Nie żyjemy w ciężkich czasach. Mimo kryzysu, terroryzmu czy hipsterstwa, możliwości i przeszkód jest mniej więcej tyle samo co dziesięć i sto lat temu. Statystycznie, bo to przecież zależy od tego czy człowiek skupia się na przeszkodach, czy dostrzega możliwości.
Jeśli ktoś chce uprawiać sport żeby zdrowiej się czuć, to nie musi czekać do zimy aby obkupić się sprzętem narciarskim za grube tysiące i lecieć do Aspen. Wystarczą odpowiednie buty, dres, ścieżka w pobliskim parku i godzina dziennie. To może coś mniej ekstremalnego – taki Myslovitz. Czy wiecie, że gdy zaczynali karierę, grali w piwnicy i zamiast perkusji używali plastikowego wiadra odwróconego dnem do góry? Trudne czasy były gdzieś obok nich. Albo z beczki obok, zawsze chciałem się nauczyć grać na gitarze, odkąd kolega pożyczył mi mocno nadwyrężoną radziecką pudłówkę. Następną gitarę, już nową, dostałem w prezencie pięć lat później. Służy mi do dziś, czyli – chwalić Jimmiego – 15 lat.