Na początku lat dziewięćdziesiątych pewien japoński grabarz stwierdził, że przydałaby mu się lepsza praca. Najlepiej taka, w której zapach zwłok nie będzie nieustannie doprowadzał go do wymiotów. Jego uwagę przyciągnęła oferta pracy w Human Entertainment, firmy szukającej wówczas ludzi do tworzenia kolejnej gry z cyklu „Fire Pro Wrestling”. Jako pasjonat wrestlingu uznał, że to doskonała droga ucieczki z domu pogrzebowego.
Parę lat później, w 1994 roku na rynku pojawia się „Super Fire Pro Wrestling Special”. Ci, którzy oczekiwali tradycyjnego dla gier sportowych trybu kampanii byli zszokowani. Dostali bowiem opowieść o udręczonym zapaśniku, który cierpi z powodu nieodwzajemnionej miłości i którego trener zostaje zamordowany tuż przed tym, jak gracz zdobywa tytuł mistrza świata. Główny bohater, nie mogąc poradzić sobie z samotnością i depresją oraz nie mając z kim dzielić radości zwycięstwa, popełnia tuż przed napisami końcowymi samobójstwo. Fani są oburzeni.
Trzeba przyznać, że Goichi Suda wie, co zrobić, by jego gry zapadły w pamięć.