Nie mamy wyjścia. Trudno tu nawet mówić o decyzji; to imperatyw. Zaskrzypiało niebieskie sklepienie, zmienił się rozkład naprężeń, powstały nowe konstelacje. Rozsypane łodygi krwawnika ułożyły się w jednoznaczny nakaz – jeśli chcemy pozostać w harmonii ze sobą, możemy zrobić tylko jedno. Gdy zobaczyłem doniesienie Pawła o wczorajszym geście Tale of Tales, wiedziałem, że to czas, by fedrować do pokładów z refleksjami o „Fatale”.
To dla nas obu bardzo ważny tytuł. Jako że daliśmy temu niegdyś wyraz na piśmie, możemy teraz udowodnić, dlaczego. Zaczniemy od mojego głosu. Trochę z powodu chronologii (wypowiedziałem się rok przed Pawłem), a trochę dlatego, że Paweł drąży tunele tam, gdzie ja ledwie zdążyłem wykopać dołek. Zmuszony zamknąć się na jednej stronie „Kultury”, z trudem wcisnąłem nań, upychając kolanem, pięć tysięcy znaków z groszami. Paweł dysponował zdecydowanie większą areną; zresztą wykorzystał tę sposobność znakomicie. Na pewno zatem lepiej się Wam będzie czytało jego tekst.
I dlatego, jako chytry stary lis, najpierw podsuwam Wam swój.