14 odpowiedzi do “Puk-puk!

  1. GameBoy

    Jakieś wskazówki jak grać? Jak na razie dostaję baty niemiłosierne. Naprawiam żarówki, „odblokowuję” kryjówki i gaszę światło by nie przyciągać uwagi, ale to nie pomaga zbytnio.
    Oraz – da się tu korzystać z pada? Mam tego XBoxowego, nawet testując coś w Unity3D (gra jest zrobiona na tym silniku) działa on bez problemu, tu musiałem zmapować strzałki na XYAB i resztę na start, select i R/LB, bo reszty się nie dało.
    W sumie pasuje to trochę do samej gry.

    Odpowiedz
    1. Paweł Schreiber Autor tekstu

      Ja też się strasznie pocę i wychodzi mi różnie – wciąż jestem mocno zagubiony, ale za to już na piątym poziomie. Pozostawaj w ruchu. Nie zapalaj za dużo świateł (wtedy przychodzi ich więcej; w ciemności widać, gdzie chodzą, a w świetle nie). Każdy działa trochę inaczej – warto się zorientować, jak. Przede wszystkim – zamykaj wyrwy w ścianach z oczami, zapalając w tych pokojach światła (chociaż czasem warto do takiej wyrwy wejść – owocem tego jest powyższy wpis). Słuchaj kobiecego głosu.
      @pasuje do gry – poczucie konfuzji jest w „Knock-knock” rozkoszne. Nie wiem, czy do tego stopnia zamierzone na poziomie poznawania mechaniki, ale na innych poziomach – najwyraźniej tak.

      Odpowiedz
      1. Kuba

        Wow! Nie wiedziałem, że do tych dziur można wchodzić. Chodź z tego co widzę, efekt jest podobny jak podczas spotkania z duchem w lesie.

        Co do wskazówek grania – na razie idę na czuja i chowam się jak często mogę. Zauważyłem też, że duch ze skrzynką na głowie rani bohatera, jeśli ten zapali światło, więc jeśli takiego widzimy w pokoju, lepiej iść na minutkę gdzie indziej.

        Odpowiedz
  2. Michał Ochnik

    Gram od wczoraj jak opętany. Pod koniec robi się naprawdę trudno – ogrywam dziewiąty, czy dziesiąty z kolei cykl i po kilkunastu próbach jeszcze mi się nie udało go zaliczyć. Ale gra – cud, miód, malina.

    Odpowiedz
  3. bonzaj

    ja na razie wymieklem na czwartym domku :P. Troche strasznawe ale mysle ze do ogarniecia. Poczekam na wpisy osob, ktore dotarly do konca i zostały olśnione

    Odpowiedz
  4. Paweł Schreiber Autor tekstu

    Jak to u Icepicków bywa, dodatkowym utrudnieniem jest też losowość. Czytałem, że czasem kwestią przypadku jest to, czy stwór (np. ten z lunetą) nas zauważy, kiedy się chowamy. Kiedyś chowałem się przed nim cztery razy z rzędu za czymś niskim i mnie łapał (fryzura wystawała), a kiedy zacząłem się chować za dużym bojlerem, złapał mnie w jednym przypadku na trzy. Tak, tak, ilość powtórzeń wyraźnie wskazuje, że szło mi dość ciężko :).
    Ciężko, nie ciężko – teraz, wciąż w rozjazdach i robocie, nie mogę się doczekać, aż znowu usiądę do „Knock-knock”.

    Odpowiedz
      1. Paweł Schreiber Autor tekstu

        @Void – ja wciąż jeszcze nie wygrałem, bo nie pozwalają mi na to inne obowiązki, ale drobne Dlaczego Warto przed Porządną Recenzją mogę napisać. Warto bo 1. gra bardzo skutecznie przestrasza i buduje napięcie, nie tanimi chwytami w rodzaju wyskakujących znikąd truposzy – woli niepokój typu „O Boże, to to coś cały czas stało sobie cichutko w kącie?”; 2. jest świetnie dopracowana pod względem artystycznym; 3. Ma w sobie mnóstwo charakterystycznej dla Icepicków enigmatyczności – świetnie działa również to, że każe stopniowo odkrywać zasady swojego działania, a czasem potrafi je zmienić/nagiąć i wtedy niepokój tym więkdzy; 4. chyba najlepiej z dotychczasowych gier Icepick Lodge radzi sobie ze swoją growością; 5. rzeczywiście, zgodnie z zamierzeniami twórców, czuję się nie jakbym grał w skradankę, tylko jakbym się bawił w chowanego.

        Rozgrywka – chodzisz po domu, chowając się przed nawiedzającymi go dziwadłami. Musisz każdej kolejnej nocy dotrwać do rana, nie możesz wyjść z domu. Ukrywanie się sprawia, że czas się cofa, więc bardziej opłaca się chodzić po domu, niż dużo chować – to sprawia, że gra się zupełnie inaczej niż w zwykłej skradance (w połączeniu z tym, że celem nie jest dotarcie gdzieś/znalezienie czegoś, tylko przeczekanie nocy). W każdym pokoju możesz strawić troszkę czasu na zapalenie światła (zwykle trzeba je naprawić) i poczekanie, aż postać przyzwyczai się do niego i zobaczy potencjalne kryjówki/możliwości przyspieszenia czasu; zapalone światło ma jednak też swoje minusy, jak pisał powyżej Jakub. Krótko mówiąc – nie ma w „Knock-knock” cudownych metod na przetrwanie, trzeba cały czas kombinować i być jeden krok przed zagrożeniem.
        Dużo więcej mówić nie chcę, bo w tej grze rzeczywiście ważne jest poczucie zagubienia i stopniowego odkrywania, o co chodzi.

        Odpowiedz
  5. Michał Ochnik

    Przeszedłem dwa razy – i oba razy doświadczyłem najgorszego z proponowanych zakończeń. Nie bardzo potrafię się połapać, co robię źle. Na tę chwilę odpuszczam, ale do samej gry jeszcze wrócę, bo zjawiskowa.

    Odpowiedz
    1. Jakub

      Michał, ja jestem już na poziomach z „paskiem” (do złego zakończenia już raz dotarłem :P), więc jeszcze nie jestem pewien, czy dobrze robię, ale staram się:
      – za każdym razem w „prawdziwym” domku między poziomami rozświetlać wszystkie pokoje (daje dużo notatek)
      – również w czasie „normalnych” poziomów rozświetlić ile się da. Czasem parę razy ten sam pokój (pojawiają się kolejne meble).
      – robię co mogę, żeby pasek na górze nie spadł do zera (czytaj, jak najszybciej kończyć poziomy, żeby zminimalizować jego straty.)

      Dam znać, czy ta taktyka się sprawdzi.

      Odpowiedz
      1. Michał Ochnik

        Ja ci mogę dać znać już teraz, ponieważ sam ją stosowałem przy powtórnym podejściu. Plus – za każdym razem w lesie znajdowałem ducha dziewczyny (co skutkuje animacją) i znalazłem dziennik. I nic.

        Odpowiedz
        1. Kuba

          SPOILER

          Dostałem nie najgorsze zakończenie – nastał świt a Lokator został wewnątrz domu. Ale praktycznie trafiłem tylko na jeden wpis dotyczący „Niewidki”.

          /SPOILER

          Odpowiedz
  6. Perryaxe

    Wie ktoś co robić, gdy wejdzie się do dziury z okiem ? Ja cały czas szedłem, wchodząc do kolejnych drzwi, aż w pewnym momencie gra się zacinała.

    Odpowiedz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *