Wszystko zaczęło się od tego, że dawno temu napisałem tekst o pixel arcie dla Gamezilli (nie linkuję – kto chce, ten znajdzie). Był to jeden z moich pierwszych artykułów na łamach tego portalu, jeszcze za czasów gdy szefował mu Marcin Kosman. Wyszło całkiem nieźle, choć oczywiście dziś rozszerzyłbym pewne wątki i dopisał inne. Minęły lata, Marcin rozstał się z Gamezillą, potem koncern Axel-Ringier-Springer przestał mieć budżet na autorów zewnętrznych, nasze drogi zatem się rozeszły i w międzyczasie kompletnie zapomniałem o tym artykule.
Historia przypomniała o sobie na początku tego roku, kiedy to Paweł Olszewski, piastujący stanowisko rednacza po Marcinie, podesłał mi maila który przyszedł na adres redakcji. Pochodził on od pani z nieznanej mi wówczas firmy Trefl, poszukującej “kontaktu do pana Bartłomieja Nagórskiego, który jest autorem tekstu o pixel arcie”. Przyznam, że zaintrygowało mnie to, nie mówiąc o tym, że mile połechtało moje ego, więc odpowiedziałem. Przy okazji dowiedziałem się, że Trefl specjalizuje się w druku kart (co mógłbym podejrzewać z nazwy) i puzzli, a ich wielką fanką jest moja małżonka.
Tak rozpoczęła się konwersacja w wyniku której pani Katarzyna z działu marketingu Trefla zaproponowała mi napisanie tekstu o pixel arcie do książeczki mającej towarzyszyć talii kart utrzymanej właśnie w takiej stylistyce. Wziąwszy pod uwagę tematykę, którą znam i lubię, słabość do druku, chęć powtórnego zmierzenia się z niegdysiejszym artykułem, a także wybuch entuzjazmu żony, która stwierdziła że skoro Trefl, to absolutnie muszę się podjąć tego zadania – nie miałem jak odmówić i od razu wziąłem do pracy.
Z jej rezultatami możecie zapoznać się w dwóch miejscach: po pierwsze – w pakiecie z pixelartową talią kart, a po drugie – na stronie internetowej firmy Trefl. Z oczywistych względów zachęcam do wybrania opcji fizycznej, od razu w komplecie można zamówić z uroczą grą Boss Monster w takiej samej estetyce. Gdyby jednak ktoś był chwilowo niewypłacalny, to wprowadzenie do tematu pixel artu przeczytać można też w internecie (drugi link).
Na zakończenie mamy dla Was mini-konkurs w którym można wygrać rzeczoną talię z tekstem niżej podpisanego: wystarczy w komentarzach napisać tytuł swojej ulubionej gry z pixelartową grafiką. Jeśli macie chwilkę, dopiszcie też dlaczego Wam się podoba (ale jeśli nie – w końcu okres przedświąteczny – to sam tytuł wystarczy). Konkurs otwarty dla wszystkich posiadających już konto na Jawnych Snach; chociaż bardzo lubimy napływ świeżej krwi, ale chcemy choć trochę wynagrodzić stałym bywalcom ostatnie zaniedbania na polu nowych tekstów i ciągłości funkcjonowania serwisu.
Dobry tekst, zwłaszcza, że jest on poniekąd tekstem marketingowym. :)
Sama talia kart wygląda zachęcająco (chociaż nie jestem zbytnio fanem użytego tam stylu pikseli), Boss Monster również.
Natomiast nie zgodzę się do końca ze stwierdzeniem „Pixel art pozwala trochę zmniejszyć nakład pracy konieczny do wygenerowania wizualiów: nieporównywalnie łatwiej jest stworzyć grafikę uproszczoną i umowną niż skomplikowane, odręczne animacje. ”
Oczywiście istnieje pixel art mniej lub bardziej skomplikowany i szczegółowy, ale ilość pracy, którą trzeba było włożyć np. w animacje postaci z Metal Sluga czy większości bijatyk opierających się na sprite’ach jest przeogromna. No i pixelartowe animacje również są robione odręcznie. :P
No ale domyślam się, że mowa o tym uproszczonym pixelarcie „jest nas dwóch i robimy grę” np. w „Anodyne”, niekoniecznie o współczesnych sprite’owych fighterach. Raczej przychylam się do opinii, że osiągnięcie takiej grafiki dla kogoś rozpoczynającego przygodę z gamedevem będzie łatwiejsze niż odręczne rysowanie spriteów. Choć akurat autor „Anodyne” do prac nad grą znalazł sobie kompetentnego grafika :)
Ciekawą opinię w temacie czytałem na Polygonie:
http://www.polygon.com/2015/5/13/8595963/a-pixel-artist-renounces-pixel-art
Wiem, że w tekście chodzi o te prostsze formy pixel artu, ale tu pojawia się jeden problem.
