To właściwie żadna niespodzianka, ale miło jest wystosować w końcu oficjalny komunikat. Od kiedy Bartek Nagórski skutecznie odegrał rolę swatki, jest jasne, że Michał Ochnik wesprze Jawne Sny ciałem, mową i duchem – już nie jako gość, ale pełnoprawny autor Menażerii. Michała właściwie zdążyliście poznać, cóż tu zatem rzec. Darujmy sobie kwieciste przymiotniki, pozostańmy przy suchych faktach.
Rocznik 1990. Gracz od drugiej połowy lat 90., kiedy to w jego domu zagościł Pegasus. Żak pierwszego roku polonistycznych studiów magisterskich. Autor bloga Mistycyzm Popkulturowy, podcastu Dziennik Pokładowy i kilku opowiadań publikowanych między innymi w „Nowej Fantastyce”. Scenarzysta komiksu internetowego Stalowy Jeż oraz kilku mniejszych form komiksowych publikowanych m.in. w nieistniejącym już zinie Kolektyw. Redaktor magazynu komiksowego KZ. Namiętny pożeracz kultury. Zarówno tej wysokiej, jak i tej popularnej.
Zgodnie z tradycją, skoro dziś anons – jutro pierwszy tekst Michała już jako autora Jawnych Snów.
Jupi!
Oby jak najwięcej menażerii, bo przekłada się (albo przynajmniej powinno) to na ilość tekstów.
Bry :)
Wiecie, że gdyby każdy z was pisał choć jeden tekst miesięcznie, to mielibyśmy co czytać częściej, niż co drugi dzień? Ale żarty żartami, gratulacje ;)
Touche!
Ale nie oszukujmy się, spora część jawnosnowych autorów większą część roku spędza w stanie uśpienia, tylko część pisze chociaż ten jeden tekst miesięcznie… wliczając w to mnie, niestety, za co od razu biję się w piersi.
Mnie to nie przeszkadza. Wolę mieć RSSa na jeden średnio-aktywny blog niż na kilkanaście niskoaktywnych (nawet podpiąłem się do RSS komentarzy).
Co do pisania – do końca dnia niedaleko, a tekstu jak nie było tak nie ma.
Tak tylko narzekam. :)
Ochnik piekne nazwisko, zawsze czytajac kojarzylem je z designerem ekskluzywnej marki odziezowej, nawet wtedy, gdy nie wiedzialem (serio), ze taka marka naprawde istnieje. BTW magister polonistyki, ale gdzie/ Bo jak UW to moge postawic piwo ;)
No niestety, nie na UW, trochę bardziej na wschód. Ale jeśli kiedyś zbłądzę w okolice stolicy, nie omieszkam się o obiecane piwko upomnieć.
Dzięki wszystkim, za ciepłe powitanie.
Dzień dobry!
Gratulacje raz jeszcze.
To i ja „witam” – w cudzysłowie, bo już od dawna traktowałem waszmościa jako część składu.
Dziękuję wszystkim. Właśnie zapoznaję się z kokpitem sterowniczym blogu – i boję się, że jeśli przez przypadek pociągnę za niewłaściwą wajchę albo kliknę nie tam gdzie trzeba, cały blog eksploduje. Ale po ogarnięciu logistyki możecie się z mojej strony spodziewać kolejnych, mam nadzieję, że interesujących, tekstów.