Lipiec upłynął pod znakiem Steam Decka, grałem zaś w dwie bardzo się od siebie różniące gry.
Jedną z nich była kupiona na promocji Control (nie mylić ze znakomitym węgierskim filmem Kontroll, polecam), którą wprawdzie miałem w swojej kolekcji, ale na GOG-u. Na szczęście zapłaciłem za nią po raz pierwszy, bo ta GOG-owa była darmówką z Amazon Prime. Teoretycznie można by użyć któregoś z launcherów, jednak w praktyce bardziej wymagające gry lepiej działają w wersji steamowej. Samo Control po niesamowicie klimatycznym wstępie stacza się w kolejną strzelankę TPP przeplataną strzępami fabuły. Nadmiar i powtarzalność mobów przeciwników powoduje, że po paru(nastu) godzinach rozgrywka staje się po prostu nudnawa lub – przy wyższym poziomie trudności – uciążliwa. Natomiast bardzo podoba mi się postać Ahtiego, szalonego sprzątacza w Federalnym Biurze Kontroli.
Drugą grą był Dorfromantik, po raz kolejny, bodajże trzeci. Szalenie wciąga ta gra, a w wersji przenośnej na Steam Decku jeszcze łatwiej zacząć rozgrywkę – bo przestać, to już niekoniecznie. Dwa poprzednie razy próbowałem poradzić sobie z narastającym uzależnieniem kasując Dorfromantika, tym razem postawiłem na silną wolę i po prostu przestałem grać. No prawie… W każdym razie układanie heksagonalnych płytek i tworzenie idyllicznych krajobrazów z polami, lasami, miasteczkami, jeziorkami, rzeczkami i torami kolejowymi wciąga i, przynajmniej mnie, relaksuje. Płytki są delikatnie animowane, więc tu i tam na polankę w lesie wychodzi jeleń lub niedźwiedź, pomiędzy domkami przemyka lis, lokomotywa niespiesznie ciuchcia i puszcza kłęby pary, fontanna chlupie wodą, bobry pluskają się obok tamy – i tak dalej, i tak dalej. Bardzo to wszystko przyjemne dla oka i dla duszy.
Czytaj dalej →