Tak, to nie ma nic wspólnego z grami wideo. Nie będę za to przepraszał. Ani szukał na siłę pretekstu. Mam mocne poczucie, że w obliczu takiego dramatu, tuż za naszą granicą, przy świadomości, że protestujący przeciw reżimowi Ukraińcy liczą takżena naszą, Polaków, pomoc, jesteśmy im wszyscy coś winni. Na początek choćby wyrazy poparcia; jakiś znak, że wiemy, co się tam dzieje, że dobrze im życzymy, że chcemy ich w Europie. I że oczekujemy od swoich polityków działań, które wyrażałyby to nasze poparcie i solidarność.
Może ów gest w zaułku tak niszowym, jak Jawne Sny, niewiele znaczy, ale czy nie byłoby obłudą udawanie, że nic się nie dzieje? Czuję się w te dni surrealnie, wchodząc na strony, gdzie głównymi tematami są sprawy kompletnie nieistotne, a Ukrainy nawet nie ma na mapie zdarzeń. Obejrzyjmy przynajmniej to nagranie – sprzed paru dni, gdy jeszcze nie było tylu śmiertelnych ofiar. A potem – czego życzę i sobie, i Wam – zastanówmy się, co realnie możemy zrobić.
Nie ma nic gorszego od kapitalistycznej znieczulicy. Zachód nie zmienił się od ponad półwiecza i dalej przymyka oczy na problemy reszty Europy w sytuacjach kryzysu. Panie i panowie na najwyższych szczeblach korzystają ile wlezie ze swojego profesjonalnego wachlarzu pasywnych zachowań w sytuacji kryzysu (notki dyplomatyczne, sankcje i inne sraluchy..)
Pojawia mi się w głowie tylko jedno porównanie: tłum pasażerów autobusu obserwujących biernie, jak grupa chuliganów tłucze niewinnego człowieka. Prawa człowieka, solidarność i pomoc na papierze. To ja już wolę chyba erę jaskiniową i przejrzyste zasady walki o ogień i mięso.
Co realnie możemy zrobić? Obawiam się, że niestety niewiele. Politycy europejscy „zdecydowanie potępią”, instytucje unijne „zagrożą sankcjami”, a amerykanie „wyrażą głębokie oburzenie”, ale czy naprawdę mogą mieć jakiś realny wpływ na to, co dzieje się na ulicach Kijowa czy Lwowa?
Doskonale rozumiem Twoje uczucia wobec ignorowania Ukrainy, a zajmowania się zamiast tego jakimiś bzdurami. Dawno tak mnie nie wk… TVN, kiedy po paru dniach relacje z Majdanu w ich dziennikach po prostu się urwały (bo temat „przestał żreć”, jak to zdarza się wyrażać niektórym dziennikarzom). Co, publika się zmęczyła, więc trzeba ją zabawić nagraniami żyraf z jakiegoś holenderskiego zoo? A co z tymi ludźmi, którzy całe dnie sterczą na mrozie, by pokazać władzy i światu, że domagają się zmian? „Całe szczęście”, że „nareszcie” kogoś tam zastrzelili, bo nasze media mogłyby na dobre stracić zainteresowanie tą sprawą – podobnie, jak z wojną domową w Syrii, o której usłyszeliśmy tylko na samym początku konfliktu, by potem niemalże na dobre ustąpiła miejsca naszym rodzimym politycznym przepychankom. W europejskich i światowych mediach temat ten był i wciąż jest obecny, tylko u nas jakieś embargo na informacje o najbardziej krwawym obecnie konflikcie na świecie.
W wypadku Ukrainy jednak widzę w zachodnich mediach częsty brak zrozumienia. Dla nas, wychowanych na historii walki z władzą w imię pewnych wartości; strajków, demonstracji i w efekcie przemian ’89 roku, oczywistym jest, co i dlaczego robią Ukraińcy – co więcej, jesteśmy w stanie postawić się na ich miejscu i naturalnie z nimi sympatyzujemy. Jednak na różnych zagranicznych stronach częściej widzę słowa „riots” niźli „protests”; często „władza stara się opanować sytuację”, „policja używa armatek wodnych i gazu łzawiącego” (czyli tego samego, co na rozrabiających kibiców), a to źli protestujący „obrzucają samochody policji koktajlami Mołotowa” i „atakują rządowe budynki”. W komentarzach z kolei czytam np.: „I don’t understand, they want to join UE, so they are wrecking stuff?”
