Motto na dziś:
„Największy ubaw miałem z Sex’n’Drugs’n’Rock’n’Roll, (…)”
Zaintrygowało Was to wyznanie? Tak myślałem, że chwyci. Stara dziennikarska sztuczka: zamachać ofierze przed nosem jakąś apetyczną przynętą, a potem oddalić się z nią szybko, by podekscytowany delikwent podreptał tam, gdzie chcemy go zwabić. Choćby i do kropki ostatniego zdania artykułu o czymś równie fascynującym, jak zależności między polityką monetarną Wybrzeża Kości Słoniowej a zbiorami batatów.
Nie jestem prosię, nie będę Was wodził za nos. Przejdę od razu do dalszego ciągu owego na pozór tylko skandalizującego wyznania. Z dopełnieniem, zmieniającym znacząco sens, jest zresztą zdecydowanie ciekawsze:
„(…) która ostatecznie nigdy się nie ukazała. Świetnie się bawiliśmy, tworząc tak zabawną i przełomową grę”.
Słowa te wypowiedział Jon Hare, współzałożyciel studia Sensible Software. Tak, dobrze kojarzycie: wraz z Chrisem Yatsem twórca „Sensible Soccer”. A także nie mniej ciepło dziś wspominanego przez weteranów „Cannon Fodder”. Dzięki tym dwóm grom (pamiętając, że „SS” zapoczątkował całą serię) Sensible Software ma zapewnione miejsce w galerii sław. A przecież nie mniej ważna była, choć już nie tak żywa w pamięci, „Mega Lo Mania”, strategia rozgrywana w czasie rzeczywistym z roku 1991. Dla przypomnienia, „Dune II” – zwana często matką wszystkich RTS-ów – trafiła na rynek rok później. Owszem, „MLM” nie była jedyną prekursorką gatunku ostatecznie zdefiniowanego przez „Dune II”, nie pierwszą nawet, ale na pewno jedną z najważniejszych.
Skąd te wspominki? Otóż powyższe cytaty wyjąłem z wywiadu, który z legendą heroicznego okresu w historii gier wideo przeprowadziła redakcja miesięcznika „Neo Plus”. A właśnie ten magazyn wybrałem na bohatera pierwszej odsłony nowego cyklu Jawnych Snów. Będziemy wskazywać w nim to, co ciekawe, a co łatwo przeoczyć. Rozmowa z Hare’em, choć od sensacji bynajmniej się nie skrzy, jest rarytasem – nie tylko z powodu rangi odpytywanej postaci. To, co najciekawsze, można wyczytać między wierszami. Gorzkawa lektura, może zgasić młodych zapaleńców niczym kubeł zimnej wody.
Kto wie, czy najbardziej nie dają do myślenia okoliczności, w jakich do tego wywiadu doszło. Cytując:
„Jon w tej chwili pracuje z polskim studiem Vivid Games nad nowymi grami na platformy mobilne”.
Jedno zdanie, a ile z niego można wyciągnąć czających się po kątach treści, do ilu prowokuje refleksji.
Jeśli dotąd nie mieliście okazji czytać „Neo Plus”, krótki szkic: to miesięcznik o grach na konsole. Raczej informacyjny niż publicystyczny, robiony przez ludzi z pasją. Dużo recenzji, obszerne materiały o tytułach w produkcji, a dla tych, którzy lubią powiew nostalgii, stały dział o starociach ze złotej ery Atari, Commodore’ów etc. W tym numerze gwoździem programu jest obszerna relacja z zabawy „Bulletstormem”, faszerowana cytatami z Adriana Chmielarza. Jeśli ktoś spędził ostatnie miesiące na odosobnieniu medytacyjnym, służę przypisem, że jest to gra polskiego studia People Can Fly („Painkiller”), którą wyda w świecie z wszelkimi honorami sam hegemon tej gałęzi show-biznesu: Electronic Arts, co już samo w sobie jest precedensem. Czysta adrenalinowa rozrywka bez pretensji do bycia czymkolwiek więcej, z szansami na znaczący komercyjny sukces.
