Archiwum kategorii: Fedrujemy

Fedrujemy: „Heavy Rain” a sprawa powszechna (2)

Dziś przypominamy drugi, krótszy tekst z materiału o „Heavy Rain” opublikowanego w „Kulturze” z 19 lutego ubiegłego roku. Uzupełniając się, tworzą całość. Więcej tu mówię o jednym z głównych powodów, dla których uważam omawiany tytuł Cage’a za tak istotny – mimo że, jak zwrócił uwagę w komentarzu FettNaKamieniu, wcześniej był przecież „Fahrenheit”. Tym wyróżnikiem jest gra aktorska, a ściślej – możliwość takiej animacji cyfrowych protagonistów, aby mowa ich ciał, przede wszystkim mimika, stosunkowo wiernie oddawały grę aktorów. Dlaczego według mnie to takie ważne, wyjaśniam poniżej.

Powód drugi to obecna sytuacja na rynku inwestycji w nowe medium. Budżety są znacznie większe niż kiedyś, zarazem większe jest ryzyko. Producenci coraz niechętniej je podejmują. „Heavy Rain” tworzony był w innych realiach niż choćby wspomniany „Fahrenheit” (o którym, w kontekście „HR”, jeszcze będzie mowa w tym fedrunkowym minicyklu). Za większe pieniądze. Jego ewentualna klęska lub sukces musiały mieć większe znaczenie.

***

Czytaj dalej →

Fedrujemy: „Heavy Rain” a sprawa powszechna (1)

To bardzo ważna cezura: „Heavy Rain” w rok po premierze znalazł już dwa miliony nabywców. Co to oznacza? Że istnieje zapotrzebowanie na podobne tytuły – z ambicjami, skierowane do osób dojrzałych, eksperymentujące z formą i przekazem śmielej niż jest to przyjęte na pułapie produkcji wysokobudżetowych.

Liczyliśmy na taki wynik. Milion to granica przyzwoitości. Dwa miliony – to już granica sukcesu. Sygnał dla producentów, że warto inwestować i w takie kreacje. Bo rynek dojrzał. Dojrzeli odbiorcy. Bo nie tylko „Call of Duty” i „Killzone”.

Czytaj dalej →

Fedrujemy: Nowa kultura wykuwa się teraz (3)

Dziś ostatni fragment wystąpienia we Wrocławiu. Najbardziej ryzykowny. Mówiąc do znawców teatru, jak technologia może zmienić teatr i zbliżyć go do gier wideo, czułem się niczym samotny kawalerzysta szarżujący przez pole minowe na pancerne zagony. Uznałem jednak, że warto wystawić się jako cel na ewentualnie rzucane z widowni pomidory. Omawiane perspektywy postrzegałem jako największą – i jak najbardziej prawdopodobną – szansę na zbliżenie obu mediów, którym poświęcono spotkanie w Falansterze. Teatralny widz zyskałby w tej wizji dzięki nowym technologiom komunikacyjnym okazję wejścia na scenę, wymierny wpływ na przebieg zdarzeń. Atut, którym dziś dysponuje gracz.

Czytaj dalej →

Fedrujemy: Nowa kultura wykuwa się teraz (2)

Dziś druga część tego, co miałem do powiedzenia w Falansterze, i co potem wydrukowały „Didaskalia”. Parę słów o Falansterze, bo byłem pod wrażeniem. Zazdroszczę wrocławianom takiego klubu-księgarni. Na regałach mnóstwo świetnych książek. Można sączyć kawę lub herbatę kupowaną przez tubylców w świecie na zasadach fair trade i czytać w głębokim fotelu. Wieczorami Falanster zamienia się w centrum kultury niemasowej, dzieją się tam różne fajne rzeczy.

Czytaj dalej →

Fedrujemy: Nowa kultura wykuwa się teraz (1)

Wracamy do Wrocławia, do kluboksięgarni Falanster, gdzie 16 czerwca ubiegłego roku odbył się panel dyskusyjny „Między sceną a konsolą”. W zorganizowanym przez redakcję pisma „Didaskalia” i Instytut im. Jerzego Grotowskiego spotkaniu wzięli udział reżyserzy teatralni Jan Klata, Paweł Passini, Wiktor Rubin, a także dzisiejsza obsada okrętu Jawne Sny, czyli Paweł i ja. Przed rozmową obaj dodatkowo wystąpiliśmy w charakterze przystawek, mówiąc do przybyłych o grach wideo i teatrze. Później spisaliśmy to i złożyliśmy do druku. Teksty ukazały się w „Didaskaliach” (nr 99) obok między innymi stenogramu dyskusji oraz artykułu medioznawcy Henry’ego Jenkinsa „Sztuka dla epoki cyfrowej”. Za zgodą redakcji „Didaskaliów” głos Pawła już tutaj przypomnieliśmy. Dziś pierwsza część mojego wystąpienia.

Czytaj dalej →

Fedrujemy: Czy teatr potrzebuje gier wideo? (5)

Pora na ostatnią część artykułu „Czy teatr potrzebuje gier wideo” z nru 99 „Didaskaliów”. Głównym tematem jest dzisiaj „Pathologic” – gra zupełnie dla mnie wyjątkowa. Myślę, że w mojej prywatnej hierarchii jest tym, czym dla Olafa „Fatale” – wciąż niedoścignionym wyznacznikiem tego, co gry wideo są dzisiaj w stanie osiągnąć w sensie artystycznym. Mówiąc krótko – chciałbym, żeby wszyscy twórcy gier znali „Pathologica” i próbowali go naśladować, a świat będzie piękniejszym miejscem.

Czytaj dalej →

Fedrujemy: Czy teatr potrzebuje gier wideo? (4)

W kolejnym odcinku tekstu z numeru „Didaskaliów” poświęconego grom wideo – trochę o jednej z najciekawszych egranizacji literatury, jakie kiedykolwiek powstały, czyli „The Dark Eye” firmy Inscape. Piękny jest sam pomysł pokazania potworności z opowiadań E. A. Poe’a w konwencji teatrzyku lalkowego, ale całość jest też mądrym komentarzem do tego, czym w ogóle są/mogą być gry, i jakie jest w nich miejsce gracza. W szczególności – czy jest w nich kimś, kto animuje kukiełkę – czy kukiełką animowaną przez kogoś innego. Proszę czytać. Would you kindly…

Czytaj dalej →

Fedrujemy: Czy teatr potrzebuje gier wideo? (3)

Wszyscy wstrzymujemy oddech czekając na to, czy Olaf będzie miał dzisiaj siły włączyć swojego wysłużonego laptopa i podzielić się informacjami na temat tego, dlaczego Nintendo 3DS zrewolucjonizuje rynek gier/powinno jak najszybciej zostać zapomniane (niepotrzebne skreślić). Ale że za długie wstrzymywanie oddechu może być szkodliwe dla zdrowia – na osłodę trzecia cześć tekstu „Czy teatr potrzebuje gier wideo”.

Czytaj dalej →

Fedrujemy: Czy teatr potrzebuje gier wideo? (2)

Oto kolejny fragment opublikowanego w „Didaskaliach” tekstu na temat relacji pomiędzy teatrem a grami wideo. Sprawa jest podwójnie ciekawa – po pierwsze, dotyczy gry z gatunku, o którym mówi się dzisiaj między graczami stosunkowo rzadko: interactive fiction. Przygodowe gry tekstowe kiedyś bywały normalnymi, komercyjnymi produkcjami (wystarczy wspomnieć choćby sukcesy firmy Infocom, z którą przez pewien czas był nawet związany znany pisarz Douglas Adams). Dzisiaj stały się zjawiskiem niszowym, interesującym właściwie tylko grupkę zafascynowanych nimi maniaków – ale mimo to niezwykle ciekawie się rozwijają jako forma. Dużo dzisiaj gadania o tym, jak literaturę zmieniają powieści smsowe czy twórczość blogowa. A prawie ani słowa o jednej z najciekawszych form dotkniętej przez technologię literatury.

A drugi powód – to to, że The Tempest” Grahama Nelsona to gra, która zbudowana jest w 90% z cytatów ze sztuk Shakespeare’a. Co samo w sobie jest ciekawym eksperymentem literackim. Jeśli ktoś chce zagrać – zapraszam tutaj (żeby uruchomić plik z5, potrzeba specjalnego programu do czytania IF – polecam Gargoyle’a). A jeśli ktoś woli najpierw poczytać – zapraszam poniżej.

Czytaj dalej →

Fedrujemy: Czy teatr potrzebuje gier wideo? (1)

Zgodnie z obietnicą – zaczynamy prezentować dzisiaj przedruki tekstów ze specjalnego numeru Gazety Teatralnej „Didaskalia” (www.didaskalia.pl), w którym dużą część zajmowała dyskusja w sprawie relacji między teatrem a interaktywnym wideo. W „Jawnych snach” przedstawimy tylko część tego, co można znaleźć w „Didaskaliach”. Największym rarytasem numeru jest pewnie dyskusja między częścią rodzącego się wówczas (chyba można tak powiedzieć, prawda, Olafie?) zespołu Jawnych Snów a trzema wybitnymi polskimi reżyserami teatralnymi: Janem Klatą, Pawłem Passinim i Wiktorem Rubinem. Jeśli ktoś nie miał w ręku 99-go numeru „Didaskaliów”, a chciałby zobaczyć, jak przebiegała owa burzliwa rozmowa (przy redakcji staraliśmy się prawie niczego nie cenzurować…) – może zajrzeć na stronę księgarni Instytutu im. Jerzego Grotowskiego, gdzie można się zaopatrzyć w numery archiwalne pisma. Dziś natomiast – trochę o tym, dlaczego granie jest obłędem godnym zadziwienia i jak na hasło „Jawne Sny” zareagowałby św. Augustyn z Hippony.

Czytaj dalej →