Jest nadzieja

Jak niektórzy z Was wiedzą, w zeszłym roku byłem jedną z osób nominujących do Paszportów Polityki. Nie rozwodziłem się nad tym zanadto na łamach Jawnych Snów, bo po pierwsze, nie lubię się powtarzać, a w uzasadnieniach cytowanych w “Polityce” już wytłumaczyłem dlaczego SuperHot i This War of Mine, po drugie, znakomicie wyborów jury broniła Marzena Falkowska (a drugi dyskutant i tak nie dał się przekonać, co dość typowe) i wreszcie po trzecie, trochę mi głupio, że chyba jako jedyny wśród nominujących nie  wskazałem Bound (wstyd!). Usprawiedliwia mnie tylko to, że ciągle jeszcze nie mam PlayStation 4, a rewolucja VR w ogóle mnie nie interesuje, gdyż jedną taką już widziałem w latach dziewięćdziesiątych.

Wracając do meritum, przyznam że w tym roku zacząłem się już trochę martwić. Bo też szczerze mówiąc, nic z polskiego growego podwórka szczególnie mnie nie zauroczyło. To co widziałem na Digital Dragons wiało wtórnością na kilometr, za wyjątkiem może My Memory of Us, a i to nie do końca (Imagination is the Only Escape). Do połowy tego roku najciekawszą rzeczą w rodzimej branży growej było dla mnie wypuszczenie Dank Tomb na Pico-8 przez Jakuba Wasilewskiego – ale obawiam się że jury w “Polityce” mogłoby nie docenić maestrii w pokonywaniu ograniczeń technicznych. Ciekawie zapowiada się Frostpunk od 11bit studios, tyle że nie wiadomo kiedy się ukaże, nie mówiąc już o tym ile razy można nominować tę samą ekipę. Oczywiście, jeśli zmajstrują coś fajnego, to się ich zarekomenduje, niemniej dobrze byłoby pokazać jakieś nowe twarze niegrającemu światkowi krytyków i konsumentów kultury, prawda?

Na szczęście znienacka pojawiły się naraz trzy rzeczy, które mnie zaintrygowały na tyle, żeby wpisać je sobie na listę potencjalnie obiecujących, a przy okazji wspomnieć o nich na Jawnych Snach.

Pierwsza z nich to >observer_ – cyberpunkowy horror czy też horrorowaty cyberpunk od chłopaków z Bloober Team. Nie słyszałem o tym projekcie wcześniej, zaskoczył mnie kompletnie, trailer zrobił mi “whoa!” i momentalnie byłem kupiony. Akcja toczy się wewnątrz krakowskiej kamienicy w dystopijnej przyszłości, za co autorzy zyskują dodatkowe punkty. Bank rozbijają jednak zaangażowaniem Rutgera Hauera do roli głównej – to jeden z idoli mojego dzieciństwa (“Ladyhawke”, “Ślepa furia”, “Łowca Androidów”, “Pokłon dla zawodnika”, “Obroża”). W warstwie fabularnej rzecz zapowiada się ciut bardziej delirycznie niż lubię, ale sprawdzę tak czy owak w najbliższej wolnej chwili, zainstalowany >observer_ czeka już na moim dysku. Doprawdy, daleką drogę przebył Bloober od czasu Basement Crawl…

Druga rzecz to zwiastun Iron Harvest, tytułu który zupełnie nic mi nie mówił, co najwyżej kojarzył z Iron Sky, wiecie, tym filmem o nazistach z księżyca. Wystarczyło jednak żebym usłyszał nazwisko Różalski i od razu zastrzygłem uszami. Jakub Różalski jest bowiem artystą, którego prace szalenie mi się podobają – to mieszanie steampunku i polskiego malarstwa daje niesamowity efekt. Okazało się, że na bazie obrazów Jakuba powstaje gra RTS utrzymana właśnie w takich klimatach, trochę jak z komiksu “Pierwsza Brygada” Tobiasza Piątkowskiego, trochę jak z opowiadań Andrzeja Ziemiańskiego (“Bomba Heisenberga”, “Legenda”). Nie mam pojęcia co z tego wyjdzie, ale trzymam kciuki za powodzenie projektu, bo wizje Jakuba Różalskiego zasługują na to, żeby na plecach gry wideo trafić w szeroki świat.

