Coraz mocniejsza we mnie pewność, że przyglądam się narodzinom Nowego. To się dzieje właśnie teraz; rozmyty dotąd zarys przyszłości nabiera konkretnego kształtu (o rany, to rośnie!), pojawiają się pierwsze zwiastuny głębokich przemian. Niby dla każdego, kto interesuje się kulturą gier, było jasne, że smartfony aspirują do statusu konsol przenośnych, ale traktowaliśmy tę niszę jako co najwyżej peryferia. Nie finansowe – bo to, że minigry tworzone z myślą o miniekranach i minimalnej mocy obliczeniowej komórek mogą przynosić krocie, uwodnił iPhone. To dla nas były/są peryferia własnych zainteresowań. Sposób na nudę w autobusie, metoda na szybki relaks między jednym priorytetowym zajęciem a drugim. Nic istotnego. Nic, co można by porównać z doświadczeniem, jakie daje sesja przed monitorem komputera lub konsoli.
Sukcesy kolejnych drobiazgów projektowanych na telefony Apple’a nie były w stanie zachwiać przekonaniem, że w sumie chodzi tylko o kolejnego „Węża” na miarę czasów. Imponował pokaz możliwości silnika Unreal Engine 3 zmodyfikowanego z myślą o iPhone’ie, zastanawiała decyzja id Software, by gra „Rage” zadebiutowała w wersji mobilnej – ale postrzegaliśmy te ruchy jako czysto biznesowe. „Prawdziwe granie” to przecież domena komputerów i konsol, czyż nie? W smartfonach wszystko – od sterowania, przez możliwości elektroniki, po repertuar – jest przecież ledwie namiastką standardów ustanowionych przez większe, nieprzenośne zabawki. Czym innym zwykliśmy się cieszyć wieczorami w domowym fotelu.
Doniesienia z ostatnich tygodni, a zwłaszcza ostatnich dni każą zweryfikować powyższą opinię. Pisałem już o tym co nieco w tekście poświęconym nowym pomysłom Sony na granie mobilne, dziś pójdę za ciosem. Mamy za sobą Mobile World Congress w Barcelonie, wiemy już znacznie więcej niż tydzień temu. Co prawda z racji urlopu i problemów z łączem internetowym nie skanowałem w te dni wszystkiego, co ważne, ale i tak jestem pod wrażeniem.
W „Gigantycznej kieszonkowej rewolucji” zwróciłem uwagę na to, że już pod koniec roku mogą pojawić się smartfony o porównywalnej do potencjału NGP mocy obliczeniowej zapewnianej przez czterordzeniowe procesory i zintegrowane z nimi 12-rdzeniowe akceleratory graficzne (układy Tegra 2 produkowane przez Nvidię). Zastanawiałem się też, do jakich urządzeń trafią odmiany Tegry 2 dostosowane do przetwarzania obrazów trójwymiarowych.
Doniesienia z Barcelony przebiły nawet najbardziej fantastyczne przewidywania. Możliwości obliczeniowe smartfonów będą rosły w najbliższych latach w oszałamiającym tempie. To właściwie szybkość rozchodzenia się fali uderzeniowej technologicznej eksplozji.
Potwierdziły się przypuszczenia, że właśnie w Barcelonie Nvidia przedstawi światu kolejny układ z serii Tegra (producent nie używa obecnie nazwy Tegra 3, nazwa kodowa to Kal-El). Będzie aż pięciokrotnie bardziej wydajny od Tegry 2. Przebije nawet układ Intela T7200 Core 2 Duo (2 GHz, 4 MB pamięci podręcznej cache). Co to oznacza? Olbrzymie możliwości. Nadmienię tylko, że wspomniany przegrany Core 2 Duo ma nieporównywalnie większą moc obliczeniową niż procesor w notebooku, na którym piszę te słowa. A jestem w stanie uruchomić na nim wiele zacnych gier. Nawet tych bardziej wymagających niż „Arcanum” czy „Baldur’s Gate 2”.
Kal-El będzie w stanie przetwarzać sygnał wideo w rozdzielczości 2560×1600 (standardowej dla monitorów 30-calowych). Jeśli ktoś z Was kiedyś sprzeda nerkę, by kupić sobie ekran zdolny wyświetlić tyle detali, będzie mógł podłączyć doń komórkę z Kal-El. I oglądać nadawane z niej filmy, wcześniej pobrane zapewne przez sieć 4G.
Być może pomyśleliście z przekąsem: „No dobrze, ale ile taka elektronika musi zżerać prądu. Co mi po wydajności układu, skoro bateria padnie pewnie po godzinie lub paru”.
Trzymajcie się poręczy, by nie spaść z krzeseł. Kal-El, czyli Tegra 3, zużyje mniej prądu niż Tegra 2.
No ale najciekawsze dopiero przed nami. Plany produkcyjne Nvidii przewidują rok w rok kolejne, zdecydowanie wydajniejsze od poprzednich konstrukcje. Układ Stark, który trafi do smartfonów już za trzy lata, ma być aż 75-krotnie wydajniejszy od Tegry 2. Takie bydlę zdolne będzie przeliczyć wszystko. Wyobrażacie sobie, jak złożone gry obsłuży? Zwłaszcza że postęp dotyczy też pamięci przenośnych niezbędnych do przechowywania dużej ilości danych, jak choćby bogatych w detale tekstur. Ekrany również są coraz większe i lepsze. Standardem na górnej półce staje się przekątna 4,3 cala, ale zdarzają się i modele 4,5-calowe. Sony Ericsson Xperia Play najpewniej udowodni, że można wyposażyć komórkę w ergonomiczny panel kontrolny.
Myślicie, że twórcy gier nie skorzystają z takiej okazji? Ile świetnych, klasycznych tytułów z konsol i pecetów doczeka się wersji smartfonowych? Ile nowych gier zapuka do naszych kieszeni dzięki dystrybucji sieciowej?
Nvidia nie ma monopolu na mobilne monstra zdolne obsłużyć nawet bardzo wymagające programy. Swoje quady (czterordzeniowe procesory), zintegrowane z akceleratorami grafiki, szykują i inni producenci, jak choćby Qualcomm. Na pewno nikt, kto się liczy, nie zostanie w tyle.
Kolejną sensację zafundował na kongresie w Barcelonie koncern LG. Co powiecie na smartfona z ekranem prezentującym trójwymiarowy obraz widoczny bez okularów? Tak jak w konsoli Nintendo 3DS?
LG Optimus 3D zadebiutuje już 25 kwietnia. No jasne, że do sprzedaży trafią wraz z nim gry 3D. Smartfon napędzany będzie dwurdzeniowym procesorem OMAP 4440 (para ARM Cortex A9 pracujących z częstotliwością 1 GHz) wspomaganym akceleratorem grafiki PowerVR SGX 540 GPU produkcji Imagination Technologies – takim samym, jak wykorzystany w smartfonach Samsunga Galaxy S. Co ciekawe, wydajnością elektronika zabawki LG bije nawet Tegrę 2. W momencie premiery Optimus 3D będzie najwydajniejszym smartfonem świata.
Gwoli informacji, system operacyjny to Android. Rynek gier na tę platformę – i tych 2D, i tych 3D – czeka świetlana przyszłość.
Chyba poproszę o podwyżkę.
Telefon u góry to LG Optimus 3D. Dwa obiektywy (po 8 Mpix) mogą rejestrować trójwymiarowe zdjęcia i filmy (Full HD: 24 klatki na sekundę; HD: 30 klatek na sekundę).
Zwróćcie uwagę na wyniki przeprowadzonego przez serwis AnandTech testu w OpenGL – programie do obsługi bibliotek graficznych wykorzystywanym przez twórców gier (m.in. id Software). Optimus 3D, mimo że prototyp wyposażony był w nieco słabszy procesor niż docelowy, pobił na głowę nawet Motorolę Atrix, której elektronika jest w stanie napędzać notebooka. A jak na tym tle wypadły zabawki Apple’a, to aż nie wypada komentować.
Nie przychodzi mi nic innego do głowy niż napisanie „chciałbym mieć dobrze płatną pracę” ;)
Piękne zabawki dla graczy, liczę, że faktycznie poradzą sobie z okiełznaniem pożerania baterii, bo jak dla mnie, jest to obecnie duży problem. A 3D bez okularów? Jak tylko ktoś to wprowadzi pod strzechy do zwykłych telewizorów to będzie dobra opcja. W smartfonach nie jest mi to jakoś strasznie potrzebne, ale też nigdy się tym nie bawiłem.
@dmk
Serdecznie witamy w Snach – mam nadzieję, że będziesz tu często zaglądać! :)
Problem wydajności baterii w smartfonach faktycznie jest teraz kluczowy. W tej dziedzinie ostatnimi laty postęp był, delikatnie rzecz ujmując, najmniej imponujący. W przypadku skromniejszego prądożerstwa Kal-El względem Tegry 2 zadecydowało/zadecyduje najprawdopodobniej przejście na nowy proces technologiczny: z 40 nanometrów na 28 nm. Uwaga, to tylko moje gdybanie. Oficjalnie Kal-El ma być typowym 40-nanometrowcem – chodziły plotki w środowisku, że odpuszczono w przypadku tej konstrukcji planowane przejście na 28 nm, bo wykonawca układów miał problemy z produkcją w tym wymiarze – co nie dziwi. Nvidia twardo jednak utrzymuje, że zminimalizuje pobór mocy. Moim zdaniem w 40 nm, przy deklarowanym skoku wydajności, to byłoby niemożliwe, a większego prądożerstwa niż w przypadku Tegry 2 producenci smartfonów nie zaakceptują. Bez przejścia na 28 nm – jak mieliby to zrobić? Podejrzewam, że cały czas próbują, ale unikają ostatecznej deklaracji.
Obstawiam, że chłopcy z N. dadzą sobie radę. To w końcu dla nich być albo nie być, konkurencja robi się na tym rynku większa niż w przypadku podzespołów komputerowych. Zresztą już chyba nie ma wątpliwości, że właśnie tu toczy się teraz główny wyścig zbrojeń – pecety nie są już dziś najważniejsze.
Oszczędności w poborze mocy może dać także wymiana wyświetlaczy LCD na OLED – co zresztą niektórzy producenci już praktykują – ale bez przełomu technologicznego w produkcji baterii faktycznie się nie obędzie. Były przecieki o różnych rewolucyjnych pomysłach na tym polu, któryś musi wypalić. W tej chwili w najlepiej wyposażonych laboratoriach świata świetnie opłacani eksperci ostro nad tym pracują – to dla producentów kieszonkowych komputerów z m.in. funkcją telefonu najważniejszy dziś odcinek frontu :).
Podciągną się, bo muszą.
Jestem tylko ciekawe jak to wszystko będzie wyglądało cenowo. Jeśli mamy kupić zabawkę, to chcemy, aby była niedroga. To trochę trywialne, ale po części prawdziwe. Już tradycyjne hendeldy nie były małym wydatkiem. Jeśli nowe smartfony mają kosztować po 2000-4000zł, zastanawiam się do kogo mają być kierowane. To nie jest wydatek typu „dla dziecka na komunię”, to przede wszystkim zakup, na jaki zdecyduje się bardzo dobrze zarabiające osoba, której w pracy potrzebny jest wygodny, przenośny kombajn.
Tylko czy tacy ludzie, nawet jeśli spędzają kilkanaście godzin w tygodniu podróżując, faktycznie chcą/potrzebują gier odpowiedniej do tak potężnego hardware’u?
Nie chcę wyjść na jaskiniowca, ale zastanawiam się czy rynek nie przeinwestuje. To w sumie cykliczne zjawisko na rynku technologii. Żeby tylko przypomnieć segment gier muzycznych, który ~2 lata temu osiągnął apogeum, a potem bańka pękła. Żeby przypomnieć Nokię N-Gage, która nie okazała się taką rewolucją, na jaką zapowiadano/reklamowano.
Jeśli się potężnie mylę, to proszę o oświecenie :).
@Barnaba
„Jeśli nowe smartfony mają kosztować po 2000-4000zł, zastanawiam się do kogo mają być kierowane.”
A ile płacisz dziś za nowego, wypasionego smartfona, gdy odnawiasz umowę z operatorem swojej sieci? Złotówkę?… :)
Widzę to tak: smartfony będą coraz potężniejsze bez względu na to, czy dany model zaprojektowany zostanie z myślą o graczu, czy nie – bo trwa wyścig zbrojeń, a czymś trzeba przelicytować konkurencję. Dla producenta/operatora sieci modele profilowane pod gry będą po prostu dodatkową marchewką, atrakcyjną dla sporej grupy docelowej, która przecież i tak jakiś telefon mieć musi – dlaczego zatem nie taki, który posłuży m.in. jako przenośna konsola?
Jak to będzie wyglądać, sugeruje casus Sony Ericsson Xperia. Gracze czekają na Sony Ericsson Xperia Play, ale w zapowiedziach jest przecież także model Sony Ericsson Xperia Pro – pokrewny. Tyle że z wysuwaną klawiaturą QWERTY, a nie z panelem kontrolnym konsoli.
I w ten oto sposób mają ofertę i dla normalsów, i dla graczy ;)
Myślę, że podobne mutacje smartfonów oferować będą z czasem także inni producenci – bo to po prostu ma rynkowy sens. A skoro tak, to znajdziesz coś dla siebie za umiarkowaną cenę przy podpisywaniu kolejnej umowy z Playem, Erą, czy gdzie tam chcesz mieć abonament.
I w ten oto sposób pocieszyłem, mam nadzieję, Ciebie, Antaresa i siebie :)
Co się tyczy nieszczęsnej Nokii N-Gage, był to moim zdaniem – jak pisałem w odpowiedzi Marcinowi Kosmanowi pod „Gigantyczną kieszonkową rewolucją” – po prostu falstart. Dopiero dziś technologie dojrzały na tyle, by podobne zabawki miały sens.
Hehe – nazwa kodowa nowej Tegry mnie rozwaliła. Bez zaglądania w Gógla – kto pamięta źródło nazwy Kal-El? :)
Jako – od niedawna – posiadacz smartfona z Androidem nie mogę oprzeć się ekscytacji. Siedzę, patrzę na te fotki i powtarzam sobie „haba-haba-haba”… Oczywiście zdaję sobie sprawę, że to wszystko „nie na mojego telefona, panie”, ale jednak stało się – podczepiłem się pod pędzący pociąg z napisem „idzie nowe” na froncie. I pewnie przy okazji następnego podpisywania aneksu do umowy z moim operatorem będę się rozglądał już za czymś mocniej sprofilowanym pod gry.
@semprini
Oj, czekałem i czekałem, aż ktoś się wyrwie z wyjaśnieniem, skąd Kal-El właśnie, ale chyba zagiąłeś nas wszystkich :). Ja przynajmniej pojęcia nie mam. Dzielnie powstrzymuję się od zalurkowania w Google’a. Co się tyczy telefonu sprofilowanego pod gry, to jestem ciekaw, jak Microsoft odpowie na uderzenie Androida. Komórkowe Windows 7, zintegrowane z Xbox Live!, to niezły wabik na łowców achievementów. Gdyby namówili Nokię na model napędzany Kal-El i z panelem kontrolnym, no i rzecz jasna zadbali o dobre gry… Z Androidem nie wygrają, ale mogą wykroić całkiem spory kawał tortu.
A poza tym – witamy w Jawnych Snach!