Dzisiaj po raz kolejny gościmy w Jawnych Snach Michała Ochnika, autora bloga Mistycyzm Popkulturowy. Tym razem – o pomyśle na grę.
Bez tytułu.
Dzisiaj po raz kolejny gościmy w Jawnych Snach Michała Ochnika, autora bloga Mistycyzm Popkulturowy. Tym razem – o pomyśle na grę.
Bez tytułu.
Po ukończeniu wersji demonstracyjnej „Papo & Yo” wiedziałem, że dalsze wydarzenia nie potoczną się najzwyklejszym torem. Że, podobnie jak w kilku wcześniejszych tegorocznych przypadkach, nie będę grał sam, próbując jakoś sobie wytłumaczyć, po co w ogóle to robię. Ta okazja wymagała specjalnego potraktowania. Zanim zasiedliśmy razem, wytłumaczyłem córce, że to nie będzie gra służąca tylko do tego, by zabawić, oderwać, postawić wyzwanie. Jasne – to wszystko sprawy ważne, których na co dzień potrzebujemy i nie unikamy. Szczęśliwie pewne okoliczności sprawiają, iż czasem zdarza się nam wziąć udział w czymś ważniejszym.
Dopiero teraz rozumiem jak trafnym było nazwanie gry łacińskim terminem oznaczającym rodzaj roślin o tak dwoistym charakterze. Hodowanych, podziwianych, choć dzięki wysokiej zawartości uroczego wachlarza alkaloidów – niebezpiecznych, po dostaniu się do organizmu zmieniających postrzeganie rzeczywistości. Utwór łódzkiego studia Plastic to właśnie ze mną uczynił – wzbudził nieufność, potem zachwycił i na koniec zatruł.