Ostatnia gra z polskiego podwórka która zwróciła moją uwagę to Impresja autorstwa Adama Tarnowskiego. Nie miałem jeszcze czasu się nią pobawić, nawet nie wiem czy mi się spodoba, bo widać że jest to rzecz szalenie specyficzna, ale na pewno należy docenić pomysł, estetykę i wyobraźnię przestrzenną Adama. Impresja kosztuje jakieś śmieszne grosze na Steamie, więc jeśli tylko macie chociaż trochę wolnego, kupcie, przetestujcie i podzielcie się wrażeniami.

Powyższe tytuły poprawiły mi nieco zwarzony kiepskim początkiem roku humor. Może jednak w 2017-tym uda się pokazać na gali Paszportów Polityki parę ciekawych gier i zainteresować nimi niegrającą publiczność.

7 odpowiedzi do “Jest nadzieja

  1. Simplex

    „rewolucja VR w ogóle mnie nie interesuje, gdyż jedną taką już widziałem w latach dziewięćdziesiątych”

    To kuriozalne uzasadnienie. Wedle mojej wiedzy w latach 90. nie było żadnej „rewolucji VR”, choćby dlatego że sprzęt był za słaby pod każdym względem. Ok, miałem wtedy naście lat i czytałem TS i SS, więc może coś mnie ominęło, ale nie kojarzę by w latach 90. w VR zaangażowali się praktycznie wszyscy giganci branży high-tech (tak jak ma to miejsce obecnie: Sony, Facebook, Google, Intel, Microsoft, Valve, HTC, HP, Lenovo, Acer) i żeby gogle VR sprzedały się w milionach egzemplarzy.

    Faktyczna rewolucja VR trwa obecnie, ignorowanie tego to moim zdaniem spory błąd. Jeżeli mi nie wierzysz, to wkręć się do kogoś kto ma gogle Oculus Rift i zagraj w polskie Superhot VR, albo w Robo Recall od Epic, lub Lone Echo od Ready At Dawn. Jakbyś był w Krakowie to zapraszam do siebie :)

    A żeby nie było że kompletnie nie na temat, to napiszę na temat i w dodatku zrobię super płynne przejście z poprzedniego tematu. Mam zainstalowanego Observera ale czekam na patcha, bo na razie z powodu niedopatrzenia twórców gra próbuje odpalić się w trybie VR mimo że go nie obsługuje – domyślne ustawienia projektu w Unreal Engine 4 zawierają jakieś opcje VR i jak się ich nie deaktywuje to Steam uznaję grę za zgodną z VR i próbuje odpalić w trybie VR, co się nie udaje. Podobny problem był z Rime i kilkoma innymi grami na UE4.

    Odpowiedz
  2. Bartłomiej Nagórski Autor tekstu

    Hmm, ja pamiętam takie coś jak Legend Quest. Multiplayer, fantasy, ba, nawet osprzęt wygląda podobnie do współczesnego: https://www.youtube.com/watch?v=KKkZEXGaApE To co mówią ci chłopcy, zakochani w świecie VR, też brzmi podobnie. Na swoje czasy to oszałamiało i też wtedy wieszczono rewolucję. Pogadamy za kolejne trzydzieści lat.

    Lektura uzupełniająca:
    https://www.rockpapershotgun.com/2016/05/09/the-rpg-scrollbars-virtual-reality-rpgs-and-me/
    https://en.wikipedia.org/wiki/Virtuality_(gaming)

    Odpowiedz
    1. Simplex

      A ja faktycznie używałem współczesnego VR i zapewniam Cię, że nie ma porównania, o czym sam się przekonasz jak tylko spróbujesz :) Sceptycyzm znika po spróbowaniu, moim zdaniem to tak naprawdę opinia o VR wyrażona przez kogoś kto go nie próbował jest nieistotna, bo to jest nowe medium którego nie da się w żaden sposób opisać czy przybliżyć przez analogię – trzeba samemu spróbować, do czego gorąco zachęcam. To naprawdę jest poziom imersji nieporównywalny z niczym innym i nie da się tego opisać ani wyobrazić – trzeba doświadczyć. Ani kinect, ani wiimote, ani tv 3d nie mają wiele wspólnego z pełnym VR z kontrolerami ruchowymi.

      A to porównanie z filmiku to chyba w ramach żartu, tam w grze jest 15fpsów? Wspolczesny VR to 90, cokolwiek poniżej 75fps to za mało żeby był efekt imersji, a nie było efektu choroby symulacyjnej. Do tego hełm ze 2x większy i cieższy od tego co jest teraz, plus brak możliwości używania tego w domu. Chyba wiemy jak wielki postęp zrobiła technologia w ciągu ostatnich 20-30 lat, więc już choćby z tej racji takie porównanie nie może mieć racji bytu.
      Jak już porównujemy, to prosze, oto gra VR Lone Echo – wygląda troszkę lepiej i działa troszkę płynniej – model postaci też odrobinkę lepszy:
      https://www.youtube.com/watch?v=JH1w309wnDY

      No i jeszcze ostatni aspekt – koszt. Tamte systemy to były tysiące jeśli nie dziesiątki tysięcy dolarów, czyli poza zasięgiem. Obecnie pełny zestaw Oculusa to 399$ + PC za powiedzmy 600$ i całość zamyka się w tysiącu dolarów. PSVR+PS4 to jeszcze niższy koszt. Tamten VR nigdy nie miał najmniejszych szans trafić pod strzechy i się spopularyzowac. Ten obecny ma takie szanse i robi to na naszych oczach, bo jakość i cena w końcu osiągnęły poziom przy którym masowa „adopcja” jest możliwa (w horyzoncie 10 lat).

      Odpowiedz
      1. Bartłomiej Nagórski Autor tekstu

        Może inaczej, nie upieram się, że VR nie ma sensu i w ogóle się nie uda. Po protu nie miałem przekonania żeby się w to jakoś przesadnie wgłębiać, bo pamiętam te pienia kiedyś że mocium panie, nowa jakość. Zobaczymy jak będzie tym razem. A na wizytę zaznajamiającą z „best of VR” dogramy się kiedyś, będziesz miał szansę poprzekonywać mnie live. :)

        Odpowiedz
        1. Simplex

          Tym razem to naprawdę nowa jakość – szczerze tak uważam.
          Zachęcam jednakowoż do skorzystania z oferty mojego kolegi. Jak sprobujesz to zobaczysz czemu tak nagabuję jak przekupa na bazarze ;)

          Odpowiedz
        2. GameBoy

          Wczoraj miałem przyjemność pobawić się VR (Vive i Oculus) przez godzinę no i że tak powiem tyłka nie urywa.

          Dla mnie te 3D jest może odrobinę lepsze od tego co można zobaczyć w kinie. Mam nadzieję, że nie jest to spowodowane jakąś wadą wzroku o której nie wiem.

          IMO póki co nadal jest też zbyt niska rozdzielczość, obraz jest lekko niewyraźny, momentami można liczyć piksele (może w tym lokalu mieli jakieś devkity jeszcze?), kolory są jakieś wyblakłe, twarz strasznie się poci po kilku minutach (no ale ja w sumie to potrafię się spocić na dwudziestostopniowym mrozie).

          Natomiast z plusów – kontrolery oculusa to cudeńko, bardzo precyzyjne, fajnie leżą w dłoniach, normalnie zostawiają same okulary ze dwie generacje do tyłu.

          Szkoda, bardzo chciałem by te doświadczenie rozwaliło mi mózg ale póki co się nie zanosi na to. Do tego te zaporowe ceny, nawet w cywilizowanych krajach gdzie zarabia się w dolarach i euro…

          To już bardziej się Switchem jaram niż VR.

          Odpowiedz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *