Archiwum kategorii: Kultura

Plaża, grind i związki na odległość. Raz jeszcze o „Bientôt l’été”

bientotlete 2013-02-11 00-18-45-77Zawsze z dużą ciekawością przyglądam się dokonaniom Tale of Tales. Minęły już trzy lata od wydania „Fatale”, art games coraz rzadziej traktowane są w branży jako niechciane dziwadło, przyjęło się nawet dla nich nowe określenie notgames (które z kilku powodów niezbyt lubię). Tym bardziej ciekawy byłem, jak będzie wyglądał i jak przyjmie się kolejny projekt Tale of Tales – inspirowane prozą Marguerite Duras „Bientôt l’été”. Pisał już o nim na Jawnych Paweł Schreiber i tym, którzy z „Bientôt l’été” nie mieli do czynienia, polecam przeczytanie tego wpisu w ramach wprowadzenia. Chciałem dorzucić parę słów od siebie, tym bardziej, że nowa gra Tale of Tales nieco mnie rozczarowała i wydaje mi się dziełem dużo mniej skończonym i dopracowanym niż „The Path” czy „Fatale”.

Ale po kolei.

Czytaj dalej →

Sny w galerii

kentucky6No i masz. Na Jawnych już od dłuższego czasu funkcjonuje rubryczka „Galeria Snów”, a teraz los spłatał nam psikusa i będzie można, dla odmiany, zobaczyć Jawne Sny w galerii. Konkretniej – w Galerii BWA w Zielonej Górze. Galeria to nie byle jaka, bo wyróżniona w rankingu tygodnika „Polityka”, wyliczającym 20 najlepszych polskich galerii sztuki współczesnej. W Zielonej Górze Jawne Sny (reprezentowane przeze mnie) wystąpią we wtorek, 26-go lutego o godz. 19, z wykładem pt. „Gry wideo – rozrywka dla mas czy synteza sztuk?”. Porozmawiamy trochę o miejscu gier wideo we współczesnej kulturze i o ich powinowactwach ze sztukami wizualnymi; punktem wyjścia będzie fakt, że zbliża się moment otwarcia stałej ekspozycji dotyczącej gier wideo w nowojorskim Museum of Modern Art (już w marcu!). Będzie dużo obrazków, filmów i przykładów. A nawet troszkę grania. Wszystkich, którzy chcieliby się pojawić – serdecznie zapraszamy. Tych, co by nie chcieli – tym serdeczniej.

Joseph Conrad w Dubaju

Joseph_ConradNa Jawnych Snach – sezonu na „Spec Ops: The Line” ciąg dalszy. Mój stosunek do tego tytułu mniej więcej pokrywa się z poglądem Olafa – w wielkim skrócie mówiąc, nie da się zrobić uczciwie patrzącej na wojenną przemoc gry, w której każdy headshot musi zostać uczczony chwilowym spowolnieniem czasu, żeby dało się nim nacieszyć, a bohater ma wytrzymałość na ból i upadki z wielkiej wysokości godną bohatera kreskówki. Nie znaczy to jednak, że „SO: TL” nie ma atutów. Jednym z nich jest bardzo conradowski scenariusz. Nie, nie chodzi o to, że „SO: TL” naśladuje „Jądro ciemności”, bo czasem robi to wyjątkowo mało subtelnie. Rzecz w tym, że pod pewnym bardzo ważnym względem typ bohatera, który pojawia się w tej grze, ma dużo więcej wspólnego z twórczością Conrada, niż postaci z „Czasu Apokalipsy”, z którym „SO: TL” jest przeważnie wiązane.

Czytaj dalej →

Krótki wpis o zabijaniu

Tactics_Ogre_Let_Us_Cling_Together_Judgement1. Na monochromatycznym ekranie laptopa zaznaczam cele dla moździerza. Z lotu ptaka żołnierze wyglądają jak grudki pikseli, wozy bojowe to tylko ruchome prostokąty. Nie ma w tym nic z grozy wojny, dystans do zdarzeń tłumi emocje, rutynowo przesuwam celownik – to takie abstrakcyjne, nierealne niczym gra wideo. Ale potem muszę zejść tam w dół, do umierających w mękach ludzi spalonych przeze mnie białym fosforem – w tym przypadkowych ofiar, kobiet i dzieci – i nie ma szans, by odwrócić głowę. „Spec Ops: The Line”, historia wojenna o antywojennym przesłaniu, brutalnie obnaża fałsz popularnej w grach wideo figury niezłomnego frontowego bohatera-wyzwoliciela, który na bagnetach przynosi pokój.

2. (…) ale scenariusz nie nadąża za ambicjami, by „Spec Ops: The Line” było „Czasem apokalipsy” świata gier.

Czytaj dalej →

Piekielna czytelnia

LittleInfernoPrzeczuwałem, że „Little Inferno” będzie tytułem w wielu miejscach niedocenionym. I widzę, że było to przeczucie jak najbardziej słuszne. Istnieje cała gromada recenzentów, którzy niespecjalnie wiedzą, jak sobie z tym tytułem poradzić. Przyjmują dwie główne strategie.

 

Strategia nr 1: Kiepsko w to się gra.

Monotonnie jest. Nie ubawiłem się. Szybko się przykrzy. Za mało nowych elementów dochodzi. Każdy człowiek pali się prawie tak samo.

Czytaj dalej →

O lekcjach zadanych

Nie żyjemy w ciężkich czasach. Mimo kryzysu, terroryzmu czy hipsterstwa, możliwości i przeszkód jest mniej więcej tyle samo co dziesięć i sto lat temu. Statystycznie, bo to przecież zależy od tego czy człowiek skupia się na przeszkodach, czy dostrzega możliwości.

Jeśli ktoś chce uprawiać sport żeby zdrowiej się czuć, to nie musi czekać do zimy aby obkupić się sprzętem narciarskim za grube tysiące i lecieć do Aspen. Wystarczą odpowiednie buty, dres, ścieżka w pobliskim parku i godzina dziennie. To może coś mniej ekstremalnego – taki Myslovitz. Czy wiecie, że gdy zaczynali karierę, grali w piwnicy i zamiast perkusji używali plastikowego wiadra odwróconego dnem do góry? Trudne czasy były gdzieś obok nich. Albo z beczki obok, zawsze chciałem się nauczyć grać na gitarze, odkąd kolega pożyczył mi mocno nadwyrężoną radziecką pudłówkę. Następną gitarę, już nową, dostałem w prezencie pięć lat później. Służy mi do dziś, czyli – chwalić Jimmiego – 15 lat.

Spełniacz Życzeń w pierwszym S.T.A.L.K.E.R.ze. Czy wiecie, że spełniał on takie życzenie, na jakie gracz przez całą grę pracował? A wiecie, że było też zakończenie bez żadnego życzenia? A wiecie, że w Metro 2033 był podobny system, a mimo to wielu recenzentów było zaskoczonych takim rozwiązaniem i uznali je za "niespodziewane" tudzież "kiepsko wytłumaczone"? Tyle ciekawostek...

Spełniacz Życzeń w pierwszym S.T.A.L.K.E.R.ze. Czy wiecie, że spełniał on takie życzenie, na jakie gracz przez całą grę pracował? A wiecie, że było też zakończenie bez żadnego życzenia? A wiecie, że w Metro 2033 był podobny system, a mimo to wielu recenzentów było zaskoczonych takim rozwiązaniem i uznali je za „niespodziewane” tudzież „kiepsko wytłumaczone”? Tyle ciekawostek…

Czytaj dalej →

„Tu chodzi o ludzi, nie o systemy”. Rozmowa z Michaëlem Samynem ze studia Tale of Tales

