Michèle ma belle

„Elle” Paula Verhoevena rozpoczyna scena gwałtu, ale szybko się orientujemy, że to gwałciciel wpadł w tarapaty, a nie jego ofiara. Nie jest to historia zemsty. „Kobieta, która zna »Drugą płeć« zje cię na surowo”, ostrzega swojego byłego partnera główna bohaterka, Michèle (Isabelle Huppert). Równie dobrze mogłaby mówić o sobie. No i na co dzień jest szefową studia produkującego gry wideo.

Nie gram w gry wideo
Przygotowywana przez firmę gra wydaje się być karykaturalna pod względem zawartej w niej przemocy, ale jednocześnie naturalnie, nomen omen, współgra z fabułą filmu. A raczej stanowi doskonałe tło dla zachowań bohaterów. Powracająca wielokrotnie scena gwałtu przypomina w odbiorze brutalną grę: po pierwszym szoku, rozpoznajemy fizykę obiektów, mościmy się w lokacji. Kolejne oglądanie opisywanej sytuacji to już raczej problem do rozwiązania, a nie traumatyczne doświadczenie. Brzmi to szokująco, ale film zmusza nas do o wiele bardziej szokujących konstatacji. Cóż, dzieje się tu dużo – jak w dobrej grze właśnie. „Elle” nie idzie jednak tropem prostych tez i uogólnień, co znajduje ironiczną puentę w wyznaniu gwałciciela: „Nie gram w gry wideo”. Przypomina to pamiętną kwestię Bergmanowskiej Śmierci w „Bohaterze ostatniej akcji” Johna McTiernana: „Nie pracuję w fikcji”. Całość postrzegam jako socjologiczne science fiction w rodzaju serialu „Black Mirror” (zwróćcie uwagę na być może najbardziej zastanawiającą w filmie rozmowę Michèle z praktykującą katoliczką). Tylko że tu bohaterka napędzana jest swoją mroczną przeszłością, a dokładniej, fantomową relacją z odsiadującym wyrok więzienia ojcem. Jej postawa opiera się na wyparciu potwora, choć ten oczywiście w jakiejś postaci wraca w jej zachowaniu. Kiedy w końcu udaje się jej go zabić, robi to niczym Nicholas Brody ze swoim największym wrogiem w drugiej serii „Homeland”: fizycznie nawet go nie dotykając („właśnie cię zabijam”). Jednak w przeciwieństwie do Nicholasa, Michèle nie potrzebuje do tego wysokiej technologii. Więcej, robi to niejako podświadomie. Zbrodnia doskonała.

Królowa
W filmie w paru momentach widoczny jest solidny product placement Sony: dostajemy plakatem „The Last of Us” i zmultiplikowanym logo PS4 (Xbox pojawia się raczej w komicznym kontekście). Przypuszczam, że dyrektor kreatywny PlayStation, oglądając „Elle”, musiał dojść do wniosku, iż wśród bohaterów gier współtworzonych przez tę firmę brakuje prawdziwej królowej. A ta jest tylko jedna: Isabelle Huppert.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *