Marcin M. Granat jest związany z magazynem Pixel, pisywał też o grach i muzyce growej w „CD-Action”, „Przeglądzie”, serwisach Eurogamer i Ustatkowany Gracz. Kontynuując najlepsze tradycje Jawnych Snów w poniższym tekście Marcin zwraca uwagę na udany element słabej poza tym gry. Zapraszam do lektury! – Bartłomiej Nagórski
Niedawna, bo mająca miejsce 10 czerwca premiera “Land of War – The Beginning” nie okryła debiutanckiego MS Games splendorem, jakiego można było się spodziewać po zapowiedziach. Świetny pomysł umiejscowienia akcji w pierwszych tygodniach II wojny światowej, obserwowanych z perspektywy polskiego żołnierza, został zasypany bugami niczym Warszawa bombami podczas wrześniowych nalotów samolotowych. Wśród szwankującej sztucznej inteligencji, sztywnego aktorstwa głosowego czy błędów niepozwalających na zmianę broni, w “Land of War” ukrył się jednak jeden dopracowany element: muzyka.
Ścieżka dźwiękowa “Land of War” została skomponowana przez Michała Korniewicza. Choć z oczywistych przyczyn dominuje w niej typowy dla klasycznej drugowojennej gry akcji patos, artyście od czasu do czasu zdarzyło się bawić w swoich kompozycjach konwencjami, ocierając się czasami nawet o awangardę. Jest tak na początku głównego wątku muzycznego, który rozpoczyna się sonorystycznym dźwiękiem syren alarmowych.
Wyróżniają się także utwory zatytułowane “What’s Left” oraz “Letter to Mother”. W tym pierwszym zagrzewające do walki akordy zostały zastąpione spokojną melodią o wolnym tempie (adagio), w drugim zaś elegijnym motywem fortepianowym o dynamice piano. Obydwa sprawiają, że słuchający ich gracz zapomina przez chwilę o żołnierskiej żądzy krwi, oddając się refleksjom. W końcu kampania wrześniowa dawała polskim zbrojnym ułudę o możliwym szybkim zawieszeniu broni. Wojnę nazistom wypowiedziały Anglia i Francja, a przed 17 września nikt nie myślał o drugim zdradzieckim ataku: tym razem od strony ZSRR.
Na przeciwległym biegunie leży kompozycja “Müller”. Odrobinę złowieszcza i pełna energii melodia posiada wyraźnie zaakcentowane początki taktów, co nadaje jej charakteru marszu i sprawia, że idealnie obrazuje agresywne starcia z wojenną machiną III Rzeszy. Wiele utworów jest stworzonych tak, że już po kilku pierwszych nutach mamy ochotę założyć bagnet na broń i biec na pole bitwy. Dzieła te słyszymy najczęściej w tle podczas wymiany ognia z wrogiem i sprawdzają się w tej roli doskonale. Pamiętam gdy przemierzałem wioskę pełną płonących strzech, eliminując nadciągająch fala za falą nazistów w rytm dobiegającego z głośników skrzypcowego staccato.
Jeszcze przed premierą “Land of War” miałem okazję przeprowadzić z twórcami wywiad. Zdradzili podczas niego, że wśród inspiracji stojących za stworzeniem gry, stała między innymi tęsknota do klasycznych strzelanek. O ile w projekcie “Land of War” faktycznie widać próby adaptacji rozwiązań charakterystycznych dla FPS-ów z początku lat dwutysięcznych, o tyle w warstwie muzycznej zabiegi takie nie były wcale potrzebne. Mimo to Korniewicz zdecydował się na wykonanie ukłonu w stronę klasyków gatunku, czego efektem jest utwór War. Kompozycja nawiązuje do serii Battlefield, prezentując leitmotiv grający w menu w wielu częściach cyklu. Charakterystyczny wątek muzyczny zmieniał odrobinę swoje brzmienie w zależności od odsłony serii. Dzieło Korniewicza najbardziej przypomina melodię z pierwszej części, “Battlefield 1942” z 2002 roku. Obie kompozycje są do siebie tak podobne, że trudno w tym przypadku nie zwrócić uwagi na to zapożyczenie.
Produkcja MS Games to przykład tytułu, którego mnogość niedoskonałości rzuca tak wielki cień na udane elementy gry, że te stają się niemalże niewidoczne. Faktem jest, że świetna oprawa muzyczna nie uratuje “Land of War”. Aby jednak sprawiedliwości stało się zadość, trzeba uczciwie podkreślić, że w tym przypadku muzycy wywiązali się ze swojego zadania na medal.