…i o robieniu sobie krzywdy.
Archiwum kategorii: Kultura
00241b, czyli linearność
Zacznę od szczerych przeprosin Marzeny Falkowskiej. Nasza wspaniała Autorka reprezentuje naukowe podejście do gier, a mój tekst będzie co najwyżej naukawy. To żadna kokieteria: temat notki aż prosi się o zakorzenienie w literaturze przedmiotu, przypisy, no i tę, no… bibliografię. Niestety, mój umysł jest zbyt linearny na tego typu poczynania (tak chyba zresztą mówił makler giełdowy do inż. Karwowskiego w „Czterdziestolatku. Dwadzieścia lat później”). Do ogrodu o rozwidlających się ścieżkach raczej ze mną nie wejdziecie. Nie liczcie więc na rozwinięcie rozróżnienia interaktywności wg Erika Zimmermana: kognitywnej, funkcjonalnej, eksplicytnej oraz meta-interaktywności. Zresztą zajmuje mnie tylko jeden z elementów interaktywnego wideo: (nie)linearność (nie do końca trafnie utożsamiana z „liniowością”).
Nie żyjesz. Wciśnij Esc, by kontynuować
„Księga Smoczych Dzieci była gruba i wiele jej stron zostało już zapisanych równym, starannym pismem Arngeira z zakonu Siwobrodych. Zbyt wiele stron; jednak i to kolejne imię musiało zostać zapisane. Wiedza była ważna. Historia była ważna.
Thorn, Nord, wojownik. Zabity przez niedźwiedzia.
Malarna, Bretonka, skrytobójczyni. Wzięła za mało mikstur leczniczych na wyprawę do Volskygge.
Makst, Redgardka, wojowniczka. Zabita przez straż Białej Grani, gdy przypadkiem raniła przechodnia.
Aleem, Khajiit, mag/łucznik. Zabity przez smoka Mirmulnira przy Zachodniej Strażnicy.
Ragnor, Nord, wojownik. Zabity przez smoka Mirmulnira przy Zachodniej Strażnicy.
Nasiira, Bretonka, czarodziejka. Zabita przez wiadro na sznurku.
Ghuurt, Ork, mag. Skoczył ze zbyt wysokiej skały.
Kronar, Nord, wojownik. Zabity przez bandytów przy Obozie Cichych Księżyców.
Elen, Mroczny elf, łucznik. Stratowany przez mamuta.
Gdyby nie świadomość, że jego Głos mógłby skruszyć mury Wysokiego Hrothgaru, Arngeir zakląłby z irytacją. Zamiast tego tylko westchnął ciężko, zanurzył koniuszek pióra w atramencie i u dołu listy nakreślił kolejne słowa.
Marolin, Leśny elf, mag. Osłabiony walką z bandytami w kopalni Żarzący Okruch, wpadł na porzucony kilof, który zadał mu śmiertelną ranę.
Jeśli Wybrańcy nadal będą ginąć w takim tempie, pomyślał, przyszłość Tamriel nie rysuje się w jasnych barwach.”
***
Się zapamiętało
Wspominając ubiegły rok, nie postrzegam go w chirurgicznie precyzyjnym przekroju, z gradacją lepszych i gorszych gier, wolną od białych plam mapą trendów. Jasne, mógłbym teraz, jak to zrobiłem z obowiązku w piśmie, które mnie zatrudnia, wydusić z siebie taką analizę. Powtórzyłbym znowu, że był to precedensowy sezon dla polskich twórców gier. Że wciskając się tylnymi drzwiami, atakując z telefonów komórkowych – a coraz częściej i tabletów – gry podbijają środowiska dotąd je ignorujące. Że „Minecraft” udowodnił, że. Że „Battlefield 3” dał sygnał do. Itepe.
Ale chyba sobie daruję. Powiem Wam o tym, co odcisnęło mi się najsilniej w pamięci. Z najrozmaitszych powodów. Bo zaskoczyło, zaniepokoiło, zastanowiło, rozczarowało. Kolejność loteryjna, nie ma tu żadnego klucza. Ot, parę luźnych uwag na marginesie.
