Rzygam od „GTA V”. Być może powinienem napisać, że mnie od tej gry mdli, byłby to język bliższy słownika Jawnych Snów. Pewnie zabrzmiałoby to lepiej, a przy tym równie mocno, ale cóż – ja jednak od „Grand Theft Auto V” rzygam. Niniejszy tekst, notabene, powinien mieć inny tytuł: „Granice sk…stwa”, bez wykropkowania, ale a nuż wygugla go jakiś zafascynowany tą górą ekskrementów małolat, więc jednak nie; nie chcę jej powiększać niczym żuk gnojarek własną kulką z kału.
Granice draństwa
172 komentarze