UWAGA! Poniżej jedno z dwóch możliwych zakończeń artykułu „Cienie kolosów” – nie czytaj, jeśli trafiłaś(-eś) tu przez przypadek.
***
To naprawdę krzepiące, że produkty sygnowane przez największe korporacje (w tym wypadku Sony), a nawet coś, co stanowi chyba kwintesencję masowości, czyli konsola do gier, mogą być w określonych warunkach źródłem jednostkowych, niepowtarzalnych, nieprzewidzianych przez twórców odczuć – a nawet służyć przeżywaniu czegoś tak intymnego jak żałoba (w „Zabić wspomnienia” taką symboliczną funkcję spełnia również pierwsza płyta zespołu The Pretenders w wersji analogowej, która dzięki poszukiwaniom Charliego nabiera specjalnej wartości). Podobnie jest z tym – dalekim przecież od doskonałości – filmem, który niejako „napisał” ten – bardzo daleki od doskonałości – tekst.