Archiwa tagu: Dead Space

Wyznania samotnika

Dark_Souls_noc

„Dark Souls” oferuje świat bez wyjaśnień (…). Mój bohater – ja – przemierzał go w samotności, a wszystko, co napotkał, było względem niego wrogie lub obojętne.

Poległem w „Dark Souls”. Stało się to już drugi raz w ciągu roku. Marks miał rację. Tragedia powraca jako farsa. Aż wstydzę się pisać.

Najpierw nie mogłem pokonać dwóch doskonale skorelowanych ze sobą facetów, Ornsteina i Smougha. Starałem się przez ponad dwadzieścia godzin, na próżno i, ciut przerażony sobą, odłożyłem tę grę. Przynajmniej tak usiłowałem sobie wmówić. Skrycie poszukiwałem rady na forach i profilach, wreszcie pewien dobry człowiek powiedział mi co i jak. Miałem udać się w pewne miejsce, tam kogoś zabić, następnie zwędzić jakieś ustrojstwo na żywotność, taki rodzaj magicznych sterydów i, przykosiwszy, stanąć do zwycięskiego starcia z tymi dwoma dżentelmenami. Ustrojstwo udało mi się posiąść, a potem… Słuchajcie, nie wiem jak to napisać, jak w słowa ująć, więc może, najprościej jak się da: potem poszedłem do kowala, przez pomyłkę nacisnąłem „undo” i nieodwołalnie zepsułem magiczny elektryczny drąg, który pracowicie nasycałem mocą przez dwie trzecie mej wędrówki przez „Dark Souls”. Tego nie można odczynić. Siedemdziesiąt siedem godzin grania poszło w cholerę, niczym szopa przy próbie atomowej. Pijany byłem, no…

Nie macie pojęcia, jaki to wstyd.

Czytaj dalej →

Tekst konkursowy: O tym co łączy Reymonta z „Dead Space” oraz historią pewnego architekta

Choć ciężko w to uwierzyć, to od czasu ogłoszenia na łamach “Jawnych Snów” informacji o konkursie prozatorskim minął już rok – a jeszcze ciągle nie opublikowaliśmy wszystkich nadesłanych nań tekstów. Długo by tłumaczyć czemu tak się stało, niemniej fakt jest faktem. W ramach nadganiania zaległości, dzisiaj chciałbym się z Wami podzielić tekstem, który mnie osobiście bardzo się spodobał. Traktuje on o tym, jak w czasach znieczulicy na dostarczane przez gry bodźce można jeszcze potrząsnąć graczem. Bonusowe punkty przyznaję za powiązanie strzelanki science-fiction, interaktywnego filmu Davida Cage’a i powieści polskiego noblisty.

*  *  *

Czytaj dalej →

Oszukany w Los Angeles

Byłem w Los Angeles dwukrotnie i za każdym razem mi się nie podobało.

Pierwszy raz pojechałem naprawdę, wiedziony złotym wyobrażeniem fabryki snów. Dostałem ponure bryły miasta rozsypane na górkach, do przesławnej plaży nie dopchałem się wcale ze względu na korki, czego nie żałuję – nad wybrzeżem wisiała mgła gęsta jak katarakta. Żarcie mieli okropne, dobrze, że przynajmniej drogie. Najsmutniejsze wrażenie zrobił sam Hollywood, zaludniony przez turystów oraz osobników, których tylko czysty strój odróżniał od kloszarda. Sklepy powtarzały się naprzemiennie: koszulki pamiątkowe, studia tatuażu oraz szeroki wybór fajek wodnych. Innymi słowy, mogłem co najwyżej zrobić sobie dziurę, nabyć t-shirt z Nicholsonem, a potem zjarany jak Snoop Dogg zastanawiałbym się, czy było warto.

Czytaj dalej →

Przegrywamy: dzieci do odstrzału

Twórcy „Call of Duty” znowu szokują. Po raz kolejny w okolicach premiery wyciekł do sieci fragment ich gry, który ma wzbudzić wielkie kontrowersje. Wszędzie, gdzie się pojawiał, ludzie bledli, albo przynajmniej czuli się nieswojo. Filmik trzeba zobaczyć szybko, bo Activision gorliwie ściga wszystkich, którzy go udostępniają i jeśli się nie pospieszymy, zobaczymy tylko informację, że ze względu na prawo autorskie, drastyczność i Bóg wie co jeszcze, na fragment z MW3 już się nie załapaliśmy. Przerażający film zaczęto już określać mianem „drugiego lotniska”, na pamiątkę sławetnego wycieku obrazów misji „No Russian” z MW2. Znalazłem, obejrzałem, zrobiło mi się przykro. Nie dlatego, że fragment jest poruszający (mnie nie poruszył zupełnie), ale dlatego, że ktoś znowu próbuje się promować chwaląc się, że umie pokazać zabijane dziecko.

Czytaj dalej →