Archiwa tagu: X-Com Apocalypse

Zachwyty: czas Apokalipsy

Our revels now are ended. These our actors,
As I foretold you, were all spirits and
Are melted into air, into thin air:
And, like the baseless fabric of this vision,
The cloud-capp’d towers, the gorgeous palaces,
The solemn temples, the great globe itself,
Yea, all which it inherit, shall dissolve
And, like this insubstantial pageant faded,
Leave not a rack behind. We are such stuff
As dreams are made on, and our little life
Is rounded with a sleep.

W. Shakespeare, Burza

 

Przedstawienie
Nasze skończone. Ci nasi aktorzy,
Jak ci już rzekłem, są wszyscy duchami
I rozpłynęli się, znikli w powietrzu;
A tak jak pusty kształt tego widzenia,
Ukryte w chmurach szczyty wież, wspaniałe
Pałace, wzniosłe świątynie, a nawet
Cały glob ziemski, tak i wszystko na nim
Musi rozpłynąć się, jak nierzeczywiste
To przedstawienie rozwiało się całe
Bez śladu. Bowiem my także jesteśmy
Tym, z czego rodzą się sny; a niewielkie
To życie nasze sen spowija wokół.

/W. Shakespeare, Burza, tłum. Maciej Słomczyński/

Kwestia zaufania

Oj, to nie był mądry sektoid. Wychylił swój brzydki łeb zza marsjańskiej górki, ciekawsko się rozejrzał i mina mu zrzedła, bo stanął twarzą w twarz z Christel Zander, a może inaczej – nos w nos z ciężkim karabinem plazmowym w jej rękach. Zamiast uciekać albo strzelać (była niewielka, ale jednak szansa, że zrobi jej rysę na pancerzu), sektoid postanowił spróbować tego, co sektoidy lubią najbardziej – przejąć kontrolę nad jej umysłem. No dobrze, może umysł Christel Zander nie był najlepszej jakości, bo byli w ekipie osobnicy mniej podatni na sektoidzkie pokusy (Christel była przede wszystkim pancernym czołgiem zmiatającym z drogi wątłe ciałka wrogów), ale nie był to też umysł, który dałby sobie w kaszę pluć. Sektoid zaczął się nadymać i mrużyć oczka, a im bardziej się nadymał i mrużył oczka, tym bardziej pani Zander czerwieniała na gębie. Ostateczny efekt – nie kontrola umysłu, tylko berserkerski szał. Christel Zander rzuciła się ze swoim karabinem plazmowym na biednego sektoida. Dwa autoshoty z cięzkiej plazmy prosto w twarz. Proszę państwa, proszę sobie wyobrazić, co zostaje z sektoida, który przyjął dwa autoshoty z ciężkiej plazmy na maskę z odległości jednego pola. To nie był mądry sektoid. I nie miał szczęścia. Pamiętam to jak dziś. 15 lat temu. Moja pierwsza Cydonia.

Czytaj dalej →