Świetna gra. Głęboko humanistyczna. W gruncie rzeczy opowieść o przełamywaniu samotności, o mozolnym wyzwalaniu się z alienacji i szukaniu jakiegoś sensu w obliczu beznadziei poprzez otwieranie się na innych, ich potrzeby, poprzez działania na rzecz dobra, społeczności.
Bardzo buddyjska gra, panie Kojima, chapeau bas.
Zresztą poziomów interpretacji jest więcej, każdy może znaleźć coś dla siebie.
Notabene sporo tu cytatów i nawiązań do innych tekstów kultury. Osoby, które już grały, zapewne domyślą się, w którym momencie przypomniał mi się ten fragment filmu „Ballada o Narayamie” (1958):
Jakby to amerykanie powiedzieli „Kojima delivered”. :)
Gra AAA, która nie polega na strzelaniu, siekaniu, ściganiu się albo kopaniu piłki.
Symulator chodzenia, którego mechanik starczyłoby na ze 2-3 gry.
Multiplayer, który polega na wyciąganiu pomocnej ręki drugiemu graczowi.
Gra-film, którą chce się oglądać.
Dla mnie póki co jedyną wadą Death Stranding jest niski poziom trudności, zwłaszcza jak podłączymy dany obszar do sieci. Brakuje mi tu przesyłek, które dostarczałbym na wyczerpaniu sił i ekwipunku, a które udały się tylko dzięki pomocy innych graczy.
Piękne! Nie znałem tego filmu.
Przypomniał mi się też japoński „The Naked Island” z 1960 roku.