Styczniowy numer magazynu otwiera panel redakcyjny na temat tego, co nas czeka w 2011 roku. Sporo uwagi poświęcono konsolom przenośnym, do których de facto można już zaliczyć także nowoczesne smartfony. Emocje wzbudziła u kolegów z „Neo Plus” zbliżająca się premiera Nintendo 3DS – pierwszego na rynku urządzenia z ekranem prezentującym trójwymiarowy obraz postrzegany nieuzbrojonym okiem. Najbardziej entuzjastyczne proroctwo, jaka padło w tej rozmowie, dotyczy właśnie konsoli przenośnej Nintendo:
„Zapamiętajcie moje słowa – wieszczy w natchnieniu mesjasz dobrej nowiny Kaxi – sukces Wii i NDS to tylko wstęp do tego jak światem wstrząśnie 3DS. To będzie fenomen. Właśnie pojawiła się informacja, że kartridże do 3DS pomieszczą do 8 GB danych. Oznacza to, że o ile tylko producenci sobie tego zażyczą, będą tworzyć gry nie mniejsze niż na hd-genach. I patrząc na Resident Evil: Revelations, również nie brzydsze. A to wszystko w 3D bez okularów i z Augmented Reality. Plus cała biblioteka ambitnych projektów, z których znany jest NDS”.
Amen.
Oby.
I oby te gigabajty zużyto nie tylko na olśniewające wizualia.
Do konsoli przenośnych – z powodów ideologicznych, których roztrząsać tu nie ma sensu – żywię stosunek ambiwalentny, by nie rzec: podejrzliwy. W szufladzie zalega służbowa PSP, czasami zrecenzuję jakiś ciekawszy tytuł, ale zasadniczo, gdy chcę zatonąć w jakimś śnie na jawie, siadam przed dużym ekranem i gaszę górne światło.
A mimo to, gdy myślę o Nintendo 3DS, jestem podekscytowany jak dziecko. Trójwymiar! O rany, to jak furtka do przyszłości niczym z kart klasyki hard SF, jak hologram księżniczki Lei w „Gwiezdnych wojnach”! Bardzo jestem ciekaw, naprawdę.
Jutro się przekonam, jak to jest. Lecę rano do Amsterdamu na europejski show. „Nintendo invites you to an exclusive Nintendo 3DS Preview Event. Come and join us for an immersive 3D experience in the palm of your hand without the need for special glasses!”. Hey, why not! :D [w uszach: „Strawberry Fields” Beatlesów].
Macie jakieś życzenia? Na co zwrócić uwagę? Jeśli starczy sił i determinacji, zataskam ze sobą swego przedpotopowego, ciężkiego jak słoń notebooka i spróbuję coś nadać jeszcze jutro. Jeśli się nie uda, spiszę wrażenia pojutrze późną nocą – pierwszeństwo ma „Przekrój”, zaraz z Okęcia pędzę w czwartek do redakcji, by zdążyć machnąć materiał do najbliższego numeru.
***
Wracając do „Neo Plus”. Mimo całej mojej sympatii do tego magazynu, muszę z przykrością wskazać na katastrofalny błąd merytoryczny, który rzetelnemu czasopismu nie miał prawa się przytrafić. Mówiąc bez ogródek: to nawet nie poważne potknięcie – to blamaż; jestem głęboko rozczarowany miernym poziomem kompetencji redaktorów w tej kwestii. Otóż Bartek Kossakowski, autor premierowego felietonu w nowym cyklu „Świat według nerda”, został przez redakcję opisany jako „najprzystojniejszy nerd w Polsce”. To jawna nieprawda. Najprzystojniejszym nerdem w Polsce jestem przecież ja.
Powyżej obwoluta i scena z gry „Mega Lo Mania”.