Często gry, które sprzedawane są pod hasłem „pixel art” i „8bit” mają niewiele wspólnego z tymi dwoma terminami.
Generalnie samo pojęcie pixelartu zostało przez te gry bardzo zdewaluowane i mainstreamowi gracze słysząc je nie mają przed oczami Metal Sluga, czy z nowszych pozycji – Shovel Knighta (jedna z nielicznych współczesnych gier, która posiada ducha 8bitowych maszyn i grafiki) albo Owlboya, tylko np. McPixela, który moim zdaniem ma bardzo słabą grafikę.
Fakt, słaby oraz prosty* (np. postacie w grach z RPG Makera mają najczęściej tylko 3 różne klatki animacji ruchu) pixelart można tworzyć szybko i tanio, ale podobnie szybko można stworzyć i zaanimować ludzika 3D z kilku prostopadłościanów (Minecraft).
Jednak gdy wejdziemy już w rejony gier o bardzo dobrej i spójnej oprawie wizualnej to różnice w ilości pracy włożonej w grafikę 2D i 3D zacierają się.
*oczywiście w żadnym wypadku nie są to synonimy
Owlboy prześliczny (tutaj faktycznie jest ta część art), ciężko go zestawiać z McPixelem (który faktycznie jest pixelem :)), który może toporny jest trochę specjalnie? A różnicę nieźle tłumaczy jedno z pierwszych zestawień w artykule, który linkowałem wyżej.
Oczywiście nie wątpię, że robienie współczesnego pixelartu to równie duże wyzwanie, co animowanie trójwymiarowego modelu, choć artyści i tak mają nieco łatwiej niż kiedyś, kiedy nie muszą (jak mi się wydaje) kurczowo trzymać się wymiarów jednego kafelka. Z dużym zainteresowaniem przeczytałem kiedyś tę serię:
http://petesqbsite.com/sections/tutorials/tuts/tsugumo/chapter5.htm
(Link do jednego rozdziału o najśliczniejszych jRPGach ze SNESa. Przepraszam, że tak zarzucam linkami, no ale Ci ludzie naprawdę znają się na rzeczy miliony razy lepiej ode mnie :))
Świetny link, dobrze pokazuje czym jest pixel art.
@GameBoy
W istocie trochę jest. Ale hej, mój jedyny tekst na papierze w tym roku, chciałem się pochwalić!
@Gameboy & japko & nakład pracy
Chodziło mi właśnie o to, co napisał japko. Bo jak piszesz „ilość pracy, którą trzeba było włożyć np. w animacje postaci z Metal Sluga czy większości bijatyk opierających się na sprite’ach jest przeogromna”, to dla mnie są właśnie „skomplikowane, odręczne animacje”. Przepraszam, jeśli nieprecyzyjnie to ująłem.
Ja z jakiegoś powodu założyłem, że chodzi o animacje 2D w stylu Disneya etc.
Ja tam zawsze chętnie wracam do dowolnej wersji Sensible Soccer. :)
Ha, dyskretny urok klasyki!
Moja ulubiona, całkiem współczesna to Papers, Please – za to że pozwoliła generować tyle różnych twarzy oraz oddać nastrój tamtego miejsca i czasu.
Z klasyków to oczywiście Metal Slug.
U mnie oba mają wysoką notę. Fun fact: „Papers, Please!” pojawiło się w pierwszej wersji tekstu, ale wypadło w kolejnych edycjach.
Inną współczesną grą, która wyszła dzięki pixel art, jest Knights of the Chalice. Do tego autor dodał zupełnie współczesne efekty czarów pisane w opelnglu. Grafika nie zachwyca, ale pozwoliła wydać tę grę, a jest to najlepszy slasher ADnD jaki kiedykolwiek wyszedł (i to w mojej ulubionej wersji 3.5). Co najwyżej Temple of Elemental Evil może się z nim ścigać.
