Skanujemy: subiektywny przegląd tygodnia

Zaczęły się wakacje. Zaczęło się lato. Jak co roku, obiecujemy sobie, że wreszcie skończymy te wszystkie gry, których dotąd nie zdążyliśmy jeszcze skończyć. Że kolejne dni będą nam upływały cichutko i leniwie, od gry do gry, a między grami spacerek. Oczywiście to bzdura, tak samo jak wszelkiego rodzaju postanowienia o nadrobieniu zaległości lekturowych czy filmowych. Zamiast zajmować się poważnymi rzeczami, człowiek jakimś dziwnym trafem zawsze wyląduje na kajaku, albo na zboczu jakiejś nieprzyjemnej góry, albo w mieście, którego zupełnie nie zna, bez planu miasta i bez planów konkretnych. Czego sobie i Wam życzę.

1. Dawno, dawno temu Ben „Yahtzee” Croshaw, autor serii „Zero Punctuation” i kilku wybitnych niezależnych gier przygodowych, zrobił wideorecenzję „Duke Nukem Forever”. Twórcy gry postawili go w dziwnej sytuacji, bo wypuszczając w końcu swoje dzieło na świat Boży, zmusili go do tego, żeby zrobił kolejną wideorecenzję tej samej gry. Biedaczek. Ale jak to Yahtzee, poradził sobie śpiewająco. Dla wrażliwych ostrzeżenie – w „Zero Punctuation” nie przebiera się w słowach i obrazkach. I nie zwraca się uwagi na to, czy recenzent się trochę nie zagalopował. Poza tym jest bardzo wesoło. A poza wszystkim – niniejsza notka służy przede wszystkim temu, żeby podać linka do wszystkich gier autorstwa Yahtzee’ego. Kto nie grał w serię jego horrorów („5 Days a Stranger”, „7 Days a Skeptic”, „Trilby’s Notes”, „6 Days a Sacrifice”), nie wie nic o współczesnych przygodówkach.


„6 Days a Sacrifice” – jedna z najbardziej niepokojących gier, jakie znam.

2. Swego czasu firma Valve ogłosiła konkurs na zrobienie teledysku do piosenki „Exile Vilify” zespołu National, a to dlatego, że piosenka ta pojawia się w „Portalu 2”. Na RockPaperShotgun pojawił się przegląd najciekawszych prac, które w związku z tym konkursem powstały. Czego tam nie ma… Kot. Klocki Lego. Człowiek, który oszalał z tęsknoty za Weighted Companion Cube. Drugi kot. Ludek z głową z gumek recepturek. Najciekawszy efekt psychodeliczny – włączyć sobie wszystkie piosenki nie po kolei, tylko jednocześnie.

Poniżej – Lego-melancholia:

3. W tym tygodniu miała miejsce premiera kolejnej niezależnej darmowej gry godnej uwagi. „PROUN” to abstrakcyjna gra wyścigowa – wcielamy się w pędzącą po długiej rurze kulkę. Naszym zadaniem jest pilnowanie, żeby w nic po drodze nie uderzyła. Jedyne klawisze sterujące to prawo i lewo. Kulka wciąż przyspiesza, chyba, że natrafi na przeszkodę. Tylko tyle? Aż tyle. W uszach jazz, a w oczach piękna grafika. Przez cieniowanie i głębię ostrości wydaje się, że świata na ekranie można dotknąć. Zawroty głowy gwarantowane. A sama gra świetnie nadaje się do tego, o czym pisał Olaf – medytacyjnego szlifowania swoich umiejętności.

4. Bean, autor m. in. uwielbianej przez wielu gry „…But That Was [Yesterday]” (do której się nigdy za bardzo nie przekonałem – za sentymentalna) i „The End of Us” (która z kolei mnie przekonała swoim minimalizmem), zapowiedział swoje kolejne dziełko pod tytułem „Basket Belle”. I trzeba powiedzieć, że dziełko zapowiada się bardzo ciekawie. Nie wiem, na czym będzie polegać rozgrywka (poza tym, że będzie wariacją na bazie gry w kosza), ale wiem, że gra na oko wygląda intrygująco. Właśnie na oko. Świetna, ni-to-rysowana-ni-to-malowana grafika, upstrzona plamami faktura kartonu, który chyba jest tłem dla akcji, piłka do koszykówki, która po uderzeniu zostawia rozchlapane plamy farby. Nawet jeśli to będzie nienajlepsza gra, to zagram na pewno, choćby tylko po to, żeby sobie na nią popatrzeć. Bo dzisiaj, niestety, rzadko się zdarzają gry, na które można by popatrzeć tak, jak się patrzy nawet na zwiastun „Basket Belle”. A co dopiero na gotową grę, która ukaże się nie wiadomo kiedy.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *