Archiwa tagu: Cannon Fodder

Szkoła platońska

Doskonale pamiętam dzień, w którym rodzice kupili mi pierwszy komputer; była to Amiga 600 z kolorowym monitorem, za to bez twardego dysku, ze stacją dyskietek umieszczoną z boku. Ojciec, jak sądzę, żywił się nadzieją, że skłoni mnie w ten sposób do jakiejś pożytecznej aktywności i rzeczywiście, przez jakiś czas dłubałem sobie w programie graficznym. Próby te zostały zarzucone ku radości wszystkich, którzy mają zdrowe oczy. Pierwsze miesiące upłynęły jednak na graniu od rana do wieczora. Pamiętam nawet niektóre tytuły: „Cannon Fodder”, „The Lost Vikings”, a nade wszystko „Crazy Football” gdzie, prócz piłki, mogłem cisnąć ku bramce odrąbaną głowę przeciwnika. Ojcu niezbyt podobała się ta zabawa, ciągnął mnie ku książkom i filmom, tłumacząc, że z gier niczego się nie nauczę.

Znacie to, prawda? Gry niczego nie uczą.

Czytaj dalej →

Niesławnie złym będąc gorszym się uczynię

W starym, a więc dobrym rysunku Mleczki facet rzecze do faceta mniej więcej coś takiego: „Jest pan ankieterem i pyta się pan, co mi się nie podoba? Pan mi się nie podoba”. Ostatnio też tak mam, czy nawet bardziej, nie podoba mi się zupełnie nic.

Piękny listopad mamy tego lata, Lepper właśnie się targnął, Warszawa, moje miasto aktualne, zostało skutecznie rozkopane, za to Kraków, ma przeszła mieścina, wyrzekł się swych dóbr najprzedniejszych, konkretnie wypieprzając bukinistów z dworca i zamykając akwen wodny na Zakrzówku przed społeczeństwem, spragnionym kąpieli lub skoku na łeb po śmierć. Piszę te słowa w ruchomym kawałku piekła zwanym dla niepoznaki taborem, za moim oknem wali się Bytom i nawet sympatii dla księdza Natanka nie zdołałem utrzymać po tym, jak przedstawił zarys projektu nowej flagi dla naszego sypiącego się kraju. Chciałoby się rzec, żeby chociaż gry grały!

Czytaj dalej →