Tekst konkursowy: Nie zapominaj o mojej ukochanej
Od czasu konkursu część Menażerii JawnoSnowej zaczęła grać w pewną grę. Od pewnego czasu chodzą o niej plotki. Podobno spełnia marzenia – przede wszystkim te dotyczące JRPGów. Podobno jest niebezpieczna. Podobno wsysa ludzi żywcem i nie wypuszcza ze środka. Podobno do niedawna grasowała tylko w Japonii, a teraz grasuje na PSX-ie dzięki patchowi z tłumaczeniem i na PSP dzięki Playstation Network. Nazywa się „Persona 2. Innocent Sin”. Menażeria została w całą sprawę wciągnięta dzięki tekstowi Aleksandra Borszowskiego, który zdobył drugie miejsce w naszym konkursie. Panie, Panowie, miłej lektury!
———————
2011 moim okiem
Rok
Krótko, by tylko postawić akcent – bez nadmiernej celebracji. Dokładnie rok temu, też późno, około północy, zadebiutowały Jawne Sny. Z założenia miało to być miejsce, które wnosi coś nowego do dyskusji o grach wideo i formach im pokrewnych. Nie tyle w kontrze do głównego nurtu, ile raczej komplementarne wobec istniejących już w sieci polskich serwisów tematycznych, wobec prasy. Na ile się udało? Ocena należy do Was.
Ten rok traktowaliśmy jako testowy. Nie wszystkie zamierzenia zrealizowaliśmy, inne inicjatywy z kolei udały się bardziej, niż nam się marzyło. Uczyliśmy się w biegu, improwizowaliśmy, sprawdzaliśmy nowe dla siebie formuły. Podsumowując miniony sezon, mamy wrażenie, że ten wysiłek miał jakiś sens. Postanowiliśmy zatem dalej prowadzić nasz kramik. Klamka zapadła, domena i hosting są już opłacone na kolejny rok z góry.
Historia pewnej zdrady. Co się wydarzyło w Vault 106
„Fallout 3” od dawna był w czołówce mojej listy „do nadrobienia po upgradzie sprzętu” i właśnie niedawno przyszedł na niego czas. Jako fan poprzednich „Falloutów” wracałem na Pustkowia z przyspieszonym biciem serca. I oczywiście ostrzegano mnie ze wszystkich stron: uważaj, to już nie to samo co „Fallout 2”, nie ta fabuła, nie ta złożoność. Że Bethesda to nie Black Isle. I że to tylko „Oblivion” w post-apo. I że „New Vegas” lepsze, to może od razu do niego przeskoczę? Ja tego wszystkiego wysłuchałem, przyjąłem do wiadomości i pogodziłem się z tym, że nie wchodzi się dwa (trzy?) razy do tej samej napromieniowanej rzeki. Ale jak dotąd i generalnie rzecz biorąc, po około dwudziestu godzinach gry (niedużo jak na cRPG z otwartym światem, ale daje już pojęcie o grze) nie jestem rozczarowany. Chciałbym wam jednak opowiedzieć pewien epizod z moich wędrówek po Stołecznych Pustkowiach.
Samotni na krańcach Wszechświata
To się dzieje dawno temu, w bardzo odległej galaktyce. Aktywuję wieczorami czasoprzestrzenny tunel i wsiąkam zwyczajowo „tylko na pół godziny craftingu”, które – jak to zwykle bywa w massive’ach – przeciąga się często do późnej nocy. Ot, jeden z wielu fenomenów związanych ze względnością czasu w krainie po drugiej stronie lustra. Nie będę udawał zaskoczenia. Wiem, czym grożą światy MMO i już lata temu się przekonałem, że nie jestem odporny na te feromony.
Od czasu przeprowadzenia odwyku od „World of Warcraft” trzymam się od MMORPG-ów z daleka. No, ale „Star Wars: The Old Republic” to pokusa, której nie mogłem się oprzeć.
Lemologia stosowana, czyli sepulenie o Lemie
Pytanie „Co to są sepulki?” idealnie pasuje do Jawnych Snów. Leksykon „Co to są sepulki? Wszystko o Lemie” Wojciecha Orlińskiego ukazał się w 2007 r. W grudniu 2011 r. pojawi się jego wersja 2.0, czyli Lemologia. Autor aplikacji zgodził się ze mną o niej (i nie tylko o niej) porozmawiać.
***