No to na razie mamy dwa zgłoszenia: Void i dzemeukis. Czy ktoś jeszcze? :)
O, dopiero teraz zauważyłem konkurs. xd
Dla mnie zdecydowanie będzie to Metal Slug 3. Jest to jedna z niewielu „kompletnych” gier, gdzie gameplay, grafika, animacja, muzyka i udźwiękowienie stoją na absolutnie mistrzowskim poziomie.
Grafika i animacja jest obłędna. Zarówno główni bohaterowie (jest ich aż czwórka) jak i przeciwnicy czy pojazdy, którymi można kierować składają się nawet z kilkuset(!) klatek pieczołowicie wykonanej animacji, często slapstickowej, której nie powstydziłyby się najlepsze kreskówki Disneya i innych mistrzów.
Mimo ograniczeń (a może dzięki nim?) związanych z pixel artem i ograniczoną rozdzielczością ekranu każdy najmniejszy ruch jest pełen charakteru.
Zresztą co tu dużo pisać, wystarczy zobaczyć grę w akcji, albo obejrzeć dowolny spritesheet (zbiór klatek animacji) np. ten http://www.spriters-resource.com/resources/sheets/11/11226.gif i wiadomo, że mamy do czynienia z nieprzeciętną pikselową grafiką.
W ogóle gry na NeoGeo miały kosmiczną oprawę graficzną (nie wszystkie, ale wiele). King of Fighters, Samurai Shodown czy Metal Slug to małe dzieła sztuki.
Jestem graczem tabletowym ale z zapałem dzieciaka zagrywalem się w pierwsze hotline miami. Świetna gra, grafa pixelowa ale jednak szczegółowe miejscówki, świetna muza i pomysł na skillową siekaninę. Uzależniająca pozycja, wymaksowalem.
„Hotline Miami” jest świetna i też miała pojawić się w tekście o pixel arcie, niestety również wypadła. Mniej o grach, więcej o popkulturze.
Co do zgłoszenia konkursowego, to użyłeś nowego konta – a ostatnie zdanie notki brzmi „Konkurs otwarty dla wszystkich posiadających już konto na Jawnych Snach; chociaż bardzo lubimy napływ świeżej krwi, ale chcemy choć trochę wynagrodzić stałym bywalcom ostatnie zaniedbania na polu nowych tekstów i ciągłości funkcjonowania serwisu.” Jeśli masz jakieś stałe konto, to użyj jego.
Co to znaczy stałe konto?
Takie, którego używałeś na Jawnych przed datą publikacji tej notki.
Gratuluję przyjemnego rezultatu przyczynowo-skutkowego. Nie ma nic lepszego, niż przyczajony efekt motyla. Pozdrawiam przedświątecznie Jawnie Śniących. ;)
Dzięki! I wzajemnie.
Ogłaszm koniec mikro-konkursu. Spodziewałem się, że będzie więcej zainteresowanych, ale skoro zgłosiła się tylko trójka uczestników (dzemeukis, Void i Gameboy), to rada starszych uznała, że każdy dostanie po talii. A co se bedziemy żałować. Za chwilę oczekujcie maila z prośbą o info do przesyłki. Marcinowi proponujemy nagrodę pocieszenia, to znaczy kod na grę od GOG (oddzielny mail). Dzięki wszystkim za zabawę!
Co do małej liczby zainteresowanych – na JS od dawna bardzo niewiele się dzieje, więc ja natenprzykład coraz rzadziej tu zaglądam niestety. To już nie te czasy kiedy codziennie się zaglądało przeczytać komentarze, oczekując na nowy tekst…
RSS is your friend. :)
Karty doszły. Dziękuję. Cieszę się że wreszcie znalazłem w sieci formę konkursu, w którym udało mi się wygrać losowanie. Dotąd losował mnie jedynie pewien nigeryjski książę…
Karty ładne i nadają się do grania.
Super, cieszę się, że przesyłka dotarła i się podobają.
Przesyła dotarła, zestaw jest piękny, bardzo dziękuję!
Fantastycznie, niech służy. Polecamy się!
Też już odebrałem karty. :)
Świetnie, czyli mamy komplet. Pozdrawiam!
Zagrałem sobie właśnie w „Kingdom”. Też ładne. Są nawet refleksu w wodzie.
Tak, fajna rzecz. Zaczęła się jako flaszówka zrobiona przy użycia Flixela, teraz niedawno przerobili to na „dużą” grę i pojawiło się na Steamie.