Piosenka menażeryjna (9)

Niech gra muzyka! – nieustająco z okazji półurodzin Jawnych Snów, które, przypomnijmy, stuknęły nam 1 lipca :). Tym razem gramy dla Łukasza Orbitowskiego, który objawił się w niniejszym zaułku bardzo wcześnie, bo już w lutym. Jako że Łukasz jest kronikarzem grozy i w swych powieściach wędruje straceńczo na granicy mroku, oscylując gdzieś między życiem i śmiercią – a w dodatku najchętniej słucha potępieńczego metalu! – wybór nasuwa się sam. Łukaszu! Dziś potrząsają dla Ciebie łańcuchami, wyważają wieko trumny, wpatrują się łakomie w Twój mózg, wyją, jęczą, przewracają nadgniłymi ocznymi gałkami…. przerażający, wzbudzający powszechną bojaźń i panikę: The Zombies!

Na początek ich pierwszy wielki hit „She’s Not There”, z debiutanckiego singla wydanego w lipcu 1964 roku. Taokropnadzisiejszamłodzież zna te nuty pewnie co najwyżej z mash-upu McLarena rozbrzmiewającego w filmie „Kill Bill Vol. 2”. Albo z covera Santany, starszego o jakieś trzy dekady. Fajne są te przeróbki, ale oryginał bije je na głowę. Łukaszu, mam nadzieję, że Twe metalowe serce zadrży, załka i zawyje:

Zrywamy z tradycją, by drugi kawałek danego artysty prezentować dopiero z okazji kolejnej piosenki menażeryjnej. Po pierwsze dlatego, że następny odcinek tego cyklu – i zarazem ostatni – będzie miał tylko jednego bohatera (choć w liczbie mnogiej). Po drugie dlatego, że nie potrafię się oprzeć, by nie sięgnąć od razu po kolejny przebój The Zombies. Albowiem jest to jedna z moich ulubionych piosenek dokumentujących Lato Miłości (choć trafiła na winyl dopiero w 1968 roku, The Zombies nagrali ją w sierpniu sezon wcześniej). Metalowy Łukaszu, oto specjalnie dla Ciebie, w podziękowaniu za wkład w Jawne Sny w historycznym już, pionierskim pierwszym półroczu, prosto z zimnego smętarza: The Zombies i „Time of the Season”! (notabene z iście psychodelicznym wideo o włoskich skuterach):

A jeśli ktoś czeka na Tracy Chapman, która śpiewała przy okazji ostatniej piosenki menażeryjnej – bardzo proszę! Dziś koncertowa wersja „Talkin’ ’bout a Revolution”, z 1988 roku:

Prawda, że jest niesamowita? Wyczekuję jej koncertu jak „Half-Life’a 3”.

Jedna odpowiedź do “Piosenka menażeryjna (9)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *