Dobrych parę lat temu, jeszcze jako nastoletni smarkacz, wykłócałem się na jednym z forów o kontrowersyjną – bo negatywną – recenzję klasycznej już dziś gry. Jak wielu ludzi rozczarowanych wywodami krytyków, użyłem argumentu, że „recenzja powinna być obiektywna”. Ludzie mądrzejsi ode mnie od razu wytłumaczyli mi oczywisty fakt, że recenzja nie może być obiektywna, bo zawsze będzie odbijała się w niej opinia recenzenta. Po kilku coraz mniej buntowniczych postach przyjąłem to do wiadomości i dyskusja się zakończyła.
Bolączka obecna w czasie lektury wielu recenzji wcale mi jednak nie przeszła. Widziałem zagorzałych pecetowców, którzy nie rozumieli filozofii gier arcade i krytykowali je niesprawiedliwie za brak głębi. Przewracałem oczami, gdy fani „Halo” recenzujący gry strategiczne, ignorowali głębię systemu gry i oceniali ją negatywnie za to, że nie jest dla każdego. „Recenzja nie jest obiektywna.” Jasne, rozumiem – ale coś jest jednak nie tak. Chciałbym to zignorować, ale nie mogę. Niestety, w tej branży Metacritic jest zbyt często panem i władcą.

Tematy, w którym fani zapowiadali, że przejdą „ME3” kilkoma postaciami, po premierze często przeradzały się w koła wzajemnego wsparcia.
Pół roku temu jednak recenzentom przytrafiła się wpadka, której nie dało się już przykryć tą wygodną wymówką. Oczywiście chodzi o „Mass Effecta 3”, zrecenzowanego w wersji na Xboxa 360 siedemdziesiąt cztery razy, za każdym razem pozytywnie. Gra wytworzyła podział typu „my i oni” między graczami a dziennikarzami – ci pierwsi krytykowali zakończenie trylogii i wściekali się z powodu ogromnego zawodu, ci drudzy zaś żarliwie bronili BioWare i swoich ocen. Doszło do chorej sytuacji, w której dziennikarz Forbesa, Erik Kain, który jako jeden z nielicznych reprezentantów poważanych portali internetowych postanowił postawić się po stronie graczy, doczekał się wielu ataków ze strony weteranów dziennikarstwa growego, począwszy od „tabloidowego” Jima Sterlinga po „poważną” Leigh Alexander. Ta ostatnia, popularna choćby ze względu artykuły w „Edge”, kpiła z niego, że jako „niedoświadczony outsider” próbuje być większym ekspertem niż ludzie w branży. Straż przednia dziennikarstwa growego, panie i panowie.
Czytaj dalej →