Michael_Louvre_Closeup

Michaël Samyn

Od autora: Nie jest to typowy wywiad, gdzie zadający pytania przyjmuje rolę „obiektywnego dziennikarza”. To raczej dyskusja, w której dążyłem do wymiany spostrzeżeń, jako osoba mająca ukształtowane poglądy, w tym przypadku stosunkowo bliskie rozmówcy. Zawiera moje spojrzenie na dialog krytyka – twórcy. Polskie tłumaczenie jest swobodne, co zostało skonsultowane z rozmówcą. Zachęcam do porównania z wersją oryginalną, dłuższą o kilka akapitów, szczególnie przy pierwszej odpowiedzi. Zredagowanie wersji polskiej miało na celu zwiększenie zwięzłości tekstu i dostosowanie do specyfiki językowej.

Czytaj dalej →

„It’s about people, not about systems”. An interview with Tale of Tales’ Michaël Samyn

 

Michael_Louvre_Closeup

Michaël Samyn

From the author: This is not a typical interview, where questions are being asked by an “objective” journalist. This is more of a discussion or an exchange of ideas, where the person asking questions has an established critical opinion, in this particular case – quite adjacent to the interlocutor. It is my point of view on dialogue between critics and artists.

 

 

Czytaj dalej →

(Nie taka znowu) wirtualna wojna

wwminiaturaMamy prawie święta, a to oznacza, że po sezonie karpiobójstwa, zadłużania się na prezenty oraz kompulsywnego słuchania „Last Christmas” przyjdzie nieuchronnie czas publikowania rozmaitych podsumowań roku, także takich z punktu widzenia graczy. To doprowadziło mnie z kolei do myśli, że nie omawialiśmy jeszcze na Jawnych Snach jednego z najciekawszych okołogrowych wydarzeń ostatniego roku w Polsce, a mianowicie wyprodukowanego przez HBO filmu dokumentalnego Jacka Bławuta „Wirtualna wojna” o społeczności graczy w symulator lotniczy „Il-2 Sturmovik” (choć tytuł gry nie zostaje tam nigdy wymieniony).

Czytaj dalej →

Ale numery

Lag_okladkaPrasa dogorywa. Ta bardziej ambitna w każdym razie, bo tabloidy wciąż trzymają się nieźle. Jest nawet gorzej niż to widać z zewnątrz – także owe mocne zdawałoby się tytuły jadą na oparach. Myślicie, że taka na przykład „Polityka” nie nabiera wody mimo sztormów? Że nic się jej nie ima, bo trzyma sznyt? Że jakościowe dziennikarstwo zawsze znajdzie odbiorcę? O, szczęśliwe w swej ufnej niewiedzy lemingi i dziobaki! Nawet nie podejrzewacie, ilu naczelnych robi pewną minę do złych kart. Policzcie uważnie strony z reklamami, tekstami sponsorowanymi, „wspólnymi akcjami społecznymi”, zobaczcie, jak niewiele miejsca zostaje na materiały redakcyjne, po czym przytomnie zauważcie, że kiedyś tych śmieci nie było tak wiele. Na naszych oczach opiniotwórcza prasa podcina sobie gardło, ograniczając materiały własne, bo żeby wyjść na swoje, musi dziś sprzedać więcej reklam niż wczoraj. Albowiem dramatycznie potaniały. Nieoficjalnie, w cennikach tego nie zauważycie; w rzeczywistości jednak rabaty sięgają już, bywa, dziewięćdziesięciu procent. Budżet reklamowy kurczy się i odpływa, trzeba machać mu przed nosem większą marchewką. To ma krótkie nogi, czytelnik oczekuje od pism markowych nie tsunami reklam przecież, zaraz zatem ta prowizorka rozsypie się jak domek z kart. Jeśli myślicie, że rok 2012 był dla prasy zły, poczekajcie na 2013. Majowie kropnęli się o rok. Przynajmniej w kategorii żurnalistyki.

Czytaj dalej →