Archiwa tagu: Deus Ex

Cóż to jest prawda?

Ezio Auditore prowadzi paradoksalne życie. Wspina się (dosłownie) na szczyty myśli artystycznej i technicznej renesansowych Włoch. Podziwia widoki, które się stamtąd rozciągają. A potem nagle rzuca się10 pięter w dół i ląduje w stogu siana. Kiedy się bliżej przyjrzeć, czasem widać, jak wychodzącemu z siana Ezio słoma z butów wyłazi.

Żeby było jasne – bardzo lubię serię „Assassin’s Creed”. Granie skrytobójcy w zatłoczonym mieście jest cudowne. Dobór miejsc i czasów – świetny. Uciecha z biegania po dachach albo znikania w tłumie – fenomenalna. Praca, jaką twórcy włożyli w stworzenie wirtualnych miast – godna podziwu. Ale niestety trzeba też uczciwie powiedzieć, że dyrdymały, jakimi raczy nas fabuła serii, są czasem trudne do zniesienia.

Czytaj dalej →

Przegrywamy (1): Pop-nauka

Gry wideo są istotnym składnikiem kultury popularnej. Gry wideo generują rekordowe zyski. Gry wideo mają wpływ na codzienne życie. Grom wideo udało się więc niewątpliwie osiągnąć znaczenie tabloidów. Czy udało się coś więcej? Czy coś więcej jest potrzebne? To sprawy dyskusyjne. Korzystając z otwartości Jawnych Snów, proponuję cykl tekstów stawiający hipotezę: Istnieje szereg problemów, których gry unikają, które marginalizują, z którymi nie radzą sobie. Przez rozrywkowe korzenie i spowolnienie rozwoju w ostatniej dekadzie, status kulturowy gier utkwił na poziomie niższym nie tylko od klasycznych form ekspresji, ale i od rozwijających się równolegle – jak wideo-art. Bez zmierzenia się z pomijanymi kwestiami gry nie osiągną jakości wpływu na wiedzę i emocje porównywalnego z wybitnymi dokonaniami filmu, literatury, teatru. Przy założeniu, że ten wpływ może przynieść niektórym odbiorcom gier korzyści. Czytaj dalej →

O łajdactwie (1)

Kolega podszedł do mnie na korytarzu toruńskiego Collegium Maius jak gdyby nigdy nic. Ot, rozmawialiśmy sobie o tym i owym. Nie wiem, czy ktoś postronny słyszał, kiedy zaczął do mnie mówić, co następuje: „No więc wszedłem do damskiej toalety, zamknąłem za sobą drzwi, żeby nikt nie widział, a w środku była jedna kobieta przy zlewie. Strzeliłem do niej, ale nie trafiłem i skończyły mi się naboje. To wyjąłem pałkę i zacząłem ją bić. Tak ją biłem i biłem, ale ona się tylko skuliła i jęczała”. Czy były powody, żeby dzwonić na policję? Niekoniecznie. Rozmawialiśmy sobie o pierwszym „Deus Eksie”. Kolega, podejrzewający, że świat gry jest nieco oszukany, postanowił sprawdzić, czy wszystkie postaci daje się w niej zabić. I odkrył, że się nie daje. Swoją upiorną relację wygłaszał ze spokojnym rozczarowaniem na twarzy. Ja słuchałem jej z podobną miną.

Czytaj dalej →

Pochwała kłamstwa

Przepadam za filmem „Żądło” George’a Roya Hilla. Fabuła w skrócie: dwóch drobnych oszustów oszukuje mniej drobnego, ale głupszego oszusta pracującego dla wielkiego, ale wyjątkowo głupiego oszusta. Owocem tego oszustwa jest śmierć starszego z dwóch oszustów z początku poprzedniego zdania – wielki oszust się mści. Pozostały przy życiu drobny oszust wybiera się do największego i najsprytniejszego oszusta w mieście, który trudni się wspominaniem dawnych lat, piciem alkoholu i jeżdżeniem na starej karuzeli. Obaj zabierają się za oszukanie wielkiego głupiego oszusta, ale przy okazji trochę się oszukują nawzajem, oszukują też policję, która z kolei ich odrobinę oszukuję. Poza tym jest jeszcze FBI (oszukuje czy jest oszukiwane?), piękna kobieta (najpierw oszukująca, a potem skutecznie oszukana) i piętrowa, diabelnie inteligentna, zawikłana intryga, opierająca się oczywiście na oszustwach. Prawie nie koloryzuję – słowo harcerza. Do tego genialna muzyka Scotta Joplina. Obejrzenie „Żądła” po raz pierwszy to tylko wstęp do właściwej zabawy. Największa uciecha płynie z kolejnych razów – kiedy już wiemy dokładnie, co i jak, i możemy się po prostu delektować tym, z jakim mistrzostwem bohaterowie okłamują się nawzajem. I jak często doskonale zdają sobie sprawę z tego, że są właśnie okłamywani.

Czytaj dalej →