Rzeczy małe

ExAmante6Uwielbiam gry, które opowiadają o rzeczach wielkich – tragicznych katastrofach, krwawych vendettach, wojnach, w których ścierają się olbrzymie armie, ratowaniu mocarstw czy wręcz galaktyk. Coś w ludzkiej naturze powoduje, że taka makroskala po prostu do nas przemawia. Nawet jeśli wydarzenia prezentowane w jej ramach są z punktu widzenia gracza kompletnie abstrakcyjne. Odważę się wysunąć tezę, że większość gier opowiada o rzeczach wielkich, albo chociaż dużych. Kompletnie mi to nie przeszkadza, bo moje zamiłowanie do takich narracji jest totalne. Co oczywiście nie znaczy, że gry nie mogą opowiadać o sprawach w gruncie rzeczy trywialnych i codziennych. Mogą, oczywiście. I robią to, choć rzadko i na niewielką skalę. Czasami jednak robią to bardzo pięknie.

Ex Amante jest właśnie jedną z takich produkcji. Króciutkie wirtualne doznanie (czy też nie-gra), które powstało na silniku Unity opowiada o rozstaniu. Nie jakiejś szekspirowskiej tragedii kochanków, którym niecny los uniemożliwił szczęśliwą miłość. Przeciwnie, bohaterowie Ex Amante są dwójką ludzi, którzy po prostu uznali, że do siebie nie pasują. I właśnie odkrywają, że zerwanie ze sobą jest rzeczą nieuniknioną, ale bardzo trudną, że najwyraźniej nie da się powiedzieć w sposób dojrzały, odpowiedzialny czy „podręcznikowy”. Że, prędzej czy później, wzajemne oskarżenia i wyrzuty wypłyną na wierzch i uczynią rozmowę toksyczną sprzeczką, której nie można zakończyć – co najwyżej, ją przerwać.

Ex Amante narzuca silne skojarzenia z Dear Esther. Tu i tam rozgrywka ograniczona jest do powolnego spaceru ku widocznemu z daleka celowi (w EA jest to potężny słup wysokiego napięcia), otoczenie jest symboliczne (i, na swój sposób, bardzo piękne), zaś opowieść poznajemy za pośrednictwem wyświetlanych w grze komunikatów, których forma przywodzi na myśl wiadomości tekstowe wysyłane telefonem komórkowym. Opowieść jest maksymalnie zuniwersalizowana – w Ex Amante może zagrać każda osoba (niezależnie od płci, ani orientacji seksualnej) i odnaleźć w niej coś dla siebie, coś znajomego, jakieś pokrewne przeżycia. Bo, choć każdy związek dwojga ludzi jest inny, to pod pewnymi względami wszystkie są takie same. Zwłaszcza, jeśli – jak w Ex Amante – są to związki nieudane, w których obie strony wyraźnie się męczą, chcą to zakończyć, ale nie potrafią. Różne próby samousprawiedliwienia, przerzucenia odpowiedzialności czy wyrzuty tak czy inaczej prowadzą do jednego rezultatu. Bo pewnych rzeczy uratować się po prostu nie da. Można tylko pozwolić im odejść.

Uwielbiam gry o rzeczach dużych, ale z szeroko otwartymi ramionami witam każdą grę, która opowiada o tych małych i trywialnych. Zwłaszcza, jeśli robi to w taki sposób, jak Ex Amante – bez zbędnej pretensjonalności czy prób ubrania banału w coś wielkiego. O rzeczach prostych winno się mówić prosto. Zresztą – zagrajcie sami.

ExAmante7

2 odpowiedzi do “Rzeczy małe

  1. Bartłomiej Nagórski

    Nie pamiętam czy powiedział to Marek Oramus w odniesieniu do opowiadań fantastycznych czy Zygmunt Kałużyński w odniesieniu do filmów, ale któryś z panów zwrócił uwagę na dysproporcje w danym medium pomiędzy oddawaniem życia, a oddawaniem moczu. To pierwsze zdarza się bardzo często, to drugie bardzo rzadko, zupełnie odwrotnie niż w życiu.

    Ten bon mot przypomniał mi się teraz, bo podobnie jest w grach – rzeczy wielkie pojawiają się często, rzeczy małe – rzadko.

    Odpowiedz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *