Czas na kolejny muzyczny bukiecik z wyrazami wdzięczności za uprawianie poletka Jawnych Snów. Tym razem dla Dawida Walerycha. Być może powinienem wygrzebać z odmętów sieci jakiś poetycki protest song o entropijnym aspekcie podziału komórek, ale żaden jakoś nie przychodzi mi do głowy. Zacny Dawidzie, przyjmij zatem, proszę, w podzięce piosenkę, która lubi mi się kołatać po głowie. Zwłaszcza w dżdżyste dni – od razu robi się od niej słoneczniej.
Poza tym… No cóż, miałem nie zwracać uwagi na słowa, ale zróbmy wyjątek. Czy ta piosenka nie uczy zdrowego dystansu do różnych drobnych niedogodności życiowych? Takich jak inwazja komornika, niedoskonała gra wideo czy dziewczyna odjeżdżająca na zawsze od swego faceta jego własnym samochodem? Zrelaksowany głos Raya Davisa, który zwierza się z serii podobnych, nieistotnych w gruncie rzeczy michałków, ma, sądzę, właściwości terapeutyczne.
My girlfriend’s gone off with my car
And gone back to her ma and pa
Telling tales of drunkenness and cruelty
Now I’m sitting here
Sipping at my ice cold beer
Lazing on a sunny afternoon
A zatem: czas na The Kinks i „Sunny Afternoon” – największy przebój brytyjskiego lata 1967 roku. Hej, ten kawałek zrzucił z pierwszego miejsca listy przebojów megahit „Paperback Writer” Beatlesów!
http://youtu.be/1h1oRP7FfBw
A na koniec dogrywka. Dla każdego, komu podobała się wczorajsza piosenka Troggsów. Dziś ich kolejna perełka (notabene moje ulubione nagranie tego zespołu). Odmienna w nastroju, żebyście nie myśleli, że Troggsi śpiewali tylko słodkie ballady dla dziewcząt. „Wild Thing”!
http://youtu.be/z9DVJE_bhVU
Co prawda to nie The Troggs pierwsi włączyli ten utwór do repertuaru, tylko The Wild Ones w 1965 roku, ale właśnie Troggsowe wykonanie (1966) jest traktowane jako kanoniczne. Ciekawostka: piosenkę napisał Chip Taylor, wujek Angeliny Jolie i brat Jona Voighta.
Dzięki wielkie Olafie, piosenka bardzo pocieszna (dwuznacznie ;). Choć tu gdzie się przeprowadzam słońca mi nie zabraknie. Miałem trochę perturbacji z pracą ostatnio i musiałem przestać się udzielać na JS, ale wrócę, na początek by podziękować za komentarze pod moim ostatnim wpisem. A i na prostą już wyszedłem – teraz już full steam ahead.
Co do piosenek – „poetycki protest song o entropijnym aspekcie podziału komórek”? Ależ tego jest niemało! Co prawda nie z wybranej przez Ciebie epoki, ale bardziej współczesne i to cover, ale zawsze na „mój” temat: http://www.youtube.com/watch?v=mHOX43-4PvE
Z natomiast epoki chciałbym przytoczyć utwór, z którym zawsze zaczynam długie trasy samochodem. A teraz mam tego sporo. http://www.youtube.com/watch?v=OrljWGIHB7c
You know the first time I traveled
Out in the rain and snow –
In the rain and snow,
I didn’t have no payroll,
Not even no place to go
Przy 3000 RPM cylindry grają ten riff razem z chłopakami ;)