Sytuacja jest niebezpieczna i obawiam się, że zmierza w złym kierunku. Szokiem było dla mnie uświadomienie sobie, że tuż za naszą granicą, w Europie w XXI wieku, wciąż mogą dziać się takie rzeczy. Cóż, to chyba tylko obnaża moje fałszywe poczucie bezpieczeństwa.
” Dla nas, wychowanych na historii walki z władzą w imię pewnych wartości; strajków, demonstracji i w efekcie przemian ’89 roku, oczywistym jest, co i dlaczego robią Ukraińcy – co więcej, jesteśmy w stanie postawić się na ich miejscu i naturalnie z nimi sympatyzujemy.”
To może lepiej nie czytaj komentarzy pod tym filmem, przewijają się wypowiedzi typu „nam Anglicy nie pomogli w czasie wojny, to czemu my mamy pomagać”. Są w wielu z nas takie mechanizmy, które każą nam popełniać błędy poprzedników, mimo faktu, że konsekwencje obojętności odczuli boleśnie między innymi Polacy.
Kiedy zajrzałem tam wkrótce po opublikowaniu tego filmu, to zobaczyłem głównie seksistowskie komentarze nt. występującej w nim dziewczyny. Doprawdy, głupota ludzka sprawia czasami, że sam mam ochotę wyjść na ulicę z butelką benzyny w ręce i coś zdemolować.
Ale pomijając tych zidiociałych bufonów, do których paplaniny się odniosłeś, patrząc bardziej ogólnie odnoszę wrażenie, że reakcja Polski jest zdecydowanie pozytywna – dowodem post chociażby, którego właśnie komentujemy.
23 lata temu prawie powstała gra „Solidarność”. Może tym razem da się stworzyć „Majdan”? Z crowd-fundingiem jest łatwiej.
Za to „Solidarność” obrazowała strajki w Civilization II.
Nie bardzo rozumiem dlaczego mialbym popierac antypolskich ukrainskich nacjonalistow?
Oczywiscie masz racje, ze to co dzieje sie na Ukrainie jest wazne. Jest to rozgrywka miedzy Rosja, UE i USA i wiele propagandy wokol kosztem mieszkancow Ukrainy. Zeby sie zorientowac co tam naprawde sie dzieje trzeba czytac z wielu zrodel wliczajac powyzsze (USA, UE, Rosja) i w miare niezalezne np. chinskie.
Ahem. Żeby nie było, że Jawne Sny to monolit, w którym wszyscy myślą i piszą to samo, zgłoszę głos odrębny: osobiście uważam, że ta notka nie powinna się tu znaleźć. Piszemy tutaj o grach i tematach pokrewnych. Na świecie codziennie dzieje się dużo złych, smutnych, tragicznych i przykrych rzeczy. Giną ludzie, umierają zwierzęta, rodziny tracą dach nad głową i środki do życia, i tak dalej, i tak dalej. Na Jawne Sny, Polygamię, Gamezillę, Gram, Eurogamera, Kotaku, Polygon nie wchodzę po to, żeby sobie przypominać o wszystkich tragediach tego świata, wchodzę tu po to, żeby czytać o grach wideo z przyległościami.
Czasami specjalnie włączam sobie grę lub czytam coś lekkiego, żeby nie myśleć, że teraz właśnie Japończycy szlachtują delfiny w Taji, ateńscy policjanci pałują moich zaprzyjaźnionych greckich studentów, Chińczycy pacyfikują Tybet, kona kolejny otruty przez anonimowego sadystę kociak i kolejne zakatowane szczenię, nielegalni imigranci toną w drodze do Stanów lub na Lampedusę, tysiące kobiet jest zmuszanych do prostytucji tuż pod naszym nosem, tsunami zmiotło miejscowości w których bywałem, a ich mieszkańcy albo nie żyją, albo stracili dorobek całego życia, et ceatera, et ceatera. Podejrzewam, że podobnie robi ileś innych osób. I tak, jest to pewne lenistwo etyczne, wygodnictwo, zagłuszanie sumienia. Wszystkiemu nie da się zapobiec, możliwości naprawy świata mamy raczej ograniczone, a z kolei cały czas przetrawiać mniej lub bardziej odległe zło to skazać się na chorobę psychiczną.
