Archiwa tagu: Heavy Rain

Orbitowski w ulewie

Fiolka z triptokainą. „Uczyniłem wszystko, by detektyw zaćpał się na śmierć”

Skończyłem „Heavy Rain” jakiś czas temu i dalej nie wiem, co myśleć. Najbardziej sensowne wydaje mi się stwierdzenie, że mamy w tym wypadku do czynienia z najciekawszą nieudaną grą, jaka kiedykolwiek się ukazała. Być może jej właściwy sens jeszcze się ujawni, przybędzie tytułów rozwijających pomysły tam zawarte w kierunku jakiegoś sensu czy innej dojrzałości. Dopuszczam też pomyłkę własną, gdyż gracz ze mnie niedzielny, w ulewę igrałem dość specyficznie, za to pół życia zeszło mi na budowaniu, przerabianiu i ocenianiu fabuł. Trzeba też powiedzieć, że poradziłem sobie wyjątkowo ślicznie. Zabiłem dwóch z czterech bohaterów, trzeci obwiesił się w celi, dzieciak utonął, zaś morderca pozostał na wolności. Oby tak dalej, Łukasz, myślę sobie, oby tak dalej.

Czytaj dalej →

Fedrujemy: „Heavy Rain” a sprawa powszechna (4)

Od Olafa: Głosem Marzeny Falkowskiej kończymy republikację dyskusji o „Heavy Rain”, która miała miejsce na łamach „Kultury” rok temu. Co prawda punktem wyjścia jest w tym tekście głośna niefortunna wypowiedź Rogera Eberta, ale i o produkcji Davida Cage’a pada parę mocnych zdań. Przedstawiłem czytelnikom „Kultury” poglądy Marzeny z tym większą satysfakcją, że były odmienne od moich. Cóż, przynajmniej w kilku istotnych kwestiach – jak wiecie, jestem entuzjastą „Heavy Rain” i łatwo wybaczam Cage’owi pomniejsze potknięcia, bo bilans projektu postrzegam jako zdecydowanie dodatni. Louvette jest wobec „Heavy Rain” dalece bardziej krytyczna. Reasumując: taka polaryzacja opinii jest generalnie dobra dla czytelnika, bo między opozycyjnymi sądami powstaje przestrzeń, w której można samodzielnie rozważać za i przeciw, wyrabiając sobie własne zdanie. Mam nadzieję, że i dla Was to zderzenie postaw okaże się ciekawe. Co prawda od tamtej dyskusji minął rok, ale temat nic nie stracił na aktualności.
Artykuł ukazał się w druku 16 kwietnia 2010 roku.

***

Czytaj dalej →

Fedrujemy: „Heavy Rain” a sprawa powszechna (3)

„Heavy Rain” w ponad rok po premierze wciąż wzbudza silne emocje. Jak widać choćby po Jawnych Snach, polaryzuje postawy. Dzięki temu zresztą jest świetnym tematem do rozmowy – nie tylko o tym konkretnym tytule, ale i o perspektywach ewolucji nowego medium w kierunku wskazanym przez film. Dyskusja pod tekstami nie gaśnie, kolejny głos w tym wątku zapowiedział Jakub Tepper, znany Wam już zapewne nie tylko z dawnej Polygamii, ale i z nowego serwisu Niezgrani.pl – serdecznie pozdrawiamy!

Dziś kolejny odcinek minicyklu archiwów o grze Davida Cage’a, czyli artykułów, które pierwotnie ukazały się na łamach „Kultury”. Głos zabiera tym razem Wojtek Kałużyński – w mojej opinii jeden z najciekawszych rodzimych krytyków filmowych. Mogę dziś tak powiedzieć o Wojtku z czystym sumieniem, bo byłem tego zdania jeszcze zanim się poznaliśmy i skumplowaliśmy. Artykuł ukazał się w „Kulturze”, piątkowym magazynie „Dziennika”, 5 marca 2010 roku.

***

Czytaj dalej →

Fedrujemy: Gra o wolność

Do toruńsko-bydgoskiego internetowego pisma kulturalnego „Musli Magazine” mam duży sentyment. Po pierwsze dlatego, że właśnie wróciłem do domu objedzony pysznym tortem z okazji jego pierwszych urodzin. A po drugie – bo jest pierwszym miejscem, w którym w ogóle pisałem o grach wideo. Wszystkich ciekawych innych powodów, dla których warto mieć sentyment do „Musli” – zapraszam na jego stronę internetową. A tekstem, który chciałem dzisiaj z niego wygrzebać jest recenzja gry „Sleep is Death” Jasona Rohrera z numeru z czerwca 2010.

Czytaj dalej →

Fedrujemy: „Heavy Rain” a sprawa powszechna (2)

Dziś przypominamy drugi, krótszy tekst z materiału o „Heavy Rain” opublikowanego w „Kulturze” z 19 lutego ubiegłego roku. Uzupełniając się, tworzą całość. Więcej tu mówię o jednym z głównych powodów, dla których uważam omawiany tytuł Cage’a za tak istotny – mimo że, jak zwrócił uwagę w komentarzu FettNaKamieniu, wcześniej był przecież „Fahrenheit”. Tym wyróżnikiem jest gra aktorska, a ściślej – możliwość takiej animacji cyfrowych protagonistów, aby mowa ich ciał, przede wszystkim mimika, stosunkowo wiernie oddawały grę aktorów. Dlaczego według mnie to takie ważne, wyjaśniam poniżej.

Powód drugi to obecna sytuacja na rynku inwestycji w nowe medium. Budżety są znacznie większe niż kiedyś, zarazem większe jest ryzyko. Producenci coraz niechętniej je podejmują. „Heavy Rain” tworzony był w innych realiach niż choćby wspomniany „Fahrenheit” (o którym, w kontekście „HR”, jeszcze będzie mowa w tym fedrunkowym minicyklu). Za większe pieniądze. Jego ewentualna klęska lub sukces musiały mieć większe znaczenie.

***

Czytaj dalej →

Fedrujemy: „Heavy Rain” a sprawa powszechna (1)

To bardzo ważna cezura: „Heavy Rain” w rok po premierze znalazł już dwa miliony nabywców. Co to oznacza? Że istnieje zapotrzebowanie na podobne tytuły – z ambicjami, skierowane do osób dojrzałych, eksperymentujące z formą i przekazem śmielej niż jest to przyjęte na pułapie produkcji wysokobudżetowych.

Liczyliśmy na taki wynik. Milion to granica przyzwoitości. Dwa miliony – to już granica sukcesu. Sygnał dla producentów, że warto inwestować i w takie kreacje. Bo rynek dojrzał. Dojrzeli odbiorcy. Bo nie tylko „Call of Duty” i „Killzone”.

Czytaj dalej →