Archiwum kategorii: Kultura

Tak jak w grach

Świat jak na ekranie w Universal Studios Hollywood

Od dawna chciałem coś dla Jawnych Snów napisać. A że dyskusja na temat relacji kina i gier dotyka tematów, które są mi bliskie, uznałem, że to dobry moment do zabrania głosu. Choć – paradoksalnie – o grach napiszę tu najmniej.

Jeśli kogoś interesuje moje marudzenie na temat przesadnego zapatrzenia w kino (może samych twórców, a może raczej osób piszących o grach), zachęcam do zerknięcia choćby tutaj. Żeby się nie powtarzać, zaproponuję coś innego: odwrócę perspektywę i pokażę, w jak stereotypowy sposób często patrzymy na traktowane tu jako ważny punkt odniesienia kino. I że pisanie o kinie bardzo długo było skażone tymi samymi przypadłościami, co dyskusja o grach. Wnioski wyciągnijcie sami.

Czytaj dalej →

Tak jak w kinie: Niebezpieczne związki

Chciałem dzisiaj napisać jakiś króciutki tekst, sam nie wiedziałem przez większość dnia, o czym – może o podpatrzonej na krakowskim Rynku parze grającej ad-hoc na psp tuż pod okiem siedzącego przy nich pomnika Piotra Skrzyneckiego. Skrzynecki wyglądał, jakby sam też chciał sobie pograć. Ale zostałem wywołany do tablicy przez interesujący i wyrazisty artykuł Jakuba Teppera na niezgrani.pl – a że ostatnio między Jawnymi Snami a Niezgranymi wywiązała się bardzo ciekawa dyskusja, postanowiłem pójść za ciosem i też napisać trudnych relacjach między filmem a grami wideo. I, oczywiście, trochę z Jakubem popolemizować. A trochę poprzyznawać mu rację – i to pewnie w kwestiach ważniejszych niż te, w których się nie zgadzamy.

Czytaj dalej →

RE: „Sala samobójców” – gracz strzela graczom w kolano?

Jakub Tepper (Niezgrani.pl) odpowiedział na mój wpis „Sala graczy” ciekawym tekstem o powyższym tytule. A więc: wpis za wpis.

Już sam tytuł polemiki Jakuba jest znamienny (nawiasem mówiąc: śledźcie teksty tego Autora, bo o japonistę w tej branży bardzo trudno). Czy fakt bycia graczem oznacza, iż w stosunku do całego gamingu należy przyjąć postawę kibica drużyny piłkarskiej bezrefleksyjnie broniącego swojej drużyny/swoich GRACZY? Krzysztof Kieślowski (autor na swój sposób nieliniowego „Przypadku”) był bardzo sceptyczny wobec języka kina. Uważał, że jest znacznie uboższy w stosunku np. do literatury i nie potrafi wyrazić całej sfery wewnętrznej motywacji postępowania bohaterów (mieszam nieco odbiór filmu z możliwościami języka kina, ale do tego ostatniego wrócę w dalszej części tl;dr). Można zatem „reprezentować” jakieś medium i być wobec niego krytycznym (vide David Cage porównujący gry do filmów pornograficznych). To przejaw samoświadomości. Zresztą jak słusznie zauważył Paweł Schreiber: Jakub i ja jesteśmy zgodni, iż głównym tematem „Sali samobójców” nie są gry komputerowe i Internet – wyciągamy tylko z tego przeciwne wnioski.

Czytaj dalej →

Fedrujemy: „Heavy Rain” a sprawa powszechna (3)

„Heavy Rain” w ponad rok po premierze wciąż wzbudza silne emocje. Jak widać choćby po Jawnych Snach, polaryzuje postawy. Dzięki temu zresztą jest świetnym tematem do rozmowy – nie tylko o tym konkretnym tytule, ale i o perspektywach ewolucji nowego medium w kierunku wskazanym przez film. Dyskusja pod tekstami nie gaśnie, kolejny głos w tym wątku zapowiedział Jakub Tepper, znany Wam już zapewne nie tylko z dawnej Polygamii, ale i z nowego serwisu Niezgrani.pl – serdecznie pozdrawiamy!

Dziś kolejny odcinek minicyklu archiwów o grze Davida Cage’a, czyli artykułów, które pierwotnie ukazały się na łamach „Kultury”. Głos zabiera tym razem Wojtek Kałużyński – w mojej opinii jeden z najciekawszych rodzimych krytyków filmowych. Mogę dziś tak powiedzieć o Wojtku z czystym sumieniem, bo byłem tego zdania jeszcze zanim się poznaliśmy i skumplowaliśmy. Artykuł ukazał się w „Kulturze”, piątkowym magazynie „Dziennika”, 5 marca 2010 roku.

***

Czytaj dalej →

Gra przestrzenią (4): miasto wyryte w pamięci

Jaki gatunek reprezentuje „Silent Hill: Shattered Memories”? Oczywiście survival horror, odpowiadam automatycznie. To te gry, w których człowiek wciąż się wciąż czuje osaczony i zagrożony, liczy się każdy nabój i każdy strzał, a resztek żywności i apteczek szuka się po śmietnikach. Bohater rozpaczliwie trzyma się życia. Groza płynie z tego, że ono cały czas wymyka mu się z rąk. Ale jeśli taka właśnie jest istota gatunku, to „Silent Hill Shattered Memories” to, prawdę mówiąc, żaden survival horror. Jeśli już, to co najwyżej exploration horror. I bardzo dobrze.

