Archiwum autora: Paweł Schreiber

Wiatr ze Wschodu (2): Innego końca świata nie będzie

Przez długi czas sytuacja była jasna: niekwestionowani królowie gier postapokaliptycznych to Amerykanie. Wszystko zaczęło się od legendarnego „Wasteland” (1988), RPGa, w którym zamiast tłuc smoki i orków, tłukło się mutanty szwendające się po napromieniowanych Stanach Zjednoczonych. Potem przyszedł czas na kontynuację, pod tytułem „Fountain of Dreams”. W kolejnej dekadzie pojawiały się od czasu do czasu podobne gry („Burntime”; „Twilight 2000”), ale na prawdziwe szaleństwo trzeba było poczekać do końca lat 90-tych i pojawienia się dwóch części „Fallouta” (w dużej mierze stworzonych przez twórców „Wasteland”). Tak bardzo zdominował tematykę zagłady cywilizacji i sposób jej pokazywania, że gry postapo można było po prostu nazywać „Falloutopodobnymi”. A potem stało się coś dziwnego. Seria „Fallout” przygasła, a kiedy powróciła z „Falloutem 3” z Bethesdy, okazało się, że pustkowia postapokalipsy nie należą już do Amerykanów. Powiewała nad nimi poszarpana flaga ZSRR.

Czytaj dalej →

Zachwyty: Skyrim w HD

Mam w mieszkaniu piec kaflowy. To właściwie źle powiedziane. Ja mieszkam tam na stałe od jakichś dwóch lat, a piec (pewnie kilkakrotnie przebudowywany) od prawie stulecia. Poprawniej więc byłoby pewnie powiedzieć, że to nie ja go mam, tylko on ma mnie – kolejnego w szeregu lokatorów, którzy przychodzą i odchodzą, nietrwali, jak to ludzie. Wciąż próbujemy się z piecem dogadywać, ale nasze relacje bywają napięte.

Czytaj dalej →

Zachwyty: gry wojenne

Pisałem ostatnio o tym, jak dziwnie grywa się w niektóre gry wojenne, i o czym warto pamiętać, kiedy się człowiek za takową zabiera. Tekst dotyczył gry opowiadającej o wojnie w Czeczenii, ale, jak zauważył w komentarzach pod nim Dawid Walerych, mógłby równie dobrze opowiadać o innych wojnach, przez kogo innego prowadzonych. Gry wideo chyba jednak rzadko pozostają do końca etycznie w porządku wobec ludzi, o których cierpieniu pośrednio czy bezpośrednio opowiadają. Oczywiście, to nie tylko ich problem – to samo dotyczy filmów, powieści, poezji. Od jakichś paru tysiącleci. Trudno wyważyć radosny, napompowany adrenaliną żywioł bojowy ze współczuciem. W grach chyba stanowczo za dużo tego pierwszego, a za mało drugiego.

Czytaj dalej →

Akademia: gry wideo kłamią?

Aktywni medioznawcy działają nie tylko w Krakowie. Na skrzynkę pocztową Menażerii doszła informacja o przygotowywanej przez Koło Naukowe Medioznawców UMCS w Lublinie konferencji „Prawda-Fikcja-Kłamstwo”. Cóż to ma wspólnego z grami? Ano to, że kilka spośród tematów sugerowanych przez organizatorów zahacza o zagadnienia bardzo silnie z grami związane; zapowiada się przynajmniej jeden panel poświęcony wyłącznie grom. I słusznie, bo gry wideo to dzisiaj jedna z gałęzi kultury najlepiej nadających się do zadawania pytań związanych z tematem konferencji.

Konferencja jest przeznaczona dla studentów i doktorantów. Odbędzie się w dniach 8-9 marca. Termin nadsyłania abstraktów upływa 19 lutego. Szczegółowe informacje – na stronie Koła.

Wiatr ze Wschodu (1): Męska robota

Zima w Moskwie dzisiaj dość łagodna. Ot, cztery stopnie poniżej zera. Tylko wiatr zimny. Władimir Władimirowicz Putin otula się mocniej swoim szynelem. Jemu może najzimniej. Jeszcze do niedawna był jak car na Kremlu, ogrzewany miłością Narodu, a teraz ciepła z tej miłości jakby już coraz mniej. Narodowi coraz więcej się nie podoba. Naród trochę się chwilowo uspokoił, ale przecież jeszcze przed chwilą wychodził na ulicę, chociaż było duże zagrożenie epidemią grypy. Nie jest dobrze. Władimir Władimirowicz bierze do ręki polskie pismo „Play” i na jego twarzy rozkwita nieśmiały uśmiech. Dołączone do pisma gry to „Alfa Antiterror” i „Man of Prey”. Może Polacy wreszcie nas zrozumieją, myśli Władimir Władimirowicz. Przynajmniej tyle.

