To się powoli staje bardzo brzydką tradycją – w weekendy wyjeżdżam gdzieś, gdzie albo nie ma sieci, albo przez szacunek dla moich gospodarzy nie mogę powiedzieć „kochani, to ja się zaszyję w kącie, bo muszę coś napisać na Jawne”. Potem wracam do domu i mam jakieś problemy z siecią. Potem robi się już wtorek, a ja dzwonię do Olafa i mówię: „Słuchaj, skoro taki spóźniony, to może nie ma sensu robić tego przeglądu?”. Olaf rzuca wtedy krótkie: „Rób”. Pewnie, że ma rację. Robię.
Skanujemy: haniebnie opóźniony subiektywny przegląd tygodnia
8 komentarzy