No i masz (nie potrafiłem odmówić sobie przyjemności, by zacząć jak Paweł piętro niżej – o Pawle, uwaga!, parę ważnych słów padnie na koniec). Ledwo człowiek znika na dobę, ciężko odrabiając skumulowaną pańszczyznę redakcyjną w stanie bliskim agonalnemu, ledwo mu sił starcza na zatwierdzanie komentarzy przez telefon w przerwie między jednym horrorem a drugim – i nagle się okazuje, że wszystko idzie jak z płatka! To był najlepszy dzień Jawnych Snów od debiutu!
Trudno mi uciec od niepokojącej refleksji, że zdarzyło się to wszystko pod moją nieobecność. Wolałbym nie wyciągać z tego wniosków :).
Ale po kolei.
1) Liczba Waszych komentarzy wzrosła od wczoraj o 300 (słownie: trzysta) procent! Hej, czy ktoś to nagrywa? Obliczyłem, że jeśli zachowamy dotychczasowe tempo, za tydzień dzienna norma wyniesie 6561, za dwa tygodnie: 14 348 907, a za trzy: 31 381 059 609 komentarzy! Trzy-dzie-ści je-den mil-iar-dów z ogonkiem?! No dajcie spokój. Zwolnijcie trochę, jak ja mam to wszystko zatwierdzić? Chyba że przy pomocy makro na skryptach twardej AI.
2) Każde wsparcie promocyjne jest mile widziane, zwłaszcza gdy o stronie nie wie jeszcze niemal nikt. Tym bardziej doceniamy gest mego redakcyjnego matecznika. „Przekrój” postanowił wesprzeć Jawne Sny anonsem na Facebooku (może ktoś z tych 27 tysięcy z kciukiem w górze polubi i nas?), a także – tadam! – stałą furtką na stronie głównej, w godnym sąsiedztwie drogowskazów do stron innych autorów „P”: krytyków muzycznych Jarka Szubrychta i Mariusza Hermy oraz eksperta od komiksów Sebastiana Frąckiewicza. Zresztą zerknijcie sami w prawy dolny róg.
Poza tym inne media chyba skwapliwie starają się nas nie zauważać – cóż się dziwić, jest tyle ciekawszych tematów. Choć może coś przeoczyłem. Oglądał ktoś „Fakty”? „Wiadomości”? TVN24? Mówili coś o Snach? Z telewizją, przyznaję, nie jestem na bieżąco.
3) Dostałem od wczoraj mnóstwo bardzo miłych, podnoszących na duchu maili. Ze szczególnym poparciem spotkała się deklaracja stanowczych interwencji w przypadku obraźliwych wypowiedzi – jak widać, wszyscy jesteśmy już chyba mocno zmęczeni tym, co dzieje się wokół. Padam na pysk po dzisiejszej orce, mogę nie dać rady odpowiedzieć na każdy list z osobna, dlatego teraz bardzo, bardzo ciepło wszystkim Wam dziękuję. Takie wsparcie jest ważne, serio.
4) Na koniec najważniejsze. Absolutnie. Zwierzyniec Jawnych Snów powiększył się o Pawła Schreibera, co bardzo, ale to bardzo mnie cieszy. Jak sami widzicie, u Pawła ciekawa treść współgra z gładką formą i żywą pasją. Słowo daję, gdy pisałem: „Jawne Sny zapewne będą trybuną różnych autorów”, naprawdę jeszcze nie miałem podstaw, by tego „zapewne” się pozbyć.
Z Pawłem poznaliśmy się w ubiegłym roku podczas panelu dyskusyjnego „Między sceną a konsolą” zorganizowanego we Wrocławiu przez Instytut im. Jerzego Grotowskiego i redakcję magazynu „Didaskalia”. Paweł był spiritus movens tego wydarzenia i moderatorem dyskusji, w której wzięli udział reżyserzy teatralni Jan Klata, Paweł Passini oraz Wiktor Rubin – no i my. „Didaskalia” z zapisem tej rozmowy oraz artykułami o relacjach między teatrem a grami wideo wciąż chyba, myślę, możecie upolować w Empikach, choć pojawił się już numer grudniowy (Pawle, sprostuj mnie, jeśli błądzę). Trochę niezręcznie czuję się, wartościując coś, w czym brałem udział, ale tu warto postawić akcent: ciekawa, unikalna rzecz. Moim tekstem możecie owinąć słoik z kiszonymi ogórkami, ale te literki od Pawła naprawdę warto przeczytać. No i dyskusję – gwóźdź programu. Ma i temperaturę, i sens.
Nie błądzisz, Olafie – grudniowy numer „Didaskaliów” już od jakiegoś czasu jest, więc numer o grach do kupienia pewnie już nie w Empikach, tylko na stronie internetowej Instytutu Grotowskiego. A grudniowy też fajny – choćby ze względu na recenzję „Gwiazdy śmierci”, przedstawienia Krzysztofa Garbaczewskiego opartego na Wojnach Gwiezdnych, wystawianego w starym kinie w Wałbrzychu. Kandydat do tytułu rewelacji sezonu.