Cześć, Mamo! – powiedziałem, a jednocześnie zdziwiłem się, że matka mieszka w Niemczech. Po przebudzeniu zdziwienie było nieco mniejsze. Inna sprawa, że mój wczorajszy sen przyniósł więcej rewelacji. Na podłodze leżała gadająca głowa starego Davida Bowiego – trochę jak u Kota z Cheshire. Za jednym z okien stał olbrzymi iMac, ale prawdziwą jazdę bez trzymanki przyniósł dopiero widok z innego okna: na dnie jeziora leżały samochody z ludźmi, którzy machali do mnie rękami poruszanymi (chyba…) falującą wodą. Sitowie miało zieleń traw z „Przyczajonego tygrysa, ukrytego smoka”. To śnienie da się oczywiście wytłumaczyć: matka chce odwiedzić znajomą mieszkającą za zachodnią granicą, w redakcji mam dostęp do iMaca. Stary (!?) David Bowie nasuwa skojarzenie z procesem jego przyspieszonego starzenia w „Zagadce nieśmiertelności” Tony’ego Scotta (której ostatnio nie widziałem, ale czytałem o synu Bowiego – Duncanie Jonesie). Machające trupy są prawdopodobnie reminiscencją urazówki oglądanej przed zaśnięciem w „Siostrze Jackie”. Być może. Być może też jednak wszystko wywołała atmosfera zbliżających się świąt, w co – jako przedstawiciel „lewicowo-liberalnej relatywistycznej cywilizacji śmierci” – szczerze wątpię. Jakby nie było, życzę Wam, Czytelnikom Jawnych Snów, spokojnych (dalekich od mojego snu) świąt Wielkiej Nocy!
PS3 Mam nadzieję, że wygrałem w kategorii „najdziwniejsze życzenia świąteczne”. Nagrodę proszę przesłać do Niemiec. Pod moją nieobecność odbierze ją David. Dlaczego? Bo wie.
Pozostaje się tylko (tuż po wstaniu od wielkanocnego śniadania) dołączyć do życzeń dla wszystkich czytelników Jawnych Snów. Z lekkim zawrotem głowy :).