I teraz, pomimo że sam pisałem kiedyś tekst o losach znajomych Ukraińców w Polsce, nie wrzucałbym na Jawne Sny notki o tym co dzieje się na Majdanie. Bo to się nijak nie wiąże z tym co robimy, nic nie zmieni, a ponadto prowokuje do pytania o to, dlaczego piszemy akurat o ukraińskiej wojnie domowej, natomiast nie piszemy o tysiącu innych rzeczy. Bo bliżej? Bo im kibicujemy bardziej niż Tybetańczykom czy uchodźcom z Libii? Czy za chwilę będziemy robić czarną obwódkę na górze strony po tym, jak gdzieś rozbije się kolejny autokar z polskimi turystami?
Podsumowując, jakkolwiek uważam, że to co dzieje się na Ukrainie jest sprawą ważną, tak w wymiarze ogólnoludzkim, jak i naszym lokalnym, polskim, pomimo że obserwujemy stawanie się historii, pomimo, że jestem pełen współczucia wobec tragedii jakie się tam rozgrywają w tej chwili, to jestem zdania, że ta notka nie powinna była się tu znaleźć. Nie należy do świata elektronicznej rozrywki, o której na codzień piszemy, a zarazem ustawia Jawne Sny jako stronę w politycznej dyskusji, jak widać z komentarza użytkownika mecamc.
> Nie należy do świata elektronicznej rozrywki, o której na codzień piszemy
Czyż nie jest jedną z tez bronionych przez Jawne Sny, że „gry to nie tylko rozrywka”, a narzędzie kulturotwórcze? Bardzo uboga, nietypowa gra „The day the laughter stopped” jest przykładem na jak najbardziej pożądane przekraczanie granic.
Stąd o Ukraninie dziś można mówić na Jawnych Snach, o tym, że fajnie by było zrobić mod do strzelanki zawierający Plac Niepodległości w Kijowie. Albo że Europa Universalis ładnie może oddać grę USA-Niemcy-Polska-Francja-Rosja z Ukrainą jako przedmiotem. Albo że da się zrobić w jeden dzień grę indie typu „Whack the mole” z Kliczką i ekipą albo Janukowiczem i Putinem. I że takie rzeczy mogą stać się równie popularne, co apel pięknej, poważnej, patriotycznej Ukrainki. Ukrainki, która nie występuje w typowej popkulturowej roli „sprzątaczki plus”, a na tle romantycznych rzeźb, dymów i płomieni.
Nie uważasz że gra dotycząca Majdanu, zwłaszcza taka z Game Jamu czy zrobiona na szybko, byłaby czymś niesmacznym i/lub spłycającym całą tę skomplikowaną kwestię? Jakby to miało wyglądać, chodzona bijatyka na ulicach Kijowa z Janukowyczem jako bossem czy może symulator snajpera Berkutu w którym strzelasz do nadciągających demonstrantów?
„Nie uważasz że gra dotycząca Majdanu, zwłaszcza taka z Game Jamu czy zrobiona na szybko, byłaby czymś niesmacznym i/lub spłycającym całą tę skomplikowaną kwestię? Jakby to miało wyglądać, chodzona bijatyka na ulicach Kijowa z Janukowyczem jako bossem czy może symulator snajpera Berkutu w którym strzelasz do nadciągających demonstrantów?”
Nie uważasz że gra wiersz o Majdanie, zwłaszcza taki podrzędnego autora czy napisany na szybko, byłby czymś niesmacznym i/lub spłycającym całą tę skomplikowaną kwestię? Jakby to miało wyglądać, limeryk o ulicach Kijowa z Janukowyczem jako puentą czy może fraszka o snajperach Berkutu strzelających do nadciągających demonstrantów?
Nie uważasz że opowiadanie o Majdanie, zwłaszcza takie z portalu amatorskich pisarzy czy zrobione na szybko, byłoby czymś niesmacznym i/lub spłycającym całą tę skomplikowaną kwestię? Jakby to miało wyglądać, bajka o apokalipsie zombie na ulicach Kijowa z Janukowyczem jako Wielkim Złym Nekromantą czy może sensacyjny thriller o snajperze Berkutu w którym strzelasz do nadciągających demonstrantów?
To jednak nie to samo, sorry.
Okej, to teraz wytłumacz mi, dlaczego, według Ciebie, to nie to samo.
Nie, to Ty mi wytłumacz. Możesz zacząć od tego, dlaczego podane przeze mnie przykłady nie ośmieszają idei?
