera
Dzisiaj w Jawnych Snach inaugurujemy nową kategorię wpisów – występy gościnne. Od czasu do czasu pojawiają się autorzy, którzy chcieliby – bez zostawania pełnoprawnymi członkami Menażerii – opublikować na Snach swój tekst. To dla nich ten kącik, administrowany przez samego Kota z Cheshire (który w ramach kociej ekstrawagancji lubi mówić o sobie w trzeciej osobie). Kot najpierw przedstawia piszącego – tym razem jest nim Michał Ochnik, JawnoSnowiczom znany jako Misiael. Jest nie tylko aktywnym komentatorem tego, co się u nas dzieje, ale też – przede wszystkim – autorem bloga Mistycyzm popkulturowy, gdzie pisze nie tylko o grach. Michał tworzy też własne teksty fantastyczne, publikowane m. in. w „Nowej Fantastyce”. Po krótkim przedstawieniu naszego gościa, Kot przechodzi do rzeczy – czyli oddaje mu głos. Ale zanim to zrobi, podkreśla jeszcze, jak mu miło – bo przecież na Jawnych Snach awatarem Misiaela/Michała jest właśnie facjata Kota nad Kotami.
* * *
Także w obronie krytyki
Paweł napisał w obronie krytyki twórczości o tym, co najważniejsze. Nie ma sensu powtarzać użytych argumentów, ale niektóre warto rozwinąć. Chcę też dodać kilka innych, dotyczących zjawiska krytyki niejawnej – szalenie ważnej, z której istnienia odbiorcy niemal w ogóle nie zdają sobie sprawy.
O krytyce akademickiej wypowiadać się nie będę. Nie praktykowałem, poza tym sądzę, że jest najmniej wpływowa. Zacznijmy od krytyki medialnej (znaczącej zwłaszcza w formie pisemnej) – najpowszechniejszej. Dlaczego ma sens?
Fedrujemy: Nadzieja na nowy początek
Wszystkich głęboko poruszyła tragedia 10 kwietnia, ale dla nas, dziennikarzy, było to nierzadko przeżycie tym bardziej bolesne, że z racji profesji znaliśmy niektórych zmarłych osobiście. Rozmawialiśmy na gruncie zawodowym, mijaliśmy się na otwarciach, konferencjach, prezentacjach. W obliczu takiego dramatu przestaje mieć znaczenie, że szczerze życzyliśmy prezydentowi dymisji, bo fatalnie sprawował swój urząd, i że z podobnym entuzjazmem odnosiliśmy się do jego politycznej świty obecnej tamtego dnia na pokładzie samolotu. Liczyło się to, że zginęli ludzie.
Poza tym jednak, że był to dla nas, jak dla każdego, powód do smutku, stanęliśmy przed niebłahym zawodowym wyzwaniem. Nie można w obliczu takiego dramatu mówić nadal tym samym tonem, przekazywać te same treści. Telewizja nie ma prawa nadawać komedii i kabaretów, radio – wesołej muzyki, etc., etc. Inna skala wrażliwości powinna też obowiązywać w prasie i w internecie. Było zatem dla mnie jasne, że te parę stron działu o grach w „Kulturze” w najbliższym numerze po katastrofie również musi mieć niecodzienny charakter. Skreśliłem ze szpigla żelazne pozycje programu: recenzje i zapowiedzi gier, decydując się na stonowaną publicystykę. Tak się złożyło, że były to wyłącznie cody.