Czytaj dalej →

Rozmowy z botem: podsumowanie roku

Człowiek to istota niekompetentna. Zawsze ma luki w wiedzy. Nie wszystkiego zdąży w życiu doświadczyć. W opiniach kieruje się emocjami, nie zdrowym rozsądkiem. Wypowiada się w sposób niejasny i nieuporządkowany. Pytać człowieka o podsumowanie roku w grach to jak pytać niemowlę o termin najbliższego widocznego lokalnie zaćmienia księżyca. Co innego maszyna, co innego program komputerowy. Co innego pan Rafał, chatbot ze strony PKP Intercity.

Rafał: Miło mi Cię powitać w nowym serwisie internetowym PKP Intercity! Jeśli wybierasz się w podróż, chętnie doradzę, pomogę Ci znaleźć połączenie i odpowiem na wszystkie pytania. Od czego zaczniemy?

Czytaj dalej →

Stary rok

A wiec 2011 to już stary rok. Dziesięć lat po pierwszej „Odysei kosmicznej” Arthura C. Clarke’a, rok po drugiej, osiem lat przed „Blade Runnerem”, w samym sercu przyszłości, którą wyobrażał sobie dwudziesty wiek. Kolejny rok grania. Kiedy próbuję go jakoś w myślach podsumować, dochodzę do wniosku, że był rokiem nie iskry Bożej, tylko solidnego rzemiosła, nie przełomów, tylko bardzo dobrych kontynuacji. Też dobrze. Oto moje (nieco wybrakowane i subiektywne) podsumowanie minionego roku.

Czytaj dalej →

Przyszłość zaczyna się teraz

Zastanawiałem się długo, co w tym dniu napisać. Wpis sylwestrowy powinien być chociaż trochę przewrotny, inteligentnie napisany, do tego z życzeniami, nie dość, że pięknymi, to jeszcze szczerymi. Trudna sprawa. Kawał dnia spędziłem z dziećmi znajomych przy PS3, bawiąc się z „EyePetem”, co niezbyt dobrze wpływa na ruchliwość umysłową. Przyjmę więc strategię najprostszą.

Czytaj dalej →

White Christmas

Protestuję. Jutro Wigilia. Na dworze zimno. Mieszkająca w mojej piwnicy kotka z tego zimna w ogóle nie chce złazić z rur pod sufitem. Kiedy ją odwiedzam i chcę sobie z nią porozmawiać, miauczy – „albo podchodzisz, albo nic z tego”. Mamy jakoby zimę. Ale jaka to zima, której w ogóle nie widać? Jutro Wigilia. Jest jeszcze czas na to, żeby protestować, aż odpowiednie Władze zareagują. Domagam się śniegu. Jeśli go nie będzie, wycofam się po dziecinnemu w świat wirtualny, gdzie śnieg przynajmniej jest. Na wyciągnięcie ręki. Szanowne Władze odpowiadające za niedobory pogody nie wierzą? No to proszę bardzo!

Czytaj dalej →

Sny o lataniu

W późnej podstawówce czytałem dużo Antoine’a de Saint Exupery’ego. Zaczęło się oczywiście od „Małego Księcia”, którego po pewnym czasie znałem na pamięć od początku i od końca. Każdy wie, że jest tam róża i lis, ale mało kto zwraca uwagę na samolot. A moją uwagę przykuwał właśnie on. Nie dlatego, że opieka narratora nad samolotem daje się porównać z opieką Księcia nad Różą. Wiadomo, że samolot jest w „Małym Księciu” skazany na granie milczącej roli trzecioplanowej. Chodzi o co innego – przecież wszystko w „Małym Księciu” wynika z tego, że narrator jest pilotem. Są pewne doświadczenia, które dotyczą tylko pilotów – na przykład, tylko oni lądują awaryjnie na pustyni. U Saint-Exupery’ego (zwłaszcza w „Nocnym locie” i „Ziemi, planecie ludzi”) pilot zawsze patrzy na świat inaczej, z bosko-ludzkiej perspektywy, widząc zamiast ludzi małe kropeczki na powierzchni planety, ale nie zapominając, że to ludzie. Istnieje ryzyko, że gdyby zamiast pilota na pustyni wylądował awaryjnie księgowy, piłkarz albo profesor nauk humanistycznych, nigdy by nie zauważył Małego Księcia.

Czytaj dalej →