PS. Jest już środa, wpół do siódmej rano, znalazłem jakiś hot spot na Okęciu – szansa na telegraficzny raport . Jak widać, w heroicznym zrywie dociążyłem się jednak notebookiem, może zatem coś dziś jeszcze uda mi się nadać. Z góry przepraszam, nie liczcie na wiele. Jak podliczyłem, w ciągu ostatnich trzech nocy spałem łącznie jakieś 13 godzin. Raz, że padam na dziób; dwa, że głowa pracuje jeszcze gorzej niż zwykle. Przed chwilą wyłapałem trzy literówki w tekście powyżej – obiektywny znak, że nie jest dobrze. Zmykam, do zobaczenia.
Ja bym prosił, choć wątpię, że w takim dołku lotów w te i nazad zdołasz jeszcze, Olafie, przeczytać to przed odprawą, byś uwzględnił obok samych standardów platformy i jej innowacyjności, sprawności i pobocznych zalet i antyzalet, kwestię organizacji eventu. Jak było od strony przygotowawczej pokazu, zaleciłbym może pstryknąć kilka fociszy, zamiast targać za sobą laptopa. Nie pali się przecież z relacją, nikt nas/Was (chyba) nie zje za dzień w poczekalni.
Odnośnie Bulletstorma. Oto mój ostatni komentarz na temat tejże produkcji, wydany nie dalej, niźli 3 dni temu : „Kolejna nowina. Demo w tym miesiącu. Obsłuży peesa i ixa, oczywiście o PC (the d*mn t*ing! ) nie wiadomo nic. Twórcy oddadzą nam 45 skillshootów do wypróbowania, jedną mapkę i jeden tryb z trzech możliwych, czyli 'Echo’. 25 styczeń. Konsolowcy czekają, a ja kwituję śmiechem.”
Optymistycznie Panowie, optymistycznie.
pzdr
glowa711
Rzadko piszę takie rzeczy, ale zazdroszczę zaproszenia na to wydarzenie. Nawet nie dlatego, że samo obejrzenie po raz pierwszy 3DS z bliska musi być zapewne niesamowitym przeżyciem lecz dlatego, że będzie Ci dane zdać relację i w razie potrzeby do woli skrytykować najbardziej oczekiwane urządzenie 2011 roku :) Ze wszystkich zapowiedzi 3DS najbardziej ostudziła mnie informacja o małej pojemności baterii, lecz nie wątpię, że mimo to urządzenie odniesie olbrzymi sukces. Swoją drogą jeśli nabędziesz tę konsolkę w celach służbowych lub czysto rekreacyjnych, szczerze polecam zapoznanie się z biblioteką gier na starego DSa, bo jest w niej kilka perełek. Począwszy od gier logicznych (Picross3D to ich król), które deklasują tego typu tytuły na platformach konkurencji, kończąc na przygodówkach i cyfrowych nowelach. Śmiem twierdzić, że DS to konsolka na którą wychodzi najwięcej tytułów z ambitną fabułą. Są spore szanse, że takie tytuły jak „The World Ends With You” czy „999: Nine Persons, Nine Hours, Nine Dors” bardzo Ci się spodobają, jeśli nie przeszkadza Ci japońska kreska i nieco komiksowi bohaterowie. Zwłaszcza 999 jest warty zainteresowania; to połączenie gry logicznej i przygodowej, w której bohater musi rozwiązywać zagadki by wydostawać się z zamkniętych pomieszczeń. Widać tu lekką inspirację klimatami Piły, ale w pozycji tej można znaleźć dużo innych odniesień do tworów kultury. Czas spędzony przy 999 przypomina czytanie dobrej książki, gdyż posiada on także bogatą fabułę przedstawioną w formie cyfrowej noweli. Szczerze polecam. Moim skromnym zdaniem na polu gier niebanalnych NDS wygrywa z PSP, toteż pewnie bardziej przekonałby Cię do handheldów.
Pozdrawiam