Rozrastamy się, ewoluujemy, organizm Jawnych Snów powiększył się o kolejną komórkę. Zdrową tkankę naszą wspomagać będzie odtąd w chwalebnym wysiłku kreacji Dawid Walerych – biolog z doktoratem z biochemii. Przez ostatnie lata pracował w Międzynarodowym Instytucie Biologii Molekularnej i Komórkowej w Warszawie – najpierw jako doktorant, potem na stażu podoktorskim. Nasz nowy kolega lubił się przyglądać w te dni biochemii i biologii komórki białka antynowotworowego p53 oraz białek opiekuńczych – ot, pasja, którą na pewno podziela wielu z Was, nie będziemy zatem rozwijać tematu; wszystko już chyba jest jasne. Dawid jest obecnie w trakcie transferu do zagranicznego laboratorium, gdzie będzie prowadził badania na pograniczu biologii molekularnej i onkologii klinicznej, no ale dzięki wszechobecności internetu nie odczujemy jako czytelnicy tego oddalenia.
Dawid Walerych jest naukowcem od lat dziewięciu, natomiast graczem – od ponad ćwierćwiecza. Regularny kontakt z grami ma od 1984 roku, kiedy to był sześciolatkiem. Szanuje twórców gier jako rzemieślników. Sam próbował robić mody (żaden nie wyszedł poza grono kolegów) i rozumie, jak ciężką wykonują pracę. Żywi jednak zarazem nadzieję, że będzie mógł mieć także większy szacunek do twórców gier jako artystów. Uważa bowiem gry za medium o olbrzymim, unikalnym, ale wciąż niedostatecznie wykorzystanym potencjale.
Dawid już pisywał o grach. Był między innymi uczestnikiem debaty „O co toczy się gra” na łamach „Kultury”. I nie został do niej zaproszony przez przypadek.
W Jawnych Snach zadebiutuje jutro.
Na ilustracji białko p53 w romantycznym splocie z DNA.
Można wiedzieć o mody do jakich produkcji chodzi? To ciekawe jakie gry preferuje naukowiec i na które poświęca najwięcej czasu.
Pozdrawiam pasjonata biologii komórkowej. :]
Zapis „P53” przypomina jako żywo „PS3” :-) Witamy na pokładzie!
Ironicznie zbiega się to w czasie z ostatnim zamknięciem jednego z blogów o grach… Mam wrażenie jakby coraz więcej ludzi odpadało z tej sceny. Dobrze że tutaj przynajmniej zbiera się coraz większa ekipa. Oby tak dalej!
@Michał
rotfl
Whoops!
A którego, z ciekawości pytam?
Chodziło mi o Antygry. Nie wiem czy był „najgorszy”, chociaż to tam dowiedziałem się o całkiem niezłych Experience 112 oraz Overclocked.
@ von.grznaka
Zaczynałem przeambitnie od Dooma 2. Ale poza zrobienie korytarzy swojego liceum nie wyszedłem, na wstawienie kadry pedagogicznej chęci nie starczyło. Potem była przede wszystkim Operation Flashpoint: Z ciekawszych spraw zrobiłem misję w środowisku wojny wietnamskiej (korzystając z wyspy Ia Drang Valley), polegającej na umiejętnym wycofaniu się Marines pod ogniem partyzantów. Chodziło o uratowanie jak największej liczby swoich żołnierzy plus cywilów z napotkanej woski. Takich misji brakowało mi w OFP, ale też w ogóle w grach wojennych: Są ofensywy, obrony, ale rejterady jak na lekarstwo: Ani kroku w tył dzielny graczu! Gdzieś mam te pliki .pbo. Pisałem tam skrypty zarówno scenek przerywnikowych jak i wsparcia artyleryjskiego i lotniczego.
Ze spraw +/- związanych z nauką próbowałem grzebać w Oblivionie, żeby zrobić tam porządne przyspieszenie ziemskie – w vanilla ciała opadały ze niemal stałą prędkością. W Fallout 3 zaliczyłem nieudaną próbę zrobienia realistycznego napromieniowania: Chciałem aby spożywane produkty radioaktywne nieodwracalnie, ale minimalnie, wpływały na poziom napromieniowania i za tym zdrowia bohatera (nie działa RadAway). Promieniowanie miało stać się piętnem – bohater stawał się coraz słabszy i potrzebował częstszego leczenia w miarę postępów w grze. Ale trochę zabrakło czasu i umiejętności. A i pewnie ktoś już coś takiego zrobił.
@ Barts
Nie jestem pewien, o który blog chodzi Michałowi, ale niestety przypuszczam, że o ten najgorszy. Był taki, paskudnie doczepiający się do gier o byle co i chwalący je za pseudoartystyczne próby, uwłaczające rozsądkowi normalnego, zdrowego gracza. Ale czuj duch! W przyrodzie nic nie ginie. Na miejsce jednej głowy hydry mogą wyrosnąć następne.
@ Roman – Także witam, byleście mnie za herezje zaraz nie chcieli z deski zrzucać…