Można zrobić grę o snajperze strzelającym do demonstantów i nie spłycić tematu – na podobnej zasadzie jak „Papers, please”.
Gry z definicji są spłycaniem rzeczy. Po to zostały stworzone. Symulacja – od źródłosłowia aż do ćwiczeń wojskowych – to spłycanie rzeczywistości. A symulacje to bardziej złożony gatunek gier.
Więc tak, w 100% uważam, że gry o Majdanie będą spłycały. I że to dobrze.
A czy będzie gra estetyczna, czy niesmaczna. Na przykładzie np. Limbo i GTA IV widać, że można zrobić ładną a tanią grę oraz drogą i niesmaczną.
Twoje wątpliwości, Bartku, są nietrafione.
Pozwolę sobie przeformułować moją tezę, aby bardziej biła po oczach. Gry są kulturotwórcze, a kultura to pół świata (drugie pół to świat fizyczny). Stąd gry potrafią zmieniać świat. Im więcej Ukrainy i Majdanu w świecie tym lepiej[*]. Ergo im więcej gier o Ukrainie, tym lepiej.
[*] Lepiej dla demokraty, republikanina, socjalisty, narodowca, anarchisty, chrześcijanina, euroentuzjasty, pozytywisty, romantyka – bo we wszystkich tych dziedzinach wydarzenia ukraińskie są dobrym przykładem pozytywnego działania.
Podpisuję się pod tą wypowiedzią z całego serca.
Jestem odrobinę zażenowany tym wpisem.
Uch, mój post pojawił się w odrobinę złym miejscu, podpisuję się oczywiście pod wypowiedzią Bartłomieja Nagórskiego.
Zażenowanie – rodzaj silnej emocji podobnej do wstydu z tą różnicą że odczuwana jest w momencie niestosownego zachowania lub wypowiedzenia niestosownych słów przez drugą osobę, najczęściej przez kogoś po kim takiego zachowania nie należałoby się spodziewać, choć nie jest to konieczne.
Olafie, GameBoy nie spodziewał się po tobie empatii ;)
Zażenowanie można czuć w wypadku, gdyby na stronie głównej JS pojawił się słodki kotek lub nagranie z rosyjskiego wesela. W wypadku Ukrainy warto po prostu uszanować decyzję autora i jego emocje…
Poprę tu Surina. Może nietaktem będzie z mojej strony, jako żółtodzioba, zwracać tego rodzaju uwagę weteranom, ale przecież Jawne są w gruncie rzeczy blogiem, w głównej mierze napędzanym właśnie przez Olafa. Nie rozumiem więc, dlaczego odmawiacie mu prawa do pisania – na jego własnym blogu – o tym, co uznaje za stosowne. Jawne były, są i z pewnością dalej będą blogiem o grach. Ale to, co sobie w nich od dłuższego czasu cenię, to nie tylko poziom dyskusji, ale też jej luźna, niepozbawiona czasem prywaty, forma.
Jednocześnie nie może nie rzucić mi się w oczy ten kontrast – z jednej strony obrazy ludzi ostrzeliwanych przez snajperów, płonące budynki i ciała składowane rzędami na ulicach, wszystko tuż za naszą wschodnią granicą, a z drugiej zazdrosna ochrona kawałeczka swojej prywatnej przestrzeni przed wszystkim, co mogłoby naruszyć jego sterylność. Dziwi mnie, że naprawdę to drugie przeważa dla Was szalę.
Zawsze uważałem (i uważam nadal) ten blog za miejsce rzetelne i profesjonalne.
Wrzucanie tu tekstów stricte politycznych, nie związanych w żaden sposób z grami jest tak na miejscu jak wrzucanie ich np. do czasopisma o filmach, przynajmniej moim zdaniem.
No i żeby nie było – szanuję to, że Olaf chciał to tu napisać, jednak uważam, że mam prawo wyrazić swoje niezadowolenie.
„z drugiej zazdrosna ochrona kawałeczka swojej prywatnej przestrzeni przed wszystkim, co mogłoby naruszyć jego sterylność.”
No już bez przesady – wierzę, że Jawne mają czytelników, którzy zdają sobie sprawę co się dzieje na Ukrainie i nie muszą dowiadywać się o tym z bloga poświęconego grom komputerowym.
To, że sytuacja jest poważna nie znaczy, że trzeba pisać o niej wszędzie, a kawałek sterylnej prywatnej przestrzeni to jedna z najwspanialszych rzeczy jaką można mieć. :)
Myślę, że właśnie swoboda wrzucania bardzo różnych rzeczy jest jedną z największych zalet Jawnych, które nie aspirują do bycia profesjonalnym serwisem dającym ogląd całości stanu dzisiejszego świata gier. Są właśnie blogiem – dlatego mogą sobie od czasu do czasu pozwolić na mniejsze lub większe odstąpienie od tematyki gier. Jak na przykład w tekście z „gamedevem w tle”, o którym wspomina wyżej Bartek.
@GameBoy – przestrzeń prywatną popieram, ale sterylną już nie :).
Czy w Jawnych Snach powinny ukazywać się teksty nie związane w żaden sposób z kulturą gier wideo? Nie, nie powinny. Czy mam świadomość, że popełniłem błąd, publikując taki głos – bodaj pierwszy raz w ponadtrzyletniej historii Snów – i czy tego żałuję? Nie i nie.
Trudny koan. Spróbujcie go rozgryźć ;).
Rozumiem głosy krytyki związane z moją decyzją, ale tym bardziej cieszą mnie głosy poparcia. I cieszę się, że mogłem odpowiedzieć na prośbę tej anonimowej ukraińskiej dziewczyny z załączonego wideo:
Notabene – nie, to nie ma tak naprawdę nic wspólnego z polityką, jak ktoś tu sugerował. To jest bardzo ludzka historia, stara jak świat. Bardzo prosto i dobitnie mówi o tym ta prosząca nas o pomoc Ukrainka. Ci ludzie protestują, bo chcą żyć normalnie – nie pod butem rozkradającej kraj, bezwzględnej, nie respektującej swobód obywatelskich dyktatury.
Tacy ludzie, jak choćby 21-letnia sanitariuszka Ołesia Żukowska, która, postrzelona w szyję przez snajpera, zdążyła jeszcze napisać na Twitterze: „Ja umieram”. Na szczęście, jeśli wierzyć najnowszym doniesieniom, mimo ciężkich obrażeń wciąż żyje, ma szansę z tego wyjść. Około stu innym osobom – bo na circa tyle ofiar podlicza się mijający dzień na Majdanie – szczęście nie dopisało.
Nie nazywajcie tego, proszę, polityką.
http://www.gamedevmap.com/index.php?query=Kiev&tool=location
Wlasciwie ten wpis i filmik to swietny przyklad jak w demokracji latwo sie gra na emocjach. Wystarczy w miare ladna dziewczyna, jednostronne media i wszystko jasne…
Swiat jest na szczescie bardziej skomplikowany.
Czy opublikowanie tego tekstu było błędem? Nie! Niby dlaczego to jest Internet a Internet jest bardziej z fumy niż inne media. Bardzo dobrze, że się taki wpis pojawił. Przynajmniej zmywa odrobinę niesmak np. po lekturze czegoś takiego http://www.spidersweb.pl/2014/02/ukraina-czuje.html
Ten tekst nic dla mnie nie wniósł – bo sytuacja na Ukrainie jest szeroko transmitowana, a tutaj przychodzę odpocząć od polityki. Tymczasem nawet tu to samo. Oczywiście mógł się trafić czytelnik który o niej nie słyszał i go ta wieść poruszy… ale czy rzeczywiście Olafie wierzysz że ktoś się taki uchował?
@Void
Ten tekst nic dla mnie nie wniósł – bo sytuacja na Ukrainie jest szeroko transmitowana
Między milczącą świadomością zdarzeń a publicznym wyrażeniem solidarności jest różnica. Z mojej perspektywy – fundamentalna.
Jeśli to miał na celu Twój wpis – wyrażenie stanowiska, a nie poinformowanie czytelników, to spraw wygląda trochę inaczej. Chociaż od deklaracji i lajków moim zdaniem nikomu nie jest lepiej.
@Roman, @Void
Chociaż od deklaracji i lajków moim zdaniem nikomu nie jest lepiej.
http://www.tokfm.pl/Tokfm/10,103168,15517807,Bohaterka_filmu__I_am_a_Ukrainian___Polska_zareagowala.html
Ojej, ale ja nie podzielam zdania Voida.
http://www.tvn24.pl/apel-mlodej-ukrainki-sfinansowany-przez-amerykanow-oto-jak-dziala-propaganda,401297,s.html