Czytaj dalej →

Tak jak w kinie: Sala graczy

 

„Sala samobójców” Jana Komasy to udany flirt z estetyką gier komputerowych. Reżyser deklaruje się jako gracz („Noszę soczewki, bo wychowałem się przed ekranami, grywałem w »Prince of Persia«” – mówił w wywiadzie udzielonym „Dwutygodnikowi”) i to w jego filmie jest widoczne (chciałoby się napisać: i to w swoim filmie wygrywa). Nie chodzi tu jedynie o zacytowanie „F.E.A.R. 2”, ale o odwołanie się do narracji „interaktywnego wideo” (introdukcja czy fabularne – w granicach możliwości X muzy – rozwidlenie w scenie z tabletkami). „Sala samobójców” przedstawia także fikcyjną grę sieciową przefiltrowaną przez konwencję anime. Co istotne, właśnie w tej „niepoważnej” stylistyce rozGRYwają się kluczowe wydarzenia opowiadanej historii (w polskim kinie – dyskretny urok eufemizmu – nieczęste zjawisko). Michał Walkiewicz („W sieci”) zarzucił filmowi spóźnienie w opisie zjawisk typu Emo, Kultura 2.0, Second-Life czy Facebook. To prawda, ale opis tych zjawisk nie jest chyba dla Komasy najważniejszy. Metaforycznie rzecz ujmując,  z „Salą samobójców” jest trochę jak z graficznym obrazem tytułu w napisach początkowych. Najpierw wyświetla się: „http://sala_samobojcow”, ale po chwili zostaje tylko „sala samobójców”. Cała nowoczesna technologia wydaje mi się tutaj rodzajem ozdobnika (to nie zarzut) lub po prostu katalizatora zdarzeń. Ciekawszym jest samotność Dominika (Jakub Gierszał) i jego, nabierająca przerażającej samoświadomości, inność – w tym kontekście należy podkreślić fascynującą i destrukcyjną zarazem relację z Sylwią (rewelacyjna Roma Gąsiorowska). Spóźnienie tego filmu wydaje mi się symboliczne, kiedy zdesperowani bohaterowie wyrywają kabel łączący komputer z Siecią. Dariusz Misiuna pisał o francuskim socjologu kultury, Jeanie Baudrillardzie:

„Cóż jednak mają czynić ci, którzy nie chcą uczestniczyć w tym wielkim żarciu społeczeństwa konsumpcyjnego? Baudrillard daje im jedną radę: »Zawsze przecież możecie wyłączyć telewizor!« Pytanie tylko, co to znaczy?”.

Konkurs: inwokacja

Kiedy Olaf opublikował na „Jawnych Snach” swój zachęcający czytelników do twórczości poemacik, stwierdziłem, że aby zachować twarz, też muszę coś napisać. Problem w tym, że w latach wczesnej młodości nigdy nie przeszedłem przez fazę pisania poezji. To pewnie coś jak wietrzna ospa albo różyczka – trzeba ją przejść możliwie wcześnie, bo w późnym wieku przynosi bardzo przykre konsekwencje. Czekałem na natchnienie – nie przychodziło. Stwierdziłem, że muszę sobie poradzić bez niego.

Czytaj dalej →

A Ty co zrobisz dla Republiki?

„Wcale nie masz ochoty w to zagrać, wcale a wcale…” – próbuję sobie wmawiać, świadom, jak głęboko można wpaść w grę MMO i jak trudno potem się z tego wygrzebać. Powtarzam tę autosugestię jednak głównie dla czystego sumienia, że choć starałem się stawiać opór pokusie. Już wiem, że w niniejszym przypadku nie dam rady stać z boku. Muszę przynajmniej spróbować, przyjrzeć się temu światu od środka.

Czytaj dalej →

Nie na temat

„Jesteśmy coraz bardziej poza tematem, ale w sumie to wina Olafa. To on bowiem wrzucił, działający jak jakiś przekaz podprogowy kadr z Gwiezdnych Wojen ;).” – pisze jar3k w komentarzu do okolicznościowo-świętującego tekstu Olafa. Umieszczając ten wpis, zupełnie nie na temat gier (choć pisany z nadzieją, że wielu graczy uśmiecha się szeroko na hasło „Star Wars”), powiadam więc – to w sumie wina jar(3)ka i Antaresa. O.  A teraz przejdźmy do Palpatine’a.

Czytaj dalej →

Konkurs: Drugie trofeum

Powiem to bez ogródek: szarża ma swoje prawa. A czasem nawet zbożne intencje. A gdy jedno łączy się z drugim, jak niby, na wszystkich bogów Olimpu, powstrzymać się od ze wszech miar szlachetnego czynu? Nie jestem zdolny do takiej podłości – nie potrafię egoistycznie milczeć, skrywając perły słów lotnych, a serca krzepiących, przed Waszymi oczyma.

Albowiem jest czas siania i czas zbierania plonów. I dziś właśnie nadeszła ta chwila, by zasiać w Was wiarę, że też potraficie! Że na poezji skrzydłach wzbić się możecie na Parnas, gdzie czekają na Was laurowe wieńce, dziadek do orzechów inspirowany grą „Bulletstorm”, kalendarz z „Wiedźminem 2” i coś jeszcze (ale o tym na razie sza